Bardzo słaby film, fabuła druzgocząco prosta. Bad ass chodzi sobie po mieście od jednej osoby do drugiej by dotrzeć do gościa, który zabił jego kumpla. Jeśli ktoś staje mu na drodze, to miły i życzliwy Frank Vega grzecznie łamie mu gnaty i dziękuje za współpracę. Do tego dochodzą nieczyste interesy (szkoda, że Perlman pojawia się tak rzadko) i sąsiadka z problemami z mężem. Czemu jednak ogląda się to tak znośnie? Podejrzewam, że największy udział ma w tym Dany Trejo. Grana przez niego postać to zarośnięty starszy pan, który samotnie wymierzaj sprawiedliwość, ubrany przy tym w koszulkę "I am motherfu.cker", rybaczki i czapkę z daszkiem.
Mi wystarcza.