Mimo nieprzychylnych opinii, komentarzy o okropieństwie tego filmu i oczywiście "1/10 beznadzieja" od trolli, to uważam, że ten film wcale nie był gorszy od np. Transformers czy Dnia Niepodległości.
Wiele mówiło się "jakim cudem super zaawansowana rasa nie zdołała pokonać kilku okrętów" - otóż owa pozaziemska cywilizacja wysłała tylko kilka statków i jeden super-statek, by zapewne zrobić zwiad - tak odebrałem to, że wylądowało tylko kilka statków kosmicznych, więc pokonanie ich wcale nie było niemożliwe, bo przecież tak czy siak oni zniszczyli praktycznie wszystkie okręty, które otaczało pole bez większego problemu.
A jak ujął to jeden z bohaterów " co by było, gdyby przybyło nie 5, a 50, 500, 5 000 czy 500 000 statków obcych" - dla mnie to nie jest jakieś nadzwyczaj głupie, więc nie rozumiem dlaczego wszyscy tak jadą po filmie.
Fajny, rozrywkowy film, może nie najwyższa półka Sci Fi, ale solidny - 7/10.
Jak już coś piszesz na temat filmu to czasem napisz: SPOILER
Bo niepotrzebnie przeczytałem kawałek fabuły :)
Widzisz nie o to chodzi, że kosmici dal się pokonać. Chodzi o to dlaczego dali się pokonać. Kosmici likwidowali wszystko co wydawało im się zagrożeniem ( nawet autostrady ). Nie ruszyli natomiast okrętu wojennego tylko dlatego, że nie był w nich wycelowany? No proszę... Inna sprawa akcja w nocy. Kosmici potrzebują światła, żeby namierzyć ziemski okręt, biorąc pod uwagę jak bardzo wypasione mieli zabawki? Dużo by tu wymieniać. Film miał potencjał na bycie czymś więcej niż papką ale oczywiście go zmarnowali.
Ale ten temat zawsze wraca przy filmach w których ziemia jest za atakowana i ludzie wygrywają. Oni zawsze maja lepszą technikę nawet przez to że do nas przylecieli czego my nie umiemy. Ale koniec końcem każdy chce zobaczyć "Happy Endings" a nie patrzeć jak ludzkość "znika z ziemi", dlatego są zawsze kręcone ze w końcu ktoś wpada na genialny pomysł jak ich pokonać. Jak już coś to mnie lekko drażni ze jak to zawsze USA ratują świta od "ufoków", komet czy innej apokalipsie.
Ale koniec końcem każdy chce zobaczyć "Happy Endings" a nie patrzeć jak ludzkość "znika z ziemi"
Tu się mylisz. Gdybyśmy w filmie dostali przysłowiowe lanie oceniłbym wyżej :).
Masz rację to wcale nie było głupie... jeżeli tylko przyjmiemy że owi przybysze z obcego świata byli po prostu upośledzeni umysłowo...
Już nawet nie wchodzę w takie szczegóły jak ostra amunicja na muzealnym okręcie, pewnie amerykanie zostawili dla wycieczek szkolnych żeby mogły obejrzeć w 3D wybuch takiego 70 letniego pocisku...
No i zakończenie... obca cywilizacja nawiązuje kontakt z ziemią, zamiary wrogie ? chociaż trudno w sumie powiedzieć, autostrad zdecydowanie nie lubili ale do ziemian chyba nic nie mieli ?
W każdym razie po unicestwieniu obcych admirał robi sobie piknik w parku żeby rozdać medale, kontakt z obcą cywilizacją, ludzkości grozi zagłada a oni robią sobie piknik i idą na burrito wtf ? Zakładam że reszta ziemian też poszła na burrito albo chociaż skrzydełka z kurczaka...
Tzn. nie mówię, że to jest film wybitny, tylko po prostu fajnie się go oglądało, zaciekawił mnie. To typowa rozrywka, bez większego sensu, ale pewne rzeczy mi się podobały, a inne były złe:
SPOILERY
- Fajnie wyglądające ufoki - skafandry a'la Crysis/Halo, wrażliwi na światło słoneczne, przez co musieli nosić hełmy z osłoną przeciwsłoneczną - widziałem wiele gorzej wyglądających ufoków w wielu filmach - Ci mi podeszli.
- Sama akcja prowadzona praktycznie tylko na wodzie - walka okrętów ufockich vs ziemskich - no ciekawa rzecz.
- Bohaterów ominę, bo to typowa ekipa, która jest w każdym filmie (główny z kiepską przeszłością, który na końcu jest bohaterem, twardziel, mega laska, siłacz grubas, laska głównego, naukowiec,, genereł/admirał/dowódca)
- Dziur fabularnych sporo - jak kolega przytoczył - skąd na 70cio letnim okręcie ostra amunicja, jakim cudem jeszcze działa, bez żadnych napraw, baaardzo przypadkowo pojawia się ekipa weteranów, by pomóc głównym wygrać, czemu wszyscy kosmici mają złe zamiary bez większego powodu - mogliby chcieć przejąć ziemię, bo ich plantea umiera, czy coś, a nie tak " no siema ufok, podbijmy jakąś planetkę, o ta niebieska wygląda fajnie".
- Złe zakończenie - typowe, bez żadnego zaskoczenia, typu "nagle widza na niebie kolejne obiekty" czyli bez subtelnego powiedzenia widzom, że możliwa jest druga część.