Ten film,to jedno wielkie rozczarowanie. Od razu wspomnę, że jestem kino,a właściwie filmomaniakiem i "łykam" wieeele filmów. Od tych ambitnych po te nastawione tylko na efekty. Niekiedy nawet te wydawałoby się kiczowate,przypadają mi do gustu bardziej niż te z "drugim dnem",ale nie o tym piszę.
Patrząc na zwiastun i czytając recenzję,spodziewałem się filmu z mega efektami,ale z lichą fabułą,tak jak wyżej wspomniałem,nie jestem wybredny i taki film chętnie oglądnę. Niestety,baaaardzo mocno się rozczarowałem...
1. Fabuła- wiedziałem że nie ona tu będzie najważniejsza. Rzeczywiście,nie była wymagająca,ale...nie taka banalna! Dlaczego? Ano,głównie dlatego,że była w większości:nielogiczna,niespójna i ogólnie pomieszana. Na poziomie filmu klasy C.
2. Rihanna- kompletne nieporozumienie. Rola z d**y,niepotrzebna,nic nie wnosząca i ewidentnie na siłę,bo to "gwiazda". Ona i ten jej kolega. Po prostu,gra aktorska-tragiczna. Jeszcze bardziej psuła film i irytowała.
3. Efekty- czyli to o co chodzi w tym filmie. Jeśli chodzi o zwiastun,mogłem wybaczyc wszystko dla takich efektów. Niestety, film nie był nawet w 1/10 tak dobry jak zwiastun. Efektów było wiele,owszem,niektóre nawet genialne i mistrzowskie,ale były też przedobrzone. Ogólnie jak każdy uwielbiam efekty specjalne,ale to co tu zobaczyłem,to było to czego najbardziej nienawidzę. Efekty tak przesadzone,że wyglądały jak wyjęte z gry. Uwielbiam gdy efekty są na tej granicy,że wyglądają efektownie ale realistycznie (może ciut widac że to komputer,ale jest to tak subtelne,iż można w to uwierzyć naprawdę). Tu było tego wbrew pozorom,baaaardzo mało. Mistrzostwo w efektach to dla mnie Transformers. Tego właśnie się spodziewałem,ale nie ma na to co liczyc w tym filmie.
4. Realizm- no,w końcu to film s-f,to też wiadomo że łamie się niektóre prawa fizyki,ale po niektórych scenach,to po prostu miałem ochotę wyłączyc film (bardzo rzadko mi się to zdarza,prawie nigdy). Nie wiem,kilka scen:
-jak włamał się ten obcy na ten statek i Rihanna strzeliła mu prosto w łeb z lufy. Głowny bohater był z 1-2 m od działka i nic. Normalnie rozerwałoby go na strzępy,a nawet nie ogłuchł. Mega naciągane,ale jeszcze do przyjęcia.
- to akurat mnie rozbawiło :D. Walka tego Mike'a z tym wielkim obcym. No po prostu...potem wpada ten koleś w okularach i wali go walizką i obcy leży :D. Żenada i w ogóle WTF?
- chyba największe jaja. Rozwalili im tą łódkę i wszyscy skakali do wody. Oczywiście nasz głowny bohater wraz z przyjacielem,nie wiem po co wspinali się na górę okrętu po to by skoczyc. Nie była to zwykła wspinaczka. Wspinali się pod kontem 45-60 stopni,,bez podtrzymywania się czegoś,tylko jakby to robili na czworaka. Potem nagle postanawiają skoczyc,między śruba,latającymi odłamkami,jakieś 50 m w do wody. Potem w kolejnej scenie widzimy ich całych i zdrowych. Ogólnie dobijało mnie to,że w wielu scenach było pełno odłamków a nikomu nic się nie działo. Czary.
Reasumując, liczyłem na coś lepszego. Wiele mnie w tym filmie irytowało,dlatego 4/10,bo jednak "ujdzie". Mimo to,nie ma co się spodziewac przyjemnego odmóżdżającego filmu. To był wielki potencjał,ale wyszła wielka klapa.