Kto lubi czarny humor rodem z Danii, będący pretekstem do opowiedzenia zupełnie poważnej opowieści o traumach, słabościach i prawdziwej przyjaźni, ten się nie zawiedzie.
Są oczywiście strzelanki, wciąganie prochów i niecenzuralne odzywki, bo taka jest konwencja tego i innych filmów , które wyszły z pod pióra znakomitego scenarzysty i reżysera młodego pokolenia – Andersa Thomasa Jensena.
Jest też gwiazdorska obsada, znana z większości ważnych duńskich filmów, ale mimo że film jest z 2000 roku, czyli z początków dorobku Madsa Mikkelsena, to on jest najjaśniejszą gwiazdą tego filmu. Jako najmniej rozgarnięty i najbardziej brutalny z całej czwórki bohaterów Arne - jest rewelacyjny. Zajmuje sobą cały ekran, czyli jak jest w kadrze, to skupia na sobie całą uwagę i nie widać zatem nikogo innego.
Dodatkowo Mads ma w sobie ten dar, że do każdej roli przeobraża się również zewnętrznie, właściwie prawie bez charakteryzacji. Odpowiednie obcięcie włosów, ubranie, czasem okulary i już jest zupełnie kimś innym. Tutaj jest Arnem.
Gorąco polecam.