PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=687215}

Batman v Superman: Świt sprawiedliwości

Batman v Superman: Dawn of Justice
2016
5,8 130 tys. ocen
5,8 10 1 129776
4,4 44 krytyków
Batman v Superman: Świt sprawiedliwości
powrót do forum filmu Batman v Superman: Świt sprawiedliwości

Miałem napisać zwykłą recenzję tego filmu. Ale po wyjściu z sali kinowej doszedłem do wniosku że w swojej recenzji poruszę większy problem. Czy krytycy filmowi są nam potrzebni? I czy mamy w ogóle zwracać uwagę na ich oceny. Zapraszam do poczytania i do dyskusji. Recenzja może zawierać lekkie spojlery, ale mam nadzieję że uda mi się wytłumaczyć wszystko bez jakiegoś wielkiego zdradzania fabuły. Recenzję pisałem o 1:00 w nocy, bezpośrednio po seansie aby nie zapomnieć najważniejszych faktów które chciałem wam przekazać.
W filmie, który przez wielu ludzi na świecie uważany jest za najlepszą ekranizacje komiksów w historii (nie, ja się do nich nie zaliczam) pada stwierdzenie: „Who watches the Watchmen?”. Stwierdzenie to ma widzowi (bądź czytelnikowi w komiksie) uświadomić że Strażnicy nie są jakimiś bogami i nie powinniśmy ślepo akceptować wszystkiego co oni powiedzą, bądź zrobią. Idąc na ten film miałem za sobą mnóstwo przeczytanych recenzji z których wynikało że ten film to najgorszy film w dziejach. Że to koniec DCEU i takie tam. I Wiecie co? Nigdy więcej w swoim życiu nie będę się kierował opinią krytyków! Nigdy! Skąd się oni w ogóle biorą? Ci ludzie są jacyś w ogóle oderwani od rzeczywistości. Już trzeci raz w swoim życiu spotkała mnie sytuacja gdzie po wyjściu z kina zastanawiałem się czy krytycy byli na tym samym filmie co ja. Pierwsze dwa razy to Iron Man 3 i Guardians of the Galaxy. Filmy wychwalane ze wszystkich stron, ochów i achów nie było końca. Myślę sobie, na pewno są to świetne filmy, chociażby na poziomie świetnego Kapitana Ameryki 2 czy wyśmienitego Mrocznego Rycerza. Tymczasem oglądałem filmy tak złe że bałbym się je nazywać nawet kupą g..na. Filmy których poziom obraża inteligencję człowieka i oglądając je chce się po prostu opuścić salę kinową jak najszybciej. Serio, w trakcie trwania Strażników Galaktyki naprawdę chciałem po raz pierwszy w życiu wyjść z Sali podczas seansu. No ale myślałem że skoro recenzje są takie świetne to może pod koniec coś pozytywnego mnie zaskoczy. Niestety, ale zaskoczenie było w drugą stronę. No i w końcu przyszedł czas premiery Batman v Superman. Przez internet przelała się fala krytyki. Wszyscy wieszali psy na Zacku Snyderze i wieńczyli koniec DCEU. W tym momencie zapaliła się u mnie lampka ostrzegawcza. Czy ten film jest naprawdę taki zły? Czy nie ma w nim nic dobrego? Więc zakupiłem bilet i poszedłem na seans, a teraz, świeżo po seansie piszę tą recenzję.
Początek filmu rzeczywiście średnio przypadł mi do gustu. Zarzuty co do montażu uważam za zasadne. Tak naprawdę pierwsza godzina filmu to zlepek różnych scen które dzieją się gdzieś obok głównej osi fabularnej. Poznajemy nowego Lexa, nowego Batmana, relacje Lois i Clarka oraz jeszcze kilka innych rzeczy. Według mnie, sceny, które to wszystko miały pokazać, były po prostu za krótkie. Podczas przeskakiwania co 2-3 minuty człowiek rzeczywiście może poczuć się trochę zmieszany. Jednak wystarczy odrobina inteligencji i umiejętności analizowania faktów, aby nie pogubić się w tym wszystkim i na bieżąco śledzić wszystkie wątki poboczne które dzieją się w tym filmie (a jest ich sporo). Druga część filmu jest już spokojniejsza. Montaż jest w niej wyśmienity i wszystko ładnie, układa nam się w całość. Historia którą stara nam się pokazać reżyser, nie jest kolejną, zabawną historyjką o tym jak to nagle pojawia się jakiś zły przeciwnik który jest zły bo…. jest zły (pamiętacie Malekhita z Thor 2?) i nie ma żadnego sensownego wyjaśnienia dla jego działań. I w tym momencie wkracza nasz super bohater i rozprawia się z nim z uśmiechem na twarzy i na tym kończy się ten film. Jeżeli rzeczywiście spodziewaliście się takiego filmu to Batman v Superman was zawiedzie. Jedną z najfajniejszych rzeczy jaka podobała mi się w Watchmen, było to, że tak naprawdę jak się zastanowić to każdy w tym filmie miał rację. I stawiając się na miejscu każdego z głównych bohaterów można (biorąc pod uwagę ich wcześniejsze przeżycia) śmiało stwierdzić że postępuje słusznie. W tym filmie dostrzegamy dokładnie to samo. Wonder Woman która nie chce się pokazywać światu, Batman który widzi w Supermanie zagrożenie, Superman który stara się jak może, ale mu nie wychodzi, Lois Lane która próbuje z całych sił udowodnić że Superman to ten dobry, no i w końcu Lex Luthor który wszystkimi manipuluje i tak naprawdę (można tak przypuszczać) na koniec odnosi zwycięstwo. To jest kolejny wielki plus tego filmu, zakończenie. Końcówka filmu która pozostawia masę pytań i większość z nich jest bez odpowiedzi. Jednym się to podoba, innym nie. Ale czyż zakończenie Incepcji nie jest ciekawe? Odkąd tylko wyszedł ten film kłócę się o to ze swoim kolegą i żaden nie może przekonać drugiego do swojej racji. Podobnie mam tu, nie mogę się doczekać aż porozmawiam ze znajomymi, co oni sądzą. Jak dalej potoczą się losy naszej Ligi Sprawiedliwych? Z kim przyjdzie im się zmierzyć? No i w końcu, co chciał przekazać Flash? O co mu chodziło? Czy przybywał z przyszłości? Jeśli tak to czy z tej która dzieje się bezpośrednio po wydarzeniach z BvS, czy może z jakiejś innej? Masa pytań bez odpowiedzi na które musimy poczekać do przyszłych filmów. Lubię to!
No i w końcu doszliśmy to prezentacji postaci. Na początek najjaśniejsza perełka wśród pereł. Ben Affleck jako Batman. Bez przesady mogę powiedzieć, że to najlepszy Batman jaki kiedykolwiek powstał. Mimo tego że podobała mi się postać wykreowana przez Bale’a, to to co pokazuje Affleck w tym filmie jest na 10 razy wyższym poziomie. Serio. Ci co oglądali już film niech spróbują sobie wyobrazić Batmana Bale’a podczas pojedynku z Doomsday’em, wtedy zobaczą jak słabą postacią on był. Sprawdzał się w uniwersum stworzonym przez Nolana ale taki Batman w tym filmie wyglądał by jak chłopiec, podający wodę, zawodnikom futbolu amerykańskiego. Podczas seansu wydaje się że Affleck nie gra Batmana, on jest Batmanem. Sceny w których trenuje w swojej jaskini przed starciem z Supermanem, czy gdy walczy ze zbirami Luthora, to po prostu mistrzostwo świata. Sceny te również świetnie pokazują jego motywację. Facet całe życie trenował, ćwiczył by stać się jak najlepszym, a nagle zjawia się ktoś taki jak Superman który za darmo otrzymuje praktycznie nieograniczone możliwości. Każdy by się wkurzył i chciał dokopać takiej osobie. Pomyślcie jak Wy byście zareagowali gdyby na przykład mimo tego że się staracie i pracujecie z całych sił, awans otrzymał ktoś kto dużo mniej się od was stara ale ma na przykład dobre znajomości. I tak właśnie czuje się Batman w tej całej historii, dodatkowo jeszcze manipulowany jest przez Lexa. A co do samego Luthora. To na niego spadła największa fala krytyki. W sumie nie wiem za co. Mi taka interpretacja tej postaci bardzo się podobała. Twórcy filmu w świetny sposób chcieli nam pokazać że w XXI wieku multimiliarder, geniusz to nie jest podstarzały facet w garniturze palący cygara. To właśnie taka postać jak Lex w tym filmie. Osoba która ma wywalone na cały świat, chodzi na spotkania w garniturze i trampkach a w swoim biurowcu ma boisko do koszykówki. Wydaje mi się że po prostu twórcy chcieli aby współczesny Lex Luthor to był taki właśnie Mark Zuckerberg i dlatego zatrudnili takiego aktora a nie innego. Moim zdaniem świetny wybór. A jeśli zdamy sobie sprawę że tak naprawdę on manipuluje przez cały film wszystkimi, łącznie z Batmanem, zdamy sobie sprawę że to wszystko, jego zachowania były tylko na pokaz, a wewnątrz, w swojej głowie miał wszystko przemyślane i wykalkulowane. Jeśli chodzi o pozostałe postacie to nie będę się dużo rozpisywał bo i tak moja recenzja urosła już do rozmiarów 3 razy większych niż przypuszczałem. Na pewno, na duży plus zasługuje Gal Gadot jako Wonder Woman. Jej występ można określić jako niesamowity, w kilka sekund pokazała to za co wszyscy miłośnicy komiksu kochają tą postać. Używa ona wszystkich swoich atrybutów w walce i poza nią. Również Jeremy Irons jako Alfred niezwykle pozytywnie mnie zaskoczył. Postać ta została przedstawiona zupełnie inaczej niż w filmach Nolana. Teraz Alfred nie tylko obsługuję panicza Wayne’a w domu ale również bierze czynny udział podczas jego akcji. Śledzi dla niego przeciwników, steruje jego samolotem (czy tylko mi się wydaje że Batmobile zmienia się w Batplane? Czy coś przegapiłem? Na kolejnym seansie to sprawdzę) jednym słowem jest dla niego równorzędnym partnerem. No i oczywiście nie próbuję na siłę co chwila przekonywać Bruce’a co tamten powinien zrobić. Po prostu mówi mu co myśli na dany temat, a podjęcie decyzji pozostawia już samemu Batmanowi. Jeśli chodzi o Lois Lane i samego Supermana to nie ma wiele co pisać. Po prostu powtórzyli swoje role z Man of Steel. Prezentują dokładnie ten sam, dość wysoki poziom co w tamtym filmie. Najsłabiej znowu wypadają postacie trzecioplanowe. Serio, gdyby obok Ciebie waliły się budynku na skutek walki dwóch gości z kosmosu to uciekałbyś dopiero po otrzymaniu telefonu od swojego szefa? :P
Na koniec dwa słowa o muzyce. Nie jest ona rewelacyjna, ale też nie jest zła. Jednak po Zimmerze spodziewałem się czegoś lepszego. W niektórych momentach motyw muzyczny psuje trochę klimat. Np. w momencie w którym pierwszy raz pokazano całą trójkę głównych bohaterów razem. Mi akurat ten motyw się nie podobał.
Film ogólnie odbieram bardzo pozytywnie. Według mnie to jeden z lepszych filmów z gatunku superheromovie i pewnie uplasowałbym go w swoim osobistym top10 filmów z tej kategorii. Niestety posiada on kilka wad które moim skromnym zdaniem nie są na tyle poważne żeby tak mieszać ten film z błotem. I tu właśnie wracamy do mojego pierwszego pytania w tej recenzji. Czy w ogóle powinniśmy zwracać uwagę na to co mówią krytycy? Według mnie zawód krytyka filmowego pomału powinien przejść do historii. Obecnie krytycy nie oceniają już filmów rzetelnie, tak jak każdy normalny człowiek na tym świecie. Nie, Oni po prostu patrzą jaka jest obecnie moda i za tą modą ślepo podążają. Modne jest hejtowanie DC i chwalenie Marvela? Róbmy tak to nam przyniesie dużo pozytywnych odsłon a co za tym idzie rozreklamuje nasz portal, a co za tym idzie będziemy mieli dużo kasy. Stare przysłowie mówi: „jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”. Wydaje mi się że wszyscy współcześni krytycy się sprzedali i już dawno przestali rzetelnie oceniać filmy, zgodnie z tym jak jest naprawdę. Ja osobiście już dziękuję i przestaję w ogóle słuchać krytyków. Aż się boję o to co wymyślą panowie w najnowszym movie się? Czy poziom żenady będzie podobny do tego jaki zaprezentowali podczas omawiania zwiastuna nr 2 tego filmu? Pożyjemy, zobaczymy.
Ode mnie ocena tego filmu 9/10. Ma kilka słabszych momentów, ale ogólnie bawiłem się świetnie, podobnie zresztą jak reszta sali. Do połowy jest troszkę słabiej, ale od połowy zaczyna się cudo. Szczerze polecam wszystkim, jeśli jeszcze nie widziałeś tego filmu to idź i zabierz ze sobą znajomych Na pewno się nie zawiedziesz. Sam pewnie przejdę się jeszcze kilka razy.

ocenił(a) film na 8
oscilek

"...Serio, gdyby obok Ciebie waliły się budynku na skutek walki dwóch gości z kosmosu to uciekałbyś dopiero po otrzymaniu telefonu od swojego szefa? :P..."

ALLELUJA! Nie jestem sam :)

Wiele punktów z Twojej wypowiedzi pokrywa się z moimi, choć oczywiście są rozbieżności. Zapraszam w wolnej chwili.
http://www.filmweb.pl/film/Batman+v+Superman%3A+%C5%9Awit+sprawiedliwo%C5%9Bci-2 016-687215/discussion/%22BvS%22+czyli+ZA+i+PRZECIW,2764962

oscilek

Krytycy są potrzebni, by ludzie mogli znać zdanie kogoś kto się zna na temacie, a nie randomowych fanbojów, którzy myślą, że są wielkimi znawcami, bo mają 2 tysiące subskrypcji na YouTubie.