Znakomity popis reżyserski Tary Miele. Rewelacyjna Sienna Miller (ona musi w najbliższej dekadzie zdobyć Oscara!) i już mniej rewelacyjny, zbyt chłopięcy i nie aż tak zaangażowany w rolę Diego Luna, ale nie może być perfekcyjnie. Film, nad którym się nie panuje, którego się nie rozumie, a jednak kalejdoskopowa konwencja różnych przestrzeni czasowych frapuje i intryguje. A potem rozczula, bo jakkolwiek kiczowate jest zakończenie, oczy mi jednak zwilgotniały. Świetne kino o sile relacji, jej niedoskonałościach, zderzeniach marzeń i rzeczywistości. Barwna (dosłownie i symbolicznie) opowieść o tym, co zyskujemy i czego nie doceniamy oraz o tym, co tracimy i z czym musimy się pogodzić. Bardzo dobry.
Zgadzam się w 100%, świeżo po seansie, cała spłakana, tuż po ostatniej scenie z delfinami oraz mamą i córką wtulonymi w siebie... To jest kino głębokie, kino serca! W bardzo oryginalny sposób przypomina co jest najważniejsze, mimo naszych krętych wyborów lub krętactwa w życiu. Szczerość wyznań i emocji głównych bohaterów poraża i fascynuje! Brawo dla kobiecej ekipy tego filmu <3