Po prostu pokazuje jacy są ateiści , ale oni i tak po filmie tego nie zrozumieją to trzeba im pokazać . Czekam na hejty ze strony ATEISTÓW ;) gdyż wiem , że na filmwebie ich nie mało :D
Przepraszam, ale twoja opinia jest w 100% błędna. Zaznaczę, że sam jestem chrześcijaninem, a nawet pomimo to uważam, że w tym filmie brakuje zrozumienia dla ateistów lub osób o innej wierze. Film przedstawia świat jako czarno-biały, gdzie chrześcijanie to ci dobrzy, szlachetni ludzie, a cała reszta jest zła i powinna się jak najszybciej nawrócić.
Komentując ten post sam wszedłeś w błąd bo kazałem komentować tylko ateistom więc komentując go oświadczasz , że nim jesteś ;)
Jeżeli uważasz, że ateiści musza się "wyżyć" to nie spotkałeś ew. spotkałeś bardzo mało prawdziwych ateistów, a nie dzieci które nie chcą chodzić do kościoła i mówią, że są ateistami.
Kolejna osoba który myśli , że pozjadała wszystkie myśli .
P.S ja więcej tego nie skomentuję bo z takimi mądrusiami nie wchodzę w dyskusję Z TAKIMI JA TY DYSKUSJA TO JAK SYZYFOWA ROBOTA .
Jak Dealric powiedzial trollem jestes ale nie powiem ze dobrym. daleko mi do pozjadania wsyzstkich rozumow czy jak to ujales"mysli" to samo z syzyfowa robota ale to tez pewnie wiesz :)
ergo jesteś trollem, który liczy na małą burzę na forum?
Aż przykro patrzeć na ludzi którzy muszą się posuwać do tak niskich form byle tylko ktoś zwrócił na nich uwagę ;)
Film ten jest dla mnie totalną porażką, dnem. Jestem katolikiem, wierzę w Boga ale nie mogę wyłapać przesłania tego filmu. Jedyne co można wynieść z tego filmu to przekonanie, że ateiści, wyznawcy islamu są podli, niekonsekwentni ? Zatem jest to idealny film do puszczenia na katechezie.
Dokładnie przyjacielu, według nich Boga nie ma a jakoś dziwnym trafem najbardziej ciagnie ich do tematów w których mowa o Jezusie tylko po to by atakować, wyzywać. Osobnicy w/w zachowują się bardzo agresywnie w stosunku do katolików.
A teraz spójrz obiektywnie na fakty. W Internecie niemal za każdym razem, gdy pojawia się temat religii, wywoływany jest wielki flejm i to niezależnie od tego czy są tam ateiści czy nie. Jak nie ma ateistów to kłócą się katolicy z muzułmanami itp.
Symptomatycznym uproszczeniem jest to co napisałeś "tylko po to by atakować". Odrobina uczciwości pozwoliłaby Ci dojrzeć, że NIE TYLKO po to aby atakować. A w wielu sytuacjach wręcz bronić.
Nie ma też powodu do zdziwienia ("dziwnym trafem"), bo nieistnienie Boga w tym temacie ma najmniejsze znaczenie. Chodzi o sposób dochodzenia do faktów i wpływie przekonań religijnych na życie - co w żaden sposób nie zależy od tego czy ten czy inny bóg istnieje, bądź nie.
Jeśli katolicy Ciebie atakują, wyzywają itp. to są tak zwani paciorkowcy którzy myślą że jak odbębnią 20 zdrowasiek to to wystarczy. Błąd, nalezy być poprostu dobrym człowiekiem. Jeśli nie wierzysz w Boga - wierzysz w nieistnienie Boga to prowadzi do wywoływania dyskusji polemizowania itd. Generalnie ja jestem zdania że każdy ma wolną wolę, każdy robi co uważa za słuszne i tyle. Każdy z nas może podać argumenty, np. cytaty wielkich uczonych, są tacy którzy wierzyli i nie, ale po co? Moim zdaniem każdy dostanie o na co zasłuzył, co wybrał.
Ale dlaczego nie dzielisz ateistów w ten sam sposób? Bo nie dzielisz skoro odpisałeś coś takiego na coś takiego co napisał założyciel tego wątku. Nie uważasz, że jesteś tutaj niekonsekwentny?
Nie widzę też powodu w zabawę w redefiniowanie pojęć. Mogę napisać tylko, że skoro Ty wierzysz, że ateizm jest wiarą w nieistnienie to się mylisz ale po cóż to pisać, skoro nie jesteś zwolennikiem polemizowania? Kto chce to polemizuje, używa argumentów, kto nie chce, ten... 'odbębnia zdrowaśki'.
Zapewne – ateiści są jakoś podzieleni. Są wśród nich – być może – tacy, którzy rzeczywiście nie wierzą w istnienie Boga, tak jak ja nie wierzę w istnienie krasnoludków. Ich wola. Tyle, że ci nie zabierają głosu publicznie, nie organizują akcji promujących ateizm, nie latają – jak koty z pęcherzem po rozmaitych forach, by przekonywać, że ludzie religijni to ciemniacy, których trzeba z owej ciemnoty wyzwolić.
A nie latają, bo niewiara to stan obojętności. Jeśli ja nie wierzę w istnienie krasnoludków (a nie wierzę), to nie rusza mnie zupełnie fakt, że ktoś w ogródku trzyma sobie gipsowe figurki tychże, ani nawet nie przeszkadza mi, że w wielu przychodniach, przedszkolach czy szkołach wiszą obrazki nieistniejących stworów. I – jak sądzę – podobnie powinno być z ateistami. Jeśli nie wierzą oni w Boga, nie uznają Chrystusa za Boga-człowieka, to krzyże czy inne symbole powinny być im całkowicie obojętne, tak jak obojętne powinno im być to, czy ktoś w Boga wierzy czy nie (mnie szczerze mówiąc nic nie obchodzi, czy jacyś moi znajomi wierzą w krasnoludy czy nie).
Tak jednak nie jest. Światopogląd ateistów walczących jest gorący. Oni nie tyle nie wierzą w Boga, ile wierzą w Jego nieistnienie. I dlatego misjonują, przekonują, walczą, argumentują, próbują przyciągnąć ludzi do siebie. Z tego też powodu irytują ich symbole innej wiary (nie ma co ukrywać, że wiary, wobec której określają oni swoją tożsamość, bowiem polski ateista, to w istocie ktoś, kto odrzuca katolicką wizję Boga), które chcą zwalczać i usuwać z przestrzeni publicznej. Wszystkie te zachowania są właściwe dla ludzi wierzących, i to wierzących – nie da się tego zmienić najgłośniejszym krzykiem – wedle struktury stworzonej przez chrześcijaństwo...
I dlatego nic nie zamierzam zmieniać. Ateiści to nie ludzie nie wierzący w Boga, ale wierzący w nieistnienie Boga.
"Zapewne – ateiści są jakoś podzieleni. Są wśród nich – być może – tacy, którzy rzeczywiście nie wierzą w istnienie Boga, tak jak ja nie wierzę w istnienie krasnoludków. Ich wola. Tyle, że ci nie zabierają głosu publicznie, nie organizują akcji promujących ateizm, nie latają – jak koty z pęcherzem po rozmaitych forach, by przekonywać, że ludzie religijni to ciemniacy, których trzeba z owej ciemnoty wyzwolić."
To ciekawe, a masz na to jakiekolwiek argumenty? To co piszesz w ogóle jest bardzo dziwne, bo jeśli ktoś lata po forach, czyli miejscach przeznaczonych do dyskutowania i wymiany opinii, to co w tym miałoby być dziwnego? Ja raczej dziwiłbym się tym co to czytają, a nie chcą.
Inna sprawa, że w życiu nie dostałem żadnego ateistycznego spamu, natomiast z religijnym spotykam się nagminnie, w niemal każdym serwisie - nawet jeśli nie ma on nic wspólnego z religią.
"A nie latają, bo niewiara to stan obojętności. Jeśli ja nie wierzę w istnienie krasnoludków (a nie wierzę), to nie rusza mnie zupełnie fakt, że ktoś w ogródku trzyma sobie gipsowe figurki tychże, ani nawet nie przeszkadza mi, że w wielu przychodniach, przedszkolach czy szkołach wiszą obrazki nieistniejących stworów. I – jak sądzę – podobnie powinno być z ateistami. Jeśli nie wierzą oni w Boga, nie uznają Chrystusa za Boga-człowieka, to krzyże czy inne symbole powinny być im całkowicie obojętne, tak jak obojętne powinno im być to, czy ktoś w Boga wierzy czy nie (mnie szczerze mówiąc nic nie obchodzi, czy jacyś moi znajomi wierzą w krasnoludy czy nie)."
W pewnym sensie jakoś rozumiem, choć uważam za naiwną, chęć nauczania innych ale nie uważasz, że do kwestii definiowania czym jest ateizm raczej nie masz zbytnich kompetencji? Może dla Ciebie ateizm być stanem obojętności ale dla innych osób może być czymś zupełnie innym.
Tym bardziej narzucanie ateistom co oni powinni myśleć i robić. Analogia krasnoludkowa ma się oczywiście nijak do rzeczywistości w której żyjemy, bo krasnoludkowcy nie posiadają organizacji/partii, zapisów konstytucyjnych o obrazie 'uczuć kranoludko-religijnych', nie wypowiadają się w kwestiach światopoglądowych ani nie nauczają jak należy żyć. O ile się nie mylę to krasnoludkowcy nie organizują tego typu kampanii - popraw mnie jeśli się mylę:
http://www.sfora.pl/polska/Billboardy-strasza-kara-boska-Konkubinat-to-grzech-a7 6259
"Tak jednak nie jest. Światopogląd ateistów walczących jest gorący. Oni nie tyle nie wierzą w Boga, ile wierzą w Jego nieistnienie."
A słyszałeś może kiedyś o takich pojęciach jak antyteizm lub agnostycyzm? Powtórzę jeszcze raz - wykazujesz się ograniczonym i błędnym pojmowaniem terminu ateizm. Stąd też...
" I dlatego misjonują, przekonują, walczą, argumentują, próbują przyciągnąć ludzi do siebie."
... błędnie identyfikujesz przyczyny ich zachowań.
" Z tego też powodu irytują ich symbole innej wiary (nie ma co ukrywać, że wiary, wobec której określają oni swoją tożsamość, bowiem polski ateista, to w istocie ktoś, kto odrzuca katolicką wizję Boga), które chcą zwalczać i usuwać z przestrzeni publicznej. Wszystkie te zachowania są właściwe dla ludzi wierzących, i to wierzących – nie da się tego zmienić najgłośniejszym krzykiem – wedle struktury stworzonej przez chrześcijaństwo..."
Odczytuję pomiędzy wierszami, że nie rozróżniasz również takich terminów jak wiara, religia, kult religijny itp.
"I dlatego nic nie zamierzam zmieniać. Ateiści to nie ludzie nie wierzący w Boga, ale wierzący w nieistnienie Boga."
Dlatego też nie chcąc dyskutować nie napisałeś tych kilku akapitów, które wcale nie wystawiają Ci opiniii 'twardogłowego'. Albo wręcz przeciwnie?
Masz bardzo mylne pojęcie o kwestiach wiary i wynikających z tejże konsekwencji. Odwracając argument - jeśli jest ktoś kto wierzy w istnienie boga, a nie lata po szkołach ucząc tego dzieci, nie bierze pieniędzy na prowadzenie przedsiębiorstwa podtrzymującego tę wiarę, nie korzysta z "moralnej" wyższości która pozwala mu, a wręcz nakazuje zmieniać rzeczywistość według wskazań własnych świętych ksiąg, które prezentują moralność wątpliwą i niewspółczesną także wobec osób niezgadzających się z wskazaniami zawartymi w tekście rzeczonych itd - zdecydowana większość ateistów nie ma z nimi problemu. Nie ma tu miejsca na obojętność, która wcale nie jest pozytywnym zjawiskiem.
I jak kolega pisał, nie ma wiary w nieistnienie. Wszystko opiera się na prawdopodobieństwie. Jak sam już pisałeś nie wierzysz w krasnoludy, dlaczego więc z tego że ktoś miałby w nie wierzyć miałyby wynikać jakieś implikacje dla osób nie podzielających tej wiary? Nie da się udowodnić braku krasnoludów, ale b. wysokie prawdopodobieństwo pozwala ci wysunąć twierdzenie, że oni nie istnieją. Czy określasz się mianem osoby wierzącej w nieistnienie krasnoludów? Czy właśnie nie obraziłeś uczuć religijnych wierzących w krasnoludy?
Mówiłem nie komentować przez chrześcijan ja nie chcę nas chrześcijan urażać ale aby zapobiec dalszym hejtom dałem taki temat aby oni się tu wyżyli ;)
Przypatrując się tej dyskusji bardziej niż prawdopodobne wydaje się, że jednak jest odwrotnie, ale pozostało wierzyć słowom Pana Snajpera na temat liczby przeżytych wiosen.. choć Chrisem Kylem racjonalnego argumentowania nie jest ;)
Warto pamiętać, że wiek nie ma aż tak wiele wspólnego z dojrzałością i inteligencją ;) A powyżej jest wzorcowy na to przykład.
Stwierdzenie po buźce mogłoby mieć sens gdyby piszący znał mój wiek. Z pierwszym zdaniem trudno się nie zgodzić.
Powiem tylko: amen. Bawi mnie zagorzałe udowadnianie, że Boga nie ma. Skoro 'nie ma', to po co się trudzić? Film świetnie ukazuje ten problem. Byłam ateistką, więc wiem, jak to czasem wygląda. Założyłam, że Boga nie ma, bo byłam na Niego zła, zbyt dumna i nie dostawałam odpowiedzi, ponieważ nie potrafiłam słuchać. Odkąd poznałam Prawdę, nie muszę niczego nikomu udowadniać, wystarczą trzy słowa: Bóg nie umarł. To wszystko i takie proste ((; Acz szanuję wszystkich, którzy tutaj piszą i bardzo się do nich uśmiecham!
PS Do zagłębienia się w temat wiara vs nauka polecam książki Josha McDowella "Więcej niż cieśla", "Przewodnik apologetyczny" a w szczególności "Sprawa zmartwychwstania".
Powiem tylko: nie byłaś ateistką, nie wiesz jak to jest :). Nikt nie udowadnia czegoś czego nie ma, bo jest to bez sensu. Odrzuca się tylko argumenty 'za', które są absurdalne. I to wszystko. Polecam chociażby tego "Boga Urojonego", który wbrew obiegowej wśród katolików opinii jest napisany całkiem przystępnym językiem i rozsądnie traktuje temat.
Byłam i czytałam. Zresztą nie mam zamiaru wchodzić w dyskusje, skoro znasz historię mojego życia lepiej, niż ja. Pozdrawiam ((;
Opinia jest wyrażona na podstawie tego co sama napisałaś, a z tego wynika, że byłaś mizoteistką.
Uważam, że napisałaś " Założyłam, że Boga nie ma, bo byłam na Niego zła". jeśli uważasz, że tak nie napisałaś to dodatkowo diagnozuję schizofrenię :D
Dobrze, mój błąd, może powinnam dopisać, że doszłam do tego wniosku dopiero po nawróceniu. Acz ja uważam, iż Twój żarcik z ostatniego zdania nie był zbytnio stosowny. Zostawiam Cię z tym i więcej nie mam zamiaru odpisywać. Pozdrawiam raz jeszcze i życzę dobrej nocy ((;
A co w nim niestosownego? Żart jak żart. Moim zdaniem Twoja ocena filmu to niestosowny żart ale mniejsza o nią.
Skoro dwa razy myliłaś się w przeszłości, niewykluczone, że pomyliłaś się i trzeci raz. Może warto po prostu przyjrzeć się faktom.
Natomiast moja obiekcja dotyczyła tego, co drugi tutaj gorliwy chrześcijanin deklaruje "ja byłem ateistą więc wiem jak to jest". Poważnie - zdajcie sobie sprawę drodzy Państwo, iż nigdy nie byliście ateistami i nigdy nimi nie będziecie. Nie macie ku temu predyspozycji :)
Pozdrawiam również.
Leci hejt ze strony KATOLIKA:
No bez jaj... właśnie między innymi dlatego uważam, że ten film jest beznadziejny - bo wrzuca wszystkich do jednego wora, do tego ludzie nie chcący myśleć samodzielnie mogą chcieć patrzeć na innych przez pryzmat tego, jak dane grupy ukazują w tym filmie.
A teraz konkretniej. Walczący ateiści rzeczywiście są irytujący i upierdliwi, ale na szczęście sama spotkałam też tych normalnych, którzy po prostu nie wierzą, ale tolerują poglądy religijne innych ludzi bez ich wyśmiewania. Z takimi można bardzo fajne rozmowy prowadzić, bez nawracania jeden drugiego.
Właśnie, popieram. Ja sam nie mam nic do ludzi wierzących w Boga. Być może to dlatego, że wiarę straciłem w procesie re-definiowania poglądu jaki przekazali mi rodzice. Jeśli wiara pomaga komuś z dnia na dzień stawać się lepszym człowiekiem to co komu do tego? Niech sobie wierzy nawet w wyżej wymienione krasnoludki. Gorzej jest natomiast kiedy zaczyna zaczyna się nawracanie na tzw. "jedyną słuszną wiarę".
Wiesz właściwie jest to jedyna prawdziwa wiara ALE ja tu nie jestem od nawracana więc nie mam nic do ateistów ale też niech kultura będzie obustronna i niech oni nie hejtują filmu dla nas Chrześcijan ( Po to by się wyżyli jest ten temat ) Był tu taki odwrotny post do tego niejakiego pana Rittner'a , który to w ogóle nie miał poszanowania dla nas Chrześcijan i obrażał nasze uczucia . Dla tego ja robiąc ten post nie miałem zamiaru nikogo urazić a wręcz odwrotnie chciałem temu zapobiec ! ;)
wiesz. ta taka wojna ateiści-niewierzący toczy się już od dawna. Ja nie mam nic do tego kto w co sobie wierzy. Zawsze staram się zrozumieć obie strony. Boli mnie tylko, że film kreśli podział grubą krechą - my jesteśmy ekstra super dobrzy a tamci to "diabły wcielone" Świat nie jest taki czarno- biały w żadnej dziedzinie życia. Przy okazji, jak będziesz miał czas i chęci przeczytaj proszę moją opinię na temat filmu i ogólnie wiary
http://www.filmweb.pl/film/B%C3%B3g+nie+umar%C5%82-2014-684049/discussion/Kilka+ przemy%C5%9Ble%C5%84+na+temat+filmu+i+nie+tylko...,2604025#post_13211721
Nie jest przesycona hejtem, ale może mi łatwiej bo wychowałem się w domu katolickim ;)