Żal po raz kolejny dupsko ściska, że żaden twórca (oprócz Burtona oczywiście) NIE MA POMYSŁU na postać ani Seliny Kyle, ani na postać Catwoman. Już pal licho, czy chcą się trzymać story z komiksów, czy tworzyć alternatywę. Niech to będzie JAKIEŚ! Nie bądźmy małostkowi - Kobieta-Kot jako postać komiksowa ma już 85 lat! Zdążyła na przestrzeni dekad wyewoluować w różne kolory zawsze gdzieś balansując pomiędzy światem prawa i porządku, a chaosu i przestępczości. Burton jakoś umiał to ugryźć, mimo, że mocno przeszarżował tę postać. ALE UDAŁO SIĘ! Od czasów "pechowych ponownych narodzin" w świecie kina aktorskiego poczynając od Halle Berry - Catwoman jest drugoligową złodziejką, z nijaką historią i drugorzędnymi aspiracjami, do tego przeciętnie odgrywaną. Nie, nie będę złośliwy i obwiniał jej poszczególne odtwórczynie o braki warsztatowe. Źle napisaną postać położyłaby nawet Meryl Streep z kameleonem Robinem Williamsem na czele. Szkoda.

Jokera i Riddlera już udało się reanimować na potrzeby nowych pokoleń. Nawet Pingwin u Reevesa wyrósł na pełnoprawną pokraczną świnię spod jakże obskurnego chlewu swoim osobistym serialem. A co z odwieczną miłością Batmana? Póki co nic. Dalej wywija lassem i powtarza, że życie jest równie wredną dziwką. jak ona sama. Cały czas mam przed oczyma pannę Pfeiffer... a z miłą chęcią zobaczyłbym jakąś nową kocicę, tak aby miała chociaż czelność ubiegać się o porównania z legendą. Konkurencji niestety nie widać. Od ponad 30-tu lat.