Stanowczo zbyt długo wytrzymałem, wciąż żywiąc nadzieję, że "fabuła jakoś się rozwinie". Pewnie istnieje jakieś grono ludzi, którzy emocjonują się wyziewami pyskatej, apodyktycznej dziewki i zblazowanego napaleńca, któremu przydarzyło się zostać dziedzicem sporej fortuny. Przez pewną część filmu zwyczajnie nie umiałem ze zrozumieniem śledzić postępków bohaterów, toteż z narastającym znużeniem i silną nadzieją na ciekawy zwrot akcji, cierpliwie wyczekiwałem. Nie było warto.