Krótki opis: Mickey i Ben przemierzają Stany Zjednoczone opanowane przez zombie właściwie bez celu (ot, taka filozofia - byle do przodu). Jeden z bohaterów - Mickey - przeżywa kryzys po utracie dziewczyny i z powodu prowadzonego stylu życia (marzy mu się osiadły, w miarę ustabilizowany tryb życia). Pewnego razu, gdy udaje mu się włączyć znalezione walkie-toke nawiązuje połączenie z tajemniczą Annie i Frankiem. Dziewczyna odradza mu próbę odnalezienia ich. Jednak mimo ostrzeżenia Mickey raz po raz stara się ponownie połączyć z Annie. Jego ciągła rozpacz po utracie dziewczyny (a właściwie jego straszliwe napięcie seksualne... :P) i lęk przed zabijaniem żywych trupów doprowadzają w końcu do jego załamania, gdy jego kompan - Ben - zamyka go w pokoju sam na sam z zombiakiem (zmuszając go do zabicia ożywieńca). Mickey jednak z tego szybko wychodzi i on razem z Benem ruszają w dalszą drogę... choć może już nie koniecznie bez celu...
Więcej nie zdradzam ;)

"The Battery" to dość ciekawy i oryginalny film o zarazie zmieniającej ludzi w zombiaki. Mamy tu do czynienia z klasycznymi, powolnymi żywymi trupami, których można unicestwić rozłupując im czaszki. Ten rodzaj "żywych trupów" (wiadomo, czasami są to po prostu zarażeni a nie ożywione trupy) najbardziej mi odpowiada, choć charakteryzacja stoi tu raczej na niskim poziomie. Cały film jest zrobiony w konwencji filmu drogi. Przeważnie oglądamy długie ujęcia (co może czasem nudzić), którym często towarzyszy muzyka (dobra i bardzo dobra ;)). A muzyka ta wydobywa się niemal zawsze ze słuchawek cd player, z którego korzystają głowni bohaterowie. Przez cały film przewija się motyw baterii, czy to odnośnie przenośnego cd playera, czy walkie-toke, ale można oczywiście odnieść to do przekraczania granic wytrzymałości człowieka w trudnych warunkach. Po wyczerpaniu, załamaniu się zazwyczaj można "podładowania się" pozytywną energią, ale co jeśli skończą się dobre baterie?

Film ogólnie niezły. Aktorstwo dobre, muza nawet bardzo dobra, ale są momenty, że się dłuży. Ja daję 6/10