Bez polotu, bez pomysłu. Od pierwszej sceny wiesz ze to nie wypaliło. Facet z brzuszkiem, w dziwnym kostiumie bez wdzięku Keatona, porusza się w scenie walki jak podpity menel.
Dalej tylko gorzej. Przypadkowe sceny, setki słów, które prowadzą donikąd.
Kiedy umierasz z nudów zdajesz sobie sprawę, że o zgrozo to nawet nie połowa filmu.
Skąd ocena 7,6 tego nawet najstarsi górale nie rozkminią. W takiej formie kino zmierza w nieciekawym kierunku.