Po blisko 6 lat od premiery i 5 przeleżenia płytki na półce obejrzałem ten film. Jak nie lubię bajeczek tego pokroju, zwłaszcza, że poprzednie wersje Batmana (poza pierwszą częścią) do udanych nie należały, tak ten film przypadł mi do gustu. Chyba ktoś wyciągnął wnioski z porażki jaką odniosły filmy o Batmanie z lat 90. Aż nie mogę doczekać się jutra, kiedy to zabiorę się za oglądanie - podobno - jeszcze lepszej części - Mrocznego Rycerza. Motyw z kartą Jokera przekazaną Bruce'owi przez Gordona sprawił na mnie naprawdę wielkie wrażenie... normalnie kompozycja otwarta.
Gdyby nie świetna rola Ledgera, to średniak gorszy od Początku. W przypadku Mrocznego Rycerza zasada że sequel jest gorszy od prequel'a nie znaduje zastosowania. Bardzo dobry film, a Joker w wydaniu Ledgera to jedna z najlepszych kreacji jakie powstały w historii światowej kinematografii.
Własnie zauwazylem dziwną prawidłowość. Wielu mowi, że gdyby nie Ledger to Mroczny rycerz byłby średniakiem.
Ale jak można mówić co by było, gdyby nie Ledger. Równie dobrze mogę zadać pytanie czy Człowiek z blizną byłby tak dobry gdyby nie Al Pacino?
Nie powinno się gdybać, bo rola Ledgera to bardzo ważna składowa filmu i nie należy jej oceniać w osobnych kategoriach.
Uważam, że sama fabuła filmu jest świetna, nie tylko rola Ledgera. Reszta aktorów też zagrała na wysokim poziomie. Nie będę już wspominać o stronie technicznej filmu, bo tutaj pochwały wydają się oczywiste.
Bardziej chodziło mi o fabułę niż o grę aktorską - porównując obie części. Efekty specjalne i pozostałe role odpowiadają wysoki standardom.