co do jego ostatniego elementu czyli filmu "Babel"...choć fabuła jest wielowątkowa, to w odróżnieniu od innych filmów tego typu, nie wradł się tutaj chaotyzm niepotrzebny.
"Babel" obejrzałam z ochotą i zaciekawieniem...choć schematy wielowątkowe zaistniały już w kinie dość dawno i nie jest to nic odkrywczego, to jednak film mnie nie nudził.
Muzyka przyjemna (szczególnie we fragmentach z Meksyku).
No i dobre kreacje Blanchett, Pitt'a (też całkiem, całkiem) oraz mojego faworyta ostatnim czasem tj. G.G Bernal'a.
To ostatni z trylogii hiszpańskiego reżysera i moim zdaniem chyba jednak najsłabszy.
"Babel" to nie film, po którym otrząsam się tydzień, jednak uważam, że te 142 minuty filmu, nie były czasem straconym. Warto było obejrzeć.