Zawsze wydawało mi się, że kinowa wersja serialu ma zdobyć nową widownie dla tego pierwszego. (oczywiście nie jest to jedyne zadanie takiego filmu).
Battlestar Galactica: The Plan zniechęciła mnie kompletnie do serialu.
Zdaję sobie sprawę, że pewnie niesłusznie ale zdanie jakie wyrobiłam sobie o całości to: nie warto.
Serial to geniusz w czystej postaci.
Kino Sci-Fi z ekstremalnie dobrymi efektami specjalnymi, w którym otoczka fantastyczna jest tłem do rozważań nad ludzką psychologią, relacją wojsko - cywile, etyką władzy, religii, konfliktu zbrojnego, nierówności sił... na bazie bierzących w zasadzie wydarzeń na świecie z lat 2003-2009 (głównie tzw. wojny z terroryzmem).
"The Plan" - to nie jest kinowa wersja serialu (pomijając, że nie jest to film kinowy tylko TV wydany na nośniakch).
W zasadzie to jest Epilog do serialu, który powinien byc oglądany tak jak został nakręcony, czyli po obejrzeniu finału 4 serii.
Ciekawostką jest, że wydarzenia w nim pokazane obejmują 1/2 serialu - ale tym razem z punktu widzenia antagonistów, których działania w serialu są na tym etapie absolutną tajemnicą.
Czyli dla osoby, która nie widziała serialu film musi się jawic jako jeden wielki chaos, bowiem struktura narracji jest oparta o założenia posiadania wiedzy z serialu o tych wydarzeniach.
Ciekawostką nr 2 jest to, że historia ta robiona z perspektywy wszystkich 4 części obfituje w idee, których jeszcze nie było kiedy kręcono serie 1 i 2 - z których wzięto wydarzenia i dopisano do nich jakby "drugą stronę".
Jest to więc jeden wielki eksperyment zarówno fabularny jak i formalny. Skutkiem tego jest nadanie trochę innego znaczenia serii 1 i 2, a także zmienia trochę postrzeganie całości.
Jak napisałem to wyjątkowy eksperyment - tak jak wyjątkowy jest ten serial, z jego licznymi warstwami i interpretacjami "intertekstualnymi".
Mogłoby "Planu" nie byc - jest jak wisienka na torcie, tyle że ostatni kęs zmienia smak całego tortu.
Czy to dobrze? Trudno powiedziec - na pewno historia z "Planu" pasuje do całości i zpewnia kilka dodatkowych godzin łamania sobie głwoy, przez kogoś kto chciałby ogarnąc całośc - ale widac też, że nie jest to film dla kogoś kto nie zna serialu a tym bardziej dla kogoś, któ jest w trakcie jego oglądania.
hmmm... a ja się muszę z założycielem tematu nie zgodzić :) mnie właśnie "BSG: Plan" zaintrygował i niejako zmusił do sięgnięcia po serial. Z tym, że ... po obejrzeniu prologu, a już na pewno pierwszego sezonu byłam maxymalnie wku***ona, że widziałam kinówkę. Co prawda historia z filmu ma się do serialu jak pięść do nosa, ale zdradza co nieco, a już na pewno na wstępie pokazuje palcem kto jest Cylonem, a kto nie ( w serialu co do tego mamy wątpliwości do 4 sezonu).
Więc film broni się bardziej jako samodzielny projekt, bo nie miesza w głowie o ile nie szuka się jego nieścisłości i powiązań z serialem. i jako taki to mocne 8 by nawet dostał. Ale że to w końcu BGS, no i nie wiadomo za bardzo czy oglądać toto przed seraielem, po 2 sezonach, czy po zakończeniu ostatniego ( bo naprawdę miesza i dla niewtajemniczonych - za dużo zdradza, a dla koneserów BGS jest zbyt chaotyczny), więc należałoby mu się ledwie 5-6. Ale że uwielbiam uniwersum BGS, więc litościwie postanowiłam wypośrodkować.... ;)