Jes czorny humor, jes zaskakujóncy, odrealnióny zwrot akcji, ale niystety jes tyż w tym filmie kupa nudy, bo cióngnie sie jak jasno cholera... czyli? Czyli uczucia miyszane... Film coś tam do myślynia dowo, ale ból gowy, którego idzie przi nim z nudów dostać raczyj zniychynco do powtórnego syansu...
Niby jes sam trocha o hollywoodzkim autotymatyźmie, o mynkach i postawie twórcy, o jego filozofii i definicji tego, czym sztuka powinna być, ale w sumie te dzieło braci Cohen mie zawodzi...
Moim zdaniem to najlepszy film zaraz po big lebowskim i fargo (dokładnie w tej kolejności)
może ktoś powie że szybko zmieniam zdanie ale to najlepszy film coenów, zaraz potem fargo i lebowski
Ja się zgadzam z twoję poprzednią wypowiedzią :).. Dla mnie to trzeci najlepszy film Coenów - za Big Lebowskim i Fargo. Choć na dobrą sprawę, Barton Fink temu drugiemu niewiele ustępuje (ale już Lebowski to potwornie wysoki, nieosiągalny poziom - nie mam wątpliwości, że to najlepsze dzieło Coenów).
Rewelacyjne:) Zgadzam się w 100% z autorem wątku:) Niestety nie można uznać filmu za wybitny jeżeli zwyczajnie w wielu momentach przynudza.