Świetny klimat. Jest mrocznie, jest ciężko, jest Noir. A przy tym klimat budowany jest dość subtelnie, z umiarem.
Do tego bardzo dobra muzyka, przez cały film trzyma nas doskonale w tym klimacie.
Film trochę się dłuży momentami, robi się powolny, ociężały...., ale to moim zdaniem spina się z klimatem panującym w Gotham City. Są tacy co się wynudzą i zaczną rozglądać w środku, ale ja to kupuję, mi to pasuje do całości.

Jeśli chodzi o fabułę to początek bardzo na plus, zapowiada się trzymający w napięciu kryminał. Rozwinięcie jednak pozostawia wiele do życzenia. Batman lata od poszlaki do poszlaki, przenika w świat przestępczy by rozwikłać głębko ukryte sekrety, po czym okazuje się że wszystko rozwiązuje się samo poprzez magicznie odnaleziony telefon. U mnie pozostawiło to spory niesmak.

Batman EMO ? - może być. Bruce jest obrażony na świat, pełen gniewu, dystansu, ale z drugiej strony chciałby naprawić świat. Zostało to pokazane w pewnym stopniu, chociaż czegoś zabrakło. Oczekiwałbym więcej gniewu i walki z samym sobą.
Bardzo podobało mi się początkowe pokazanie Batmana jako skrytego w cieniu śmiertelnika, ponad przeciętniego inteligentnego i wyszkolonego w sztukach walki. Niestety mocno zabrakło tu konsekwencji. Po takim wstępie, nagle zaczyna magicznie odbijać kule paradując niczym RoboCop, by w finale wlecieć w możliwie najbardziej widowiskowy sposób przez dach areny.
Nie mam nic przeciwko żadnej z tych opcji pojedynczo, komiksowy Batman posiadał magiczne zbroje i supermoce, ale w tym filmie to się po prostu nie trzyma kupy. Odnoszę wrażenie że początkowo próbowano trzymać się realizmu, co widać choćby po zabawkach Batmana, by nagle stwierdzić ze jednak na koniec musi być magicznie i widowiskowo. Szkoda.

Brak realizmu i logiki wraz z biegiem czasu zaczyna coraz bardziej drażnić. Czy to Gordon rzucający się sam na cały gang bez wezwania wsparcia, czy to dziesiątki snajperów paradujących radośnie i niezauważenie po konstrukcjach areny w finale, mimo obecności setek policjantów. Po czym Pani Burmistrz wchodzi do Areny i pierwsze co widzi strzelców niemal przed nosem. A zapowiadało się tak pięknie :)

Postaci w filmie są plusem. Nie kojarzę słabej, która by mi nie pasowała. Świetny Riddler, fajny Pingwin. Bardzo podobał mi się subtelny żarcik z przymuszeniem go do pingiwniego chodu przez naszych dwóch bohaterów. Generalnie fabularnie i aktorsko mocno ok, chociaż bez fajerwerków.

Podsumowując, film się dobrze oglądało, ale braki konsekwencji w wielu kwestiach sprawiły że ostatecznie majstersztyk z tego nie wyszedł.