Po co nakrecić 60% całkiem dobrego filmu tylko po to, żeby spieprzyć pozostałe 40%?
Wszystko szło fajnie, było dziwnie, ładnie i emocjonalnie, a później się zrobiło kino familijne. Ogromny
zawód. Szkoda w miarę dobrego materiału. Węszę tutaj zgubny wpływ hollywoodzkich producentów ;) ale
mogę się mylić - moźe po prostu od początku końcówka miała być taka żałośnie plastikowa i banalna :