Poprawny film, bardzo dobrze się oglądało. Jednak od filmu tego reżysera spodziewałem się czegoś innego. Oczekiwałem, że motyw zemsty na dawnych kompanach będzie głównym w filmie, a był pobocznym . Jest to raczej historia miłosna w klimatach schyłkowego dzikiego zachodu niż western.
Poza tym postać kaznodziei strasznie mnie irytowała. Zbyt przerysowany i karykaturalny. Jason Robards jak zawsze świetny i jak dla mnie ratuje całość.
Zatem można obejrzeć, ale Sam Peckinpah ma zdecydowanie lepsze filmy.