Odniosłem wrażenie, że film ten został stworzony w celu zmieszania ateistów z błotem. Są oni przedstawieni jako ludzie o ilorazie inteligencji średnio rozgarniętej mały, w zastraszający sposób pochłaniający każdą bajeczkę o Bogu... Jako ludzie bez własnego zdania i swoich przekonań. Jeszcze podczas wykładu Josh'a na temat początku ekspansji wszechświata miałem nadzieję, że film wywoła u mnie chęć do refleksji na temat wiary, jednak z czasem argumenty studenta stały się mało logiczne i przepełnione brednią. Jakby na siłę chciał przekonać rówieśników do egzystencji "istoty wyższej". Jeśli chodzi o scenę z modlitwą o odpalenie samochodu oraz całą końcówkę filmu to powstrzymam się od komentarza...