"Babylon A.D." jest adaptacją powieści Mauricea G. Danteca, "Babylon babies", której akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Jak to zwykle bywa w tego typu produkcjach, owa przyszłość do różowych nie należy. Świat został zdewastowany i wyniszczony przez liczne wojny, które podzieliły go na zdominowany przez totalitaryzm wschód oraz zarządzany przez religijne sekty, wyposażone w najnowszą technologię, zachód. W całym tym chaosie żyje człowiek o imieniu Toorop, który będąc najemnikiem, wyznaje jedną prostą zasadę: 'Zabij, lub zostaniesz zabity'.
Vin Diesel, wcielający się w owego Tooropa, zrobił to naprawdę bardzo ciekawie. Z jednej strony mamy zwykłego, pokrytego bliznami mięśniaka, który bez wahania potrafi zastrzelić puchatego króliczka. Z drugiej świetnego obserwatora, chłodno kalkującego podczas trudnych sytuacji, ale też i mającego własne marzenia o wolności. Mimo iż Diesel do jakiś wybitnych aktorów nie należy i brany jest po prostu za kawał mięsa, to w tej kreacji pokazał coś więcej. Poza zwykłą przemianą, z najemnika-mordercy w wrażliwego twardziela, mamy tu również ukazaną postać wciąż śniącą o swym rodzinnym domu oraz oddaną swemu zadaniu. Do tego umie on bez ogródek ukazać brutalność świata, wskazując palcem kto za owy stan odpowiada.
Postać samej Aurory, która jest ową 'przesyłką' i którą Toorop zobowiązał się dostarczyć, nie budzi już takich emocji. Mélanie Thierry, wcielająca się w postać dziewczyny, mającej zmienić ludzkość, zrobiła to dobrze, ale tylko dobrze. Sama dziewczyna poniekąd skrywa się w cieniu głównego bohatera i wypływa na powierzchnię praktycznie tylko w scenach, kiedy on sam ma coś więcej do powiedzenia. A jak można się domyślić, takowych scen za wiele nie ma. Co mnie jednak zaciekawiło, to świetnie zrobione zdjęcia oczu aktorki. Spokojne, jasne, obserwujące i poznające świat, którego tak naprawdę nie rozumie. Czasem można odnieść wrażenie, że Toorop zmienił się właśnie dzięki temu spokojnemu spojrzeniu.
Od strony technicznej cały obraz jest również porządny. Bardzo ciekawie Mathieu Kassovitz ukazał zniszczoną totalitarnym ustrojem Rosję, jak i przesycony techniką Nowy Jork. Jeśli idzie o tą pierwszą wizję, mamy tu zrujnowane stare miasta, zdewastowane przez wojnę, biedę, głód i niedolę. Bardzo podobały mi się zdjęcia zniszczonej starej elektrowni jądrowej, przez którą przejeżdżali w czasie swej wędrówki Toorop i Aurora. Również świetnie ukazano targowisko, gdzie można było kupić dosłownie wszystko, od protez na broni kończąc. Brud, mrok i chaos naprawdę realistycznie oddawały zezwierzęcenie ludzi w skrajnej nędzy.
Natomiast wizja Nowego Jorku, jako miasta świateł zarządzanego przez sektę Neolitów jest dość podobna do wielu innych wyobrażeń o futurystycznych wielkich miastach. Wszędobylskie neony, hologramy oraz światła, odbijają się od pokrytego czarnymi chmurami i smogiem nieba. Potoki ludzi chodzących w sumie od sklepu do sklepu lub wałęsających się po ciemnych ulicach, budzi pesymistyczną wizję przesyconego konsumpcja społeczeństwa. Zaś wszędzie widoczna postać przywódczyni sekty Neolitów, od razu daje do zrozumienia, kto tak naprawdę rządzi i kto jest prawą ręką Boga.
Mimo owych licznych plusów, obraz Kassovitza, ma jedna wielką wadę. A mianowicie masę niedomówień w scenariuszu. Liczne wątki, mimo iż pomniejsze, są zakończone otwarcie lub niedomówione. Niby nic, ale u bardziej uważnego widza może pozostawić niedosyt.
Podsumowując. "Babylon A.D." to bardzo porządny kawał kina akcji, z świetnie zrobionymi efektami, bardzo przeciętnym scenariuszem i pięknym oraz zwięzły zakończeniem. Każdy kto ma ochotę na chwilę zobaczyć Diesla w ciekawszej roli niż tylko głupiego twardziela, może śmiało iść do kina, na ten film. Bo jak to ujął trafnie Toorop: "Ratujmy świat po jednym dziecku na raz. Czyż to nie jest podłość."
Powinieneś wrzucić tę receznję do działu z recenzjami, zamiast tylko jako post.
Też myślę, że film jest niekompletny (niedomówienia).
Problem z ocenami tego filmu polega na tym, że zwiastun zachęca fanów "Szybkich i Wściekłych", a film jest zaskakująco nie należyt do takich głupich.
Ja oczekiwałem więcej akcji, w sumie da się brak akcji wynagrodić, ale właśnie przez niedomowienia pozostał okropny niedosyt i nie wiem, co o tym filmie myśleć.
Ogólnie rzecz ujmując ja po seansie również wynoszę pozytywne wrażenia zwłaszcza w kwestii przedstawionego świata (ten prysznic to rodem z "Ubika") i ukazania fabuły (dosyć tajemniczo, drobnymi niedomówieniami i bez niepotrzebnego lukru).
Całość jednak psuje ważny dla fabuły punkt zwrotny - niewiasta detonuje rakietę tuż przed swoją twarzą. Jest to tak ryzykowne zagranie, że ciężko uwierzyć w istnienie planu o którym później mówi jej ojciec, a przede wszystkim w samą scenę finałową, zwieńczoną dodatkowo równie ciężkimi (do zrozumienia) słowami. Niby świat przyszłości, ale w porównaniu do znacznie lepiej stojącego wtedy Tooropa, ten finał nie powinien mieć miejsca, o tym z prawdopodobnie bezpłciowej wersji amerykańskiej nie mówiąc (nie widziałem jej, ale czytałem szczegółowe porównanie wersji europejskiej i tamtej).
dla mnie super film:D polecam:D dziwi mnie jednak ta slaba nota... ale na filmweb wszystko mozliwe, zdecydowanie fillm nie dla dzieci bo nie zrozumieja^^ ja daje 8/10 spokojnie:D