Melodia "Balu na Gnojnej" przewijająca się przez cały film. I powiem tak; ten film jest godny tej piosenki, chwyta za serce jak ona. Kilkanaście lat pracowałem bez stałego miejsca zamieszkania, z takimi właśnie ludżmi, i to co tam jest, to jest właśnie to. Scena śmierci "Apostoła", kiedy "partyjny" czyta mu Pismo Święte i scena jego pogrzebu, to dla mnie majstersztyk. Ale to już było i nie wróci więcej. Takich filmów już nigdy się nie nakręci ...