Z klimatu animacji, która powstawała w latach 90-ych nie zostało już praktycznie nic. Co w takim razie tu znajdziemy? Infantylną, przeładowaną do bólu "atrakcjami" nawalankę i zadziwiająco dużą, jak na produkcję dla dzieci, dawkę przemocy. Sam pomysł wyjściowy jest nawet nie taki najgorszy, jednak nadmiar zupełnie zbytecznych wątków i "ozdobników" niweczy wszystko. To już nie ten sam Batman. Tak jak telewizyjna seria z ostatniej dekady zeszłego milenium była wyraźnie powiązana z filmami Burtona, tak tutaj skręca się w kierunku obciachowej wizji Schumachera.
Ale psychologia stanęła na odpowiednim poziomie. Wątek ożywiania Robina trochę zamotany był i przez pewien czas było zbyt duże nagromadzenie "super-postaci". Odświeżony Joker podobał mi się bardziej niż ten którego pamiętałem z dzieciństwa.
Gotham może trochę za mało mroczne.
Czy czytaliście komiksy? Po pierwsze, to, że produkcja ta NIE JEST przeznaczona dla dzieci powinien zasugerować wszystkim fakt, że w ciągu (SPOILER) pierwszych...5 minut? Joker zdążył już kogoś zabić. Tematyka śmierci i tortur jest z reguły pomijana w produkcjach przeznaczonych dla ludzi poniżej, niech pomyślę, 12 roku życia? Poza tym, film ten dużo bardziej wchodzi w klimat charakterystyczny dla komiksów niż Burtonowskie, o Schumacherze nie wspominając.
PS: Wątek ożywienia Jasona Todda w komiksie był dużo bardziej poplątany i nadal jest.
Nie czytałem komiksów bo urodziłem się u schyłku ich ery :D
Dla mnie batman to wspomnienie z dzieciństwa w postaci filmów i kreskówek. Generalnie nie rozgraniczam tego, na te dla dzieci i dla dorosłych. Przemoc była i tu i tu. A widok krwi i trupy to tylko wzbogacenie konwencji.
Wielkim fanem nie jestem - a film oglądało się mimo to dobrze.