5,2 4,9 tys. ocen
5,2 10 1 4938
6,7 35 krytyków
Baby Bump
powrót do forum filmu Baby Bump

My mamy Czekaja, Kanada ma Dolana. Xavier to młody utalentowany reżyser, który wdarł się na scenę filmową karkołomnym debiutem. W jego filmach do dzisiaj pobrzmiewają motywy wchodzenia w dorosłość, relacji z własna matką, wyalienowania i outsiderstwa, spajane teledyskową konwencją i reżyserią z werwą i witalnością młodych (na czele z obłędnym mixem muzycznym OST).
Czekaj prawdopodobnie też jest utalentowany, jednak on wybrał kino abstrakcji, obrazów tak odjechanych i surrealistycznych, że sam prawdopodobnie pogubiłby się w ich interpretacji. Pomysłowości i odwagi nie można mu odmówić, bo któż w polskich warunkach tworzy film o dojrzewaniu, w którym proces ten jawi się jako degeneracja i cronenberowska przemiana ciała i duszy. Na papierze brzmi to niezwykle i pewnie właśnie tego trzymają się krytycy, którzy wypychali swego czasu debiut z granicę. Świat musiał zobaczyć świeżą krew polskiej kinematografii. Czy jednak był na to gotowy?
Arthouse a la Polaka - tak można określić film Czekaja. Rzeczywistość w nim jest skrajnie oderwana od tego, co znamy, ale autor unikając pułapek, w które wpadły m.in. Galerianki czy Bejbi blues ucieka w alegorie, gdzie o wiele łatwiej wytłumaczyć przerysowanie i groteskę. Niestety autor nawet nie kwapi się z wyjaśnieniem tego. Jego bohater sprzedaje swój mocz jako narkotyk w szkole, jego matka codziennie robi mu kanapki z dżemem, a dojrzewanie jest dla niego równie szokujące, co fakt, iż jego własna rodzicielka pociąga go seksualnie.
Z zaciśniętymi zębami próbowałem wybrnąć z tej narracyjnej i alegorycznej sraczki, jednak obraz, który się z tego wyłonił był co najmniej banalny i dęty. Czekaj wpadł w pułapkę, w którą wpadali najlepsi - błaha historia opowiedziana w sposób tak pokręcony, dziwaczny i abstrakcyjny, że urasta do rangi sztuki. Jednak o ile w świecie takie filmy mogą pochwalić się choćby obsadową śmietanką, u Czekaja nie ma nic, co odciąga uwagę od kosmicznego konceptu ukazania dojrzewania. Aktorzy to naturszczyki i studenciaki filmówki, strona wizualna przypomina dowolną pracę na zaliczenie ze szkoły filmowej, a wszystkiemu towarzyszy uczucie: O boże, jakie to polskie. Bo polska jest tu szkoła operatorska, polski skrypt czuć na kilometr, nasz język ojczysty wykorzystywany jest tu do wyliczeń tak absurdalnie nieśmiesznych (kupa, siki, sraka, pipa).
W jednym z konkursów scenariopisarskich jury zachęcały do eksperymentowania, ale także pozostania w gatunku przyziemnym, ludzkim, czyli w dramacie albo jakiejś obyczajówce. Po co uciekać od razu do nierealistycznego fantasy albo saj faj, na które nie możemy sobie pozwolić? Przeraża mnie, że nadal panuje takie podejście do kina gatunkowego w naszym kraju, a coraz więcej młodych twórców wybiera drogę para-festiwalową. Mają werwę, mają możliwości, a robią filmy o dojrzewaniu, o młodych, o niechcianych ciążach i pułapkach jakie czekają na nastolatki w dzisiejszym świecie. Serio? Czy nasza kinematografia zasługuje na tak niewiele?

PS: Podczas seansu autentycznie nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Czekaj musiałby ze mną usiąść i po kolei zadawałbym mu pytania: Dlaczego ten policjant stepuje? Czemu ten chłopak sprzedaje kolegom mocz? O co chodzi z tym facetem z angielskiego, który każe uczniom śpiewać? I tak mniej więcej pytałbym go przez godzinę trzydzieści pięć minut...

ocenił(a) film na 7
katedra

Kwestia sprzedawania moczu jest akurat bardzo prosta do wyjaśnienia: Mickey House jako jeden z nielicznych "grzecznych dzieci" w szkole miał "czysty" mocz, wolny od narkotyków i dlatego sprzedawał go uczniom ćpającym, żeby przebrnęli przez badania kontrolne. Dlaczego policjant stepuje? Nie wiem, pewnie takie dziwactwo ze strony twórcy, tak żeby jego film był jeszcze bardziej dziwny. Nauczyciel angielskiego? Cóż, zwykłe lekcje angielskiego dla dzieci, śpiewanie chyba nie jest aż tak wyrafinowane. Mnie też obrzydzały niektóre fragmenty, zwłaszcza te o "kale, c..ie" czy wągrach, dlatego nie uważam tego filmu za arcydzieło, ale przynajmniej za udany w swojej kategorii, nowatorski eksperyment.

ocenił(a) film na 7
guliver_filmweb

Poza tym w pozycji gatunek jest wpisane: "surrealistyczny". Co to byłby za surrealizm gdyby wszystko było tak oczywiste i idealnie wyjaśnione? ;)