Pewnie nigdy bym nie sięgnął po ten film, gdyby nie nazwisko reżysera - Christophera Nolana. Po autorze kultowego już "Memento" (9-/10) oraz podobno świetnego "Prestiżu" (niestety, nie miałem okazji obejrzeć) oczekiwałem ambitniejszej wersji Batmana, aczkolwiek nie liczyłem na obraz genialny, bardziej na rozrywkowe widowisko, na którym będę się dobrze bawić. I nie zawiodłem się. Cieszy to, że Nolan nie stworzył z "Batman - Początek" fantastycznej, komiksowej popierdółki dla młodzieży. Ten film jest bardzo prawdziwy, praktycznie wszystkie elementy fantastyczne zostały usunięte. Jesteśmy świadkami przeżyć Bruce'a Wayne'a, które prowadzą go do zemsty, skąd u niego fascynacja nietoperzami, czym jest tak naprawdę Batmobil i jak powstał kostium głównego bohatera. Mało w tym komiksu. Jednakże w kilku momentach Nolanowi nie udało się odejść od "holiłódzkości". Słaby wątek romantyczny, niepotrzebna postać dzieciaka oraz zbyt amerykańsko-typowe zdjęcia (nie rozumiem nominacji za nie do Oscara) pozostawiają niedosyt. Również aktorsko film zawodzi. Christian Bale w roli Bruce'a jest sztuczny, podobnie jak Katie Holmes (fajna dupa swoją drogą). Aczkolwiek miło w filmie zobaczyć Morgana Freemana oraz Gary'ego Oldmana. Średnio poradzono sobie ze scenami walk. O ile pościg Batmobilem po mieście jest świetny, to potyczki Batmana z przestępcami są zbyt chaotyczne. Daleko im do choreografii "Kill Billa". Nudny jest też dosyć początek filmu. Świetna jest scenografia, muzyka Howarda i Zimmera to nic szczególnego, aczkolwiek dodaje klimatu (ten kompozytor powinien przyjmować mniej zleceń, bo coraz bardziej widać brak pomysłów). Pomimo tego, że trochę się poznęcałem nad filmem to jednak prawdopodobnie jest to jedna z lepszych ekranizacji komiksu ostatnich lat (chociaż i tak wolę dużo bardziej "Sin City" oraz "Ghost World"). Brawa również dla Nolana, któremu udało się zrobić z filmu coś więcej niż holiłódzki syf z super bohaterami. 6/10
"Mało w tym komiksu"
Miałeś w rece jakiś komiks o Batmanie? Ja miałem ok 40, i z tego co widziałem, to jeszcze nigdy w filmie o Batmanie komiksu tegoż nie było tak dużo jak tutaj.
Przyznaję, nigdy nie trzymałem w ręku komiksu o Batmanie, aczkolwiek chodziło mi bardziej o to, że mało jest w tym filmie komiksu w porównaniu do filmowych adaptacji "Spider-Mana", "X-Menów" czy "Fantastycznej Czwórki".
No wiesz, Batman to jednak nie jest Spider-Man, X-Men ani fantastyczna czwórka, ponadto nie jest dobrze oceniać całą "komiksowość" patrząc przez pryzmat filmów, które reprezentują tylko jeden gatunek komiksu.
W Batman Begins komiksu jest tyle co i w Spier-Manie, tylko że tu masz komiks o Batmanie o komiksy o Batmanie wygladają inaczej.
Przez całe lata 90-ty czytałem komiksy a Batmana i Spider-Mana najwięcej, więc wiem co mówię ;)
dlaczego ten film ma tak wysoką notę?, ja tam się strasznie zawiodłem, bardzo słaba fabula, moim zdaniem najgorszy z serii - 5/10
Po pierwsze - Batman Begins nie nalezy do serii.
Po drugie - jeśli wyżej oceniasz Batman i Robin to masz góra 12 lat.
Film dobry, nawet bardzo, ale po uświadomieniu sobie faktu, że ludzkie ciało składa się z 70% wody, film trąca nonsensem (kto oglądał film zaczai o co mi chodzi). Sorki, że się czepiam, ale strasznie mnie to dręczy, i sorki z góry jeżeli był już poruszany wcześniej ten temat.