I taki koniec bym rozumiał, człowiek Zagadka z absolutnym planem, wymykającym się Batmanowi. A nie rozczarowany, krzyczący Riddler bo Batman, który nie zabija, nie chce być jego przyjacielem - to było słabe. No i dobrowolne pójście do więzienia, bo tylko tam można pogadać z Batmanem, wg reżysera Riddler nie mógł inaczej zaaranżować tej rozmowy - listy, telefon, znak batmana to się nie liczy :/

Inaczej tego nie zaaranzowal bo wiedzial ze podczas spotkanis na wolnym powietrzu na neutralnym gruncie Batman nie bedzie negocjowal tylko od razu, bezceremonialnie wsadzi go za kraty

Dalej nie podałeś uzasadnienia. Ridler kontaktował się na wiele sposobów z batmanem w trakcie filmu. Mógł z nim pogadać w każdy inny sposób, a przynajmniej chociaż 1 raz spróbować. Natomiast takiej próby nie było. Pobyt w więzieniu, nie wiąże się z żadnym planem. Nie ma absolutnie żadnego wytłumaczenia dlaczego musiał/chciał być w więzieniu. Chyba że Ridler podjął decyzję o emeryturze, wtedy ok, zrobił wszystko co chciał w życiu i poszedł do więzienia, bo nie miał pomysłu na dalsze życie.

He he na podobne pytania odpowiedziałem ci w założonym przez ciebie poście. Może i racja, mógł z nim pogadać nawet przez skajpa czy na fejsie , fakt. Ale Moim zdaniem Ridley ściemniał jakoby cały ten jego plan służył jedynie do spotkania z batmanem face to face. Jasne, że bez sensu. Chyba, że był to jakiś rodzaj zemsty na Waynie, w sensie, że bat ścigał go przez cały film a kiedy już człowiek zagadka wyladował w pace Bruce nic nie mógł mu zrobić. Był bezsilny. Plan już się wykonuje. Maszyna ruszyła. Nic jej nie zatrzyma. Pewnie liczył też, że po apokalipsie jego zbrojne hordy uwolnią go z więzienia

Zgodziłbym sie z tym, bo to dobra teoria, ale nie pasuje mi ze ridler wpadl w rozpacz po odtrąceniu przez batmana.

Gdyby nie ta rozpacz to absolutnie przyjąłbym Twoja wersję.

Ja osobiscie widzialbym final jak ridler jest w więzieniu i w rozmowie z batmanem roztacza sie atmosfera, ze ridler jest zadowolony, ze to nie koniec, ze to tylko etap wiekszego planu, a w tym wiezienu tak jak mowisz jest bezpieczny, czeka spokojnie na jakies wydarzenia.

To tak wyglada jakby był chory psychicznie, jest taka choroba dwubieguna która przejawia się tym, że stany euforyczne przeplatają się z depresyjnymi. To by wiele wyjaśniało, zwłaszcza w tym kontekście . Gdyby przyjąć tą teorię za fakt, zagadka pana zagadki zostałaby rozwiązana :)

Po mojemu akcja zalania miasta to byla taka metafora odnowy Gotham. Oto wszystko jest zalane, ale da sie odbudowac. Od nowa. Cegla po cegle.

I taka interpretacja, oderwana od filmu, to oczywista oczywistość. Obmycie z grzechów. Natomiast w obrębie stworzonej fabuły finał jest pozbawiony wykreowanych konsekwencji.

Bo... jeśli ridler chciał oczyścić świat, to po co mu mała armia mordująca w dniu zalania, czyżby chciał teraz być tym złem, które "zmywał".

Albo... cały film Ridler mówił o karze, za grzechy, więc karał złych, a tu nagle mordowanie niewinnych.

I tak dalej.

Jakby wypuścili na koniec tyranozaury biegające po mieście, to czułbym, że zachowaliby taką samą spójność fabularną.

To miał być film detektywistyczny, spójny, zachwycający tym jak to dobrze połączyli, człowiek miał czekać na następny z niecierpliwością, a wyszedł średniak z dinozaurami :P