Ano juz tlumacze, jestem facetem po 40stce przez 40 lat bylem gorliwym katolikiem, mimo iz zycie przez caly czas dawalo mi po dupie trwalem w wierze ba w pelnym absolutnym przekonaniu o jego istnieniu o zyciu wiecznym ze mnie kocha i wszystkim co glosi kosciol, ogrom niezmiernie bolesnych doswiadczen sprawil ze blagalem na kolanach by mi odpowiedzial w jakikolwiek sposob dlaczego tak dotkliwie mnie doswiadcza przez 40 lat mojego zycia ze zawsze bylem dobrym synem bratem czlowiekiem a mimo to zsyla mi cierpienie nie do zniesienia zadnej odpowiedzi zadnego pocieszenia znaku, pekla 40 letnia wiara mocna jak stal, gdy widzac jak inni w tym najwieksze larwy tego swiata maja sie wspaniale zrozumialem po wczesniejszym znienawidzeniu"boga" ze go nigdy nie bylo, nic i nikt nie byl wstanie absolutnie chocby minimalnie przekonac mnie ze jednak on istnieje i mnie kocha dajac mi cięgi nie do zniesienia jako nagrode za to ze bylem dobrym czlowiekiem i katolikiem... spokojnie teraz zyje juz jakis czas jako ateista i absolutnie nikt i nic nie jest w stanie tego zmienic... lepiej znac gorzka prawde niz zyc w uludzie...