Tyle chłamu robią z babami, że ciężko coś ciekawego wśród tego znaleźć. Ktoś kiedyś twierdził że wyczyny Arniego w Commando są niewiarygodne XD. Gdyby tylko widział współczesne filmy ....
Zabawne, że to nie lewactwo i feminizm zniszczyły kino akcji, tylko scenariusze, które wyglądają jakby pisał je blender. Kiedyś Arnie gonił z rakietnicą i to było okej, a teraz jak kobieta kopnie kogoś w twarz, to 'ideologia'. Może po prostu boli, że już nie każdy mięsień musi mieć męskie imię?
Scenariusze pisane pod konkretną agendę polityczną czyli lewactwo. BTW nie mam nic przeciwko filmom dla bab. Kręcie sobie co chcecie i jak chcecie, kiedyś były harlekiny teraz mogą być inne popier-dółki. Problemem jest przymus wtryniana do wszystkich filmów określonej ideologii (jak zrobią film z niską ilością kobiet w trzecioplanowych rolach to zaraz podnosi się wrzask więc nie chrzań mi tu o jakimś bólu - vide afera na jakimś ostatnim Camerimage) W konsekwencji jest tego badziewia za dużo.
Rozumiem, że drażni Cię nachalność niektórych przekazów, ale wrzucanie wszystkiego do jednego wora z napisem „lewacka propaganda” to spore uproszczenie. Kultura się zmienia, bo społeczeństwo się zmienia — kiedyś dominowali w filmach głównie biali faceci z USA, teraz więcej miejsca dostają inni. To nie musi Ci się podobać, ale to też nie znaczy, że ktoś Ci coś „wtrynia”.
nie zmienia się tylko jest wymuszane szantażem przez określone środowiska - to takich wytrych "zmienia się" XD - to jest właśnie lewactwo - organizowanie rewolucji z uzasadnieniem że była potrzebna bo się ją zrobiło XD - to spróbujmy po staremu, będzie afera. "Połowa ludzkości" nigdy nie była niczego pozbawiona. I tak, dokładnie chodzi o parytety, nawet nie słuchasz o co wasze aktywiszcza drą japy. I to właśnie tego rodzaju lewacka przemoc niszczy inwencję twórczą bo scenarzyści zamiast pisać co uważają za stosowne muszą liczyć ile tego ile tamtego a potem reżyser z takim materiałem wymuszonym musi kręcić filmy.
Nie chcesz oglądać filmów z dużą reprezentacją kobiet, LGBT czy mniejszości? Spoko, masz Netflixa, Prime, HBO i setki produkcji do wyboru — od klasyki po nowe tytuły bez „agendy”. Nikt Ci nie każe oglądać „Euforii” zamiast „Sicario”.
A jeśli chodzi o afery typu Camerimage i te „wrzaski” o brak kobiet w obsadzie — nie chodzi o to, żeby zmuszać reżyserów do robienia listy obecności z parytetem, tylko żeby branża filmowa nie była zamknięta dla połowy ludzkości. Kobiety i mniejszości chcą mieć szansę robić swoje kino, A jeśli powstaje coś słabego, to tak samo jak w przypadku facetów — nie brakuje męskich filmów, które są totalnym badziewiem, tylko nikt tego nie wyciąga jako „ideologiczny problem”.