PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=106376}

Batman - Początek

Batman Begins
2005
7,6 369 tys. ocen
7,6 10 1 369292
7,4 74 krytyków
Batman - Początek
powrót do forum filmu Batman - Początek

Film strasznie spłyca postać Batmana. Za młodu wpada do studni, potem przenosi się do jakiegoś klasztoru shaolin, oczywiście musi stoczyć się na samo dno by potem dostać olśnienia, pokonać tych wszystkich ninja i tak powstaje Chocapic ...ekhem Batman. Takie banały raziły by w produkcji dla dziesięciolatków a co dopiero w filmie skierowanym raczej dla starszych odbiorców. Owszem w komiksie było dużo na temat wypraw Wayne do Japonii gdzie nauczył się walczyć i tak dalej ale nie było to przedstawione w tak mega-banalny sposób. Dalej... to co Nolan zrobił ze Scarecrowem jest po prostu niewybaczalne! Czytaliście może taki komiks "Bóg Strachu" (Batman 2-3/96)? Domyślam się że niektórzy czytali, wiec to był WZORCOWY przykład jak można było przedstawić postać Scarecrowa. Budził tam grozę, strach i miał tą swoją charakterystyczną maskę która w filmie była użyta chyba tylko przez kilka sekund (!).

Ogólnie nie wiem gdzie w tym filmie był mrok i strach bo takiej dawki kiczu i banału chyba nigdy nie widziałem w produkcji mianującej do grona tych bardziej poważnych. W sumie to bardziej przypadła mi do gustu nawet Schumacherowska nawalanka bo przynajmniej nie starała się być niczym więcej niż prostą rozrywka ubraną w kiczowatą formę i ze swojej roli wywiązała się znakomicie.

Co do Batman: Begins - oj nie tego spodziewałem się po twórcy Memento...

ocenił(a) film na 7
Witcher

A ja z największą szczerością mogę powiedzieć że ten film jest dobry!

I patrzę na niego nie z perspektywy fana komiksów, a z perspektywy wielbiciela kina. Komiksy czytam rzadko więc dlatego nie mam zamiaru zajmować się porównywaniem poszczególnych wątków czy postaci z ich rysunkowymi wzorcami.

Film budzi umiarkowaną grozę, prędzej można nazwać to napięciem. Ale napięcie jest i wg. mnie nie znika aż do ostatnich minut. Aktorzy prezentują dobry poziom, nawet wspominana już tutaj wiele razy Katie Holmes, za którą nie przepadam. Christian Bale w roli człowieka nietoperza to może nie Burtonowski Michael Keaton ale... Bale tworzy własny obraz Batmana i chwała mu za to! Do gustu przypadł mi również Cillian Murphy - mniej więcej wiem jaki był oryginalny Scarecrow ale ten Nolanowski ma swoją historię, wprowadza ciekawy klimat i to dobrze że nie jest go za dużo. Stopniowe wprowadzanie takich postaci jak ta właśnie uważam za duży plus.

W moim przypadku szczególnych zastrzeżeń więc nie ma. Z tego co czytałem film ten miał być bardziej realistyczny niż jego komiksowy pierwowzór i myślę, że jest. Wiele wątków wytłumaczonych jest dość sensownie, nie musimy doszukiwać się ukrytych przyczyn czy też niedopowiedzianych historii.

Christopher Nolan, tak jak Tim Burton stworzył swoją swoją wizję świata Batmana. I po raz kolejny mamy dowód na to, że taki plan się sprawdza. Szkoda tylko że w między czasie Warner przekazał pałeczkę Schumacherowi..

Co do mojego przedmówcy, Witchera: myślę że trzeba najpierw zastanowić się nad sensem takich słów jak kicz i banał. Kicz wcale nie musi być banalny. Na szczęście w tym filmie go nie ma. Pozdrawiam.


użytkownik usunięty
Witcher

"Film strasznie spłyca postać Batmana. "

Batman był strasznei spłycony przez wszystkie poprzednie ekranizacje. Trudno spłycić go bardziej. Trudno też w jednym filmie zmieścić wszystko co było w komiksach na przestrzenie kilkudziesięciu lat.

"Za młodu wpada do studni, potem przenosi się do jakiegoś klasztoru shaolin, oczywiście musi stoczyć się na samo dno by potem dostać olśnienia, pokonać tych wszystkich ninja i tak powstaje Chocapic ...ekhem Batman. Takie banały raziły by w produkcji dla dziesięciolatków a co dopiero w filmie skierowanym raczej dla starszych odbiorców."

Gdybyś faktycznie czytał komiksy wiedziałbyś, że własnie w taki sposób to się odbyło. W komiksach tego jasno i wyraźnie nie pokazano, ale wydarzenia te czyli podróż Wayne'a na wschód, szkolenie często były wspominane (patrz choćby Batman:Venom).

"Dalej... to co Nolan zrobił ze Scarecrowem jest po prostu niewybaczalne! Czytaliście może taki komiks "Bóg Strachu" (Batman 2-3/96)? Domyślam się że niektórzy czytali, wiec to był WZORCOWY przykład jak można było przedstawić postać Scarecrowa. "

Scarecrow jest w tym filmie na drugim planie, a zmiany można porównać do tego co zrobił Burton z Jokerem (czytałeś taki komiks jak Killing Joke? w Polsce wydany jako 1/91?).

"i miał tą swoją charakterystyczną maskę która w filmie była użyta chyba tylko przez kilka sekund (!)"

No jasne, najważniejsze żeby miał maskę, reszta się nie liczy.

"Ogólnie nie wiem gdzie w tym filmie był mrok i strach bo takiej dawki kiczu i banału chyba nigdy nie widziałem w produkcji mianującej do grona tych bardziej poważnych"

chyba pomyliłeś adres. To nie thriller Finchera, to letni blockbuster z kategorią PG-13, a jak na taką kategorię to mroku było wystarczająco.

"W sumie to bardziej przypadła mi do gustu nawet Schumacherowska nawalanka "

Ładnie się podsumowałeś. Samo to stwierdzenie wystarczy żebym nie tracił na ciebie więcej czasu.

"Batman był strasznei spłycony przez wszystkie poprzednie ekranizacje. Trudno spłycić go bardziej. Trudno też w jednym filmie zmieścić wszystko co było w komiksach na przestrzenie kilkudziesięciu lat."

A po co zamieszczać wszystko? Nie lepiej było wybrać z takiej ilości materiału coś porządnego i rzetelnie nakręcić z tego film. Taka skarbnica historii, tyle materiału, a dostajemy coś co trudno nazwać nawet półproduktem.

"Gdybyś faktycznie czytał komiksy wiedziałbyś, że własnie w taki sposób to się odbyło. W komiksach tego jasno i wyraźnie nie pokazano, ale wydarzenia te czyli podróż Wayne'a na wschód, szkolenie często były wspominane (patrz choćby Batman:Venom)."

Nie w tak prymitywny sposób.

"Scarecrow jest w tym filmie na drugim planie"

To kto w takim razie na pierwszym? Ra's Al Ghul? Głupszego wroga chyba nie mogli wybrać.

"No jasne, najważniejsze żeby miał maskę, reszta się nie liczy."

Maska dodawała mu mroku, grozy. Powodowała że człowiek naprawdę momentami zastanawiał się co siedzi w głowie tego psychopaty. W filmie maksymalnie spłycono jego postać, zrobiono z niego jakiegoś chorego doktorka, w takim razie pytam się po co rozgrzebywano tą postać? Żeby dać więcej super-łotrów?

"chyba pomyliłeś adres. To nie thriller Finchera, to letni blockbuster z kategorią PG-13, a jak na taką kategorię to mroku było wystarczająco."

Tak, tak było tak dużo mroku że momentami czułem się jakbym oglądał Kryminalne Zagadki Las Vegas.

"/"W sumie to bardziej przypadła mi do gustu nawet Schumacherowska nawalanka "/
Ładnie się podsumowałeś. Samo to stwierdzenie wystarczy żebym nie tracił na ciebie więcej czasu."

Śmieszne jest to że wyjąłeś z kontekstu tylko część mojego zdania, tak żeby pasowała do twojej wypowiedzi, bo gdybyś próbował skomentować całe zdanie twoją wypowiedż można by było potłuc o kant dupy. W sumie takie praktyki powodują że też nie widzę sensu w traceniu na ciebie czasu.

Wracając do Batman Begins chciałem dodać do poprzedniej wypowiedzi trzy punkty:
1. Walki to jedno wielkie nieporozumienie i kręcić je musiało jakieś totalne beztalencie - momentami nic nie było widać, pytam się jakiemu celowi to miało służyć?
2. Zastanawia mnie gdzie poszły te grube miliony jakie wydano na produkcje tego obrazu bo w takim np. X-Men 3 było widać efekty specjalne i człowiek nie zastanawiał się co producenci zrobili z grubą flotą wydaną na produkcje, w Batman Begins takie myśli nachodziły mnie co chwilę. Czyżby do ameryki wkroczyły nasze prymitywne staro-polskie zwyczaje i producenci po prostu większość rozkradli? heh
3. Film był momentami tak nudny że co chwilę przysypiałem.
No nic, starczy tego pastwienia się :D

ocenił(a) film na 8
Witcher

Witcher, nie obraź się, ale mam wrażenie, że momentami uprawiasz zwykłe czepialstwo. Jak zauważyli moi przedmówcy, to nie mroczny, psychologiczny thriller, ale jednak bądź co bądź film akcji powstały na motywach komiksu, co nie znaczy, że ma się go niewolniczo trzymać - tak w warstwie fabularnej jak i tzw. "klimatu". Okej, ja rozumiem, że jesteś fanem komiksu, widać, że się na nim znasz i dlatego rozumiem twoje podejście, ale zrozum też Nolana - on nie robił filmu dla grupy wtajemniczonych. Musiał zrobić film dla masowego odbiorcy, który często-gęsto komiksy zna pobieżnie, albo wcale i hasło "Batman" kojarzy mu się tylko z filmami. Po drugie - on tworzy nową serię, w której prezentuje inne podejście do tematu niż poprzednicy i dlatego są w filmie rzeczy, które choć dla ciebie mogą wydawać się oczywiste, musiały się tam znaleźć, żeby historia była spójna i wiarygodna. Założeniem tego filmu jest realizm, stąd też odpowiedź na wszystkie ewentualne pytania nie może być "bo tak", tylko trzeba to pokazać. A że trudno zawrzeć w filmie z założenia rozrywkowym maksymalną głębię i analizować wszystkie aspekty powstania Batmana, to jest to zrobione na tyle, na ile było trzeba, żeby nie zanudzać ale przy tym też nie spłycać. I wyszło okej, moim zdaniem.

To, co zarzucasz filmowi w kwestii przemiany Wayne'a, że "za młodu wpadł do studni, potem przenosi się do jakiegoś klasztoru shaolin" itd. to dobre, realistyczne wytłumaczenie narodzin Batmana. Przezwyciężenie swojego strachu poprzez "stopienie" się z przedmiotem najgłębiej zakorzenionego lęku - nietoperzami, to bardzo wiarygodne wyjaśnienie tego, czemu akurat takie alter-ego. To samo w przypadku szkolenia w klasztorze, dzięki któremu Bruce z narwanego młodzika zmienia się w kogoś gotowego do pełnienia misji walki z przestępcami. Nie rozumiem w ogóle tych zarzutów. Jak dla mnie przemiana to jeden z najmocniejszych aspektów filmu.
Jeśli chodzi o ten mrok - jest go wystarczająco, jak na tego typu produkcję. Porównaj sobie choćby stronę wizualną "Batman Begins" i filmów Schumachera - tu masz głównie noc, półmroki, stonowane kolory, tam - jaskrawy, oczojebny kicz. Główny bohater - tutaj człowiek dręczony traumatyczną przeszłością, naznaczony cierpieniem, tam przystojniak i playboy, praktycznie pozbawiony psychiki. Czarne charaktery - tu łotry z krwi i kości, tam kolorowe błazny itd. Owszem, w "Batman Returns" Burtona (który pozostaje moim ulubionym filmem o człowieku-nietoperzu) jest tego mroku więcej, ale wynika to z zupełnie innego charakteru filmu - Burton stworzył dzieło bardzo dekadenckie, w gęstym, psychodelicznym klimacie, podszyte perwersją. W konwencji, którą zaproponował Nolan, jest wystarczająco mrocznie :)

Co do innych zarzutów:

"1. Walki to jedno wielkie nieporozumienie i kręcić je musiało jakieś totalne beztalencie - momentami nic nie było widać, pytam się jakiemu celowi to miało służyć?"

Moim zdaniem miało to oddać charakter samej walki. Gdzieś na forum (ale nie pamiętam czy tu czy na TDK) ktoś pisał, że jest to właśnie styl walki Batmana (być może było to w komiksach, ale nie wiem - może ty się orientujesz), który polega na walce z kilkoma przeciwnikami naraz, nie na wykańczaniu jednego po drugim jak w jakimś turnieju... Moim zdaniem walki z poprzednich filmów, zwłaszcza Schumachera, wyglądały mało realistycznie - stoi Batman i ciosami karate załatwia jednego, dopiero potem nadbiega drugi itd. Głupota. Tu walczy w sposób jaki zapewnia mu przewagę w starciu z kilkoma przeciwnikami - dlatego technika szybkich ciosów, wywoływanie zamieszania, a przede wszystkim strachu w swoich wrogach. Stąd taki styl filmowania tych scen - wszystko dzieje się szybko, ujęcia są krótkie, "urywane", niewiele widać, bo i sami przeciwnicy Batmana nie wiedzą z czym dokładnie walczą.

"2. Zastanawia mnie gdzie poszły te grube miliony jakie wydano na produkcje tego obrazu bo w takim np. X-Men 3 było widać efekty specjalne i człowiek nie zastanawiał się co producenci zrobili z grubą flotą wydaną na produkcje, w Batman Begins takie myśli nachodziły mnie co chwilę. Czyżby do ameryki wkroczyły nasze prymitywne staro-polskie zwyczaje i producenci po prostu większość rozkradli? heh"

To zarzut całkowicie absurdalny. W przypadku "X-Men" i podobnych filmów mamy do czynienia z zupełnie innym rodzajem widowiska, a co za tym idzie - realizacji tegoż. Tam ukazanie nadprzyrodzonych mocy mutantów wymagało zastosowania komputerowych efektów na szeroka skalę i to było widoczne, bo musiało być. W przypadku realistycznego filmu Nolana, nie mogło być zbyt wybujałej strony wizualnej i efektów, bo to groziłoby sztucznością. Batman nie dysponuje nadprzyrodzonymi mocami, korzysta z nowoczesnego sprzętu, broni, środków lokomocji itd. Dlatego wysiłki twórców poszły tu raczej w stronę bardziej tradycyjnych trików i "przyziemnych" rzeczy - wybuchów, pościgów itd. I pod tym względem jest bezbłędnie. Najlepsze efekty to takie, których nie widać podczas oglądania. Moim zdaniem zarówno sceny akcji, jak i wykreowanie całego Gotham (efekty + scenografia) dowodzą, że nie szczędzono środków na solidną realizację.

"3. Film był momentami tak nudny że co chwilę przysypiałem.
No nic, starczy tego pastwienia się :D"

Cóż, tu nie da się nic dodać. Najwyraźniej film ci nie podszedł ;)

użytkownik usunięty
Witcher

"1. Walki to jedno wielkie nieporozumienie i kręcić je musiało jakieś totalne beztalencie - momentami nic nie było widać, pytam się jakiemu celowi to miało służyć?"

Idź se Matrixa obejrzyj lepiej.

Miało służyć temu żeby były realistyczne i żebyś widział mniej więcej tyle ile byś zobaczył biorąc w nich udział. Bez jakichś debilnych szpanerskich trików.

"2. Zastanawia mnie gdzie poszły te grube miliony jakie wydano na produkcje tego obrazu bo w takim np. X-Men 3 było widać efekty specjalne"

Jeśli widać efekty specjalne to znaczy że są cienkie. Dobre efekty specjalne to takie których nei widać. Przykład - panorama Gotham, w całości wygenerewoaan komputerowo o czym dowiedziałem się dopiero z dodatków na DVD.


"Film był momentami tak nudny że co chwilę przysypiałem"

Nie był skierowany do dzieci, które jarają się X-Men 3 i American Pie. Sorry.


"Witcher, nie obraź się, ale mam wrażenie, że momentami uprawiasz zwykłe czepialstwo."

Okej, momentami może i tak, ale tylko ze względu że na Begins się zawiodłem. Zresztą czy ja Batmanowi Nolana wystawiłem aż tak niską ocenę? 5/10 podparte rzetelnymi argumentami z mojego punktu widzenia wydaje mi się sprawiedliwe.

Co do dlaszej części Twojej wypowiedzi - masz sporo racji i cieszę się że ktoś potrafi napisać posta na poziomie bez jakiegokolwiek jadu tylko dlatego że komuś nie spodobał się jakiś film, w przeciwieństwie do niejakiego Giefrega którego wypowiedzi miałem nie komentować, ale w pewnym miejscu nie mogę się powstrzymać...

"Nie był skierowany do dzieci, które jarają się X-Men 3 i American Pie. Sorry."

Dla mnie trylogia X-Men to ekranizacja idealna (szczególnie dwójka), tak właśnie zawsze wyobrażałem sobie mutantów na dużym ekranie - jako film z jednej strony o wyalienowanej grupce osób która musi zmierzyć się z niezrozumieniem otoczenia, rasizmem, a z drugiej jako film akcji z najwyższej półki, scena z Nightcrawlerem /początek dwójki/ to wręcz artyzm wykonania. Dla mnie X-Men to też film który porusza kwestie egzystencjalne, zmusza do myślenia, zastanowienia się nad przeznaczeniem rasy ludzkiej. Zawsze byłem fanem mutantów i zawsze będe ich stawiał na piedestale.

...a jeśli dla ciebie X-meni to film dla dzieci a Batman nie, to nie rozumiem Twojego toku myślenia bo oba to ta sama półka - ekranizacje komiksowe.

ocenił(a) film na 10
Witcher

Gurbe miliony poszły też między innymi na skonstruowanie pierwszy raz w historii kinematografii pojazdu na potrzeby filmu. Tumbler to pierwszy w historii kina od podstaw zbudowany samochód, którego przeznaczeniem jest wystąpić w filmie. Produkcja zwykłego pojazdu prototypowego potrafi pochłonąć kilka(naście) milionów dolarów, a tu masz pojazd, do którego zaprojektowano specjalne zawieszenie przednie, w którym nie ma osi łączących przednie koła. Cała konstrukcja jest nowatorska. Do tego samochód przy swoich gabarytach ma niezwykłe właściwości jezdne i świetne osiągi.

A walki w Begins zostały specjalnie tak przedstawione - by były realistyczne, a nie jakieś wygibasy w stylu "Romeo musi umrzeć". Specjalnie do tego celu zastosowano styl Keysi, który umożliwia walkę naraz z kilkoma przeciwnikami. Dla mnie Begins to znakomita ekranizacja, a TDK będzie jeszcze lepsza, jeśli choć połowa tego co ludzie z planu mówią o roli Ledgera jest prawdą.

użytkownik usunięty
Witcher

X-Men jak dla mnie są przynajmniej o jedną ligę niżej niż Begins. Zwłaszcza częśc trzecia. Jeśli ktoś się tymi filmami podnieca a uważa Begins za gniota to nie mamy o czym gadać.

Po prostu uwielbiam ludzi którzy są przekonani o swoim jedynym i słusznym guście /LOL/

ocenił(a) film na 8

Bez przesady, seria "X-Men" to jedne z lepszych adaptacji komiksów i po prostu dobre filmy. A druga część jest wręcz bardzo dobra. Trójka też niczego sobie. To filmy utrzymane po prostu w nieco innej konwencji niż Begins, w bardziej komiksowym charakterze i estetyce. Trudno porównywać to z wizją Nolna, który postawił na maksymalny realizm i zupełnie inną tonację. Ale "X-Men" to też nie są głupiutkie historyjki dla skretyniałych nastolatków, tylko filmy które - w ramach oczywiście dość uproszczonej, rozrywkowej konwencji - prezentują niebanalną treść i przemycają parę ciekawych tematów do przemyśleń.

ocenił(a) film na 9
Witcher

słuchaj Witcher! skoro Tobie podobały sie bardziej filmy szumachera, to jest to podsumowanie, które w oczach budzących szacunek ludzi, wypowiadających sie w temacie, jest czystą kompromitacją. każdy ma prawo do własnego zdania, ale gdy czytam o Twoich odczuciach, to po prostu wiotczeja mi mięśnie.
ps żałuj, ze nie podoba ci sie batman-poczatek, bo to naprawde znakomity film