Po zajrzeniu na te forum, można wywnioskować, że film to gniot. Ogólnie mało tematów, jak już, to 90% krytyki i jeszcze jakieś polemiki na temat długości filmu.
A ja powiem: mi się podobał. Nie jest to film genialny, na pewno nie, ale nie oczekiwałam nic ponad i nie ma więc rozczarowania. Vin będzie zawsze łysy, przypakowany (choć tu normalnie zrobił się mały wafel :))i będzie nosił okulary. Ponadto rozpierducha, szybkie tempo akcji, jakieś wybuchy itd. Możliwe, że ludzie będą mówić: Riddick, Riddick, kolejny Riddick. Spoko, Riddick :) Podczas seansu nastawiłam się, że nie czekam na Riddicka, bo to nie ma być kontynuacja Kronik. Vin trzyma poziom, Panie mogą być zachwycone muskulaturą i głosem, a Panowie jego twardą postawą, choć później nastąpi przemiana niczym w Kronikach- i tu można właśnie doszukać się kolejnego podobieństwa.
Wersja 140 min z czymś, zakończenie nieco tkliwe, szczegółów nie zdradzam, mogli sobie jednak odpuścić i skrócić film do 15 min, gdzie zakończenie wyszło by imo lepiej.
Muzy mało, moim zdaniem mało efektów, ale tu nie będę się upierać, bo kopia była nijaka, więc dużo mogło mi umknąć. Akcja jakoś się trzyma, scenerie całkiem całkiem. Dużo niedociągnięć, ale nie mam zamiaru się czepiać. Aktorstwo w porządku, niektórzy mają subiekcje, ale nie wiem poczemu. 'Przesyłka' bardzo ładna, ciekawa buzia, można się napatrzeć, pozostałe role też na plus.
Hit to to nie jest, jak już wspominałam, takie pomieszanie Hitmana, Transportera z 12 małpami, ale np. u mnie plus za nierozbudowany wątek miłosny, który jest sztampowy w tych czasach.
8/10 bynajmniej za ciary na tyłku po scenie łazienkowej :)