Powiem tyle. Film przez "większą połowę" nudzi. Ratuje go jedynie dość ciekawa końcówka.
W filmie tym przeraża mnie jego wmuszona "ambitność". Nie oglądałem wcześniejszych części, ale oglądając Babel bardzo odczuwałem to, iż reżyser starał się nakręcić coś ambitnego. I powiem, że wygląda to sztucznie. Filmie jest kilka wątków z życia wziętych, które są na tyle banalne, że aż boli:
- Utknięcie małżeństwa w Maroku. Prawdopodobnie miało przedstawić to problem zagubienia w innym środowisku, bezradności, obojętności. Uświadomić nam to, że i nas to może spotkać.
- Problemy psychicznie chorej Japonki. Według mnie miała być to złożona niezrozumiała postać. Niestety wyszło z tego jakieś "EMO".
- Problem latynoskiej niani i dzieci pary uwięzionej w maroku. Prawdopodobnie miała być tu przedstawiona bezmyślnosć ludzka. Kolejny wątek jak z serialu.
Wszystkie te wątki miała łączyć prawdopodobnie jedna zwykła broń palna. Było by to nawet fajnym pomysłem, gdyby nie to, że wiele rzeczy było na siłę pod ten wątek podciągniętych: taka japonka, czy latynoska niania z dziećmi.
Poza sztucznością, w filmie przeraziła mnie ciągłość scen jak np.
-Wesele. TO było straszne i DŁuuugie....
Banalność zachowań ludzkich:
-Dzieci strzelające dla zabawy do autobusów!!! I ja miałbym niby im współczuć? Reżyser przedstawił ich co najmniej jak 1 roczne dzieci, które nie wiedzą czym grożą poszczególne zachowania itd. Rozumiem dzieci wychowane na zabijaniu, ale z tego co widziałem byli w miarę odpowiednio wychowani i wiedzieli gdzie jest jaka granica.
Niesmaczność scen:
- Sikające marokańskie dzieci
Ogółem film zasługuje na ocenę 6/10. Nie był tragiczny, warto obejrzęc jeżeli na prawdę nie ma się co oglądać, ale radzę nie nastawiać się do tego jak do jakiegoś "arcydzieła".