Beach Rats poza niezłym klimatem ma w sobie jeden kluczowy element, którym jest niesamowita gra aktorska głównego bohatera, w którego postać wciela się Harris Dickinson - niezwykle utalentowany aktor młodego pokolenia. Fabułę i reżyserię oceniam na 4, produkcja cierpi na kilka nieudanych kadrów, skracanie scen, lekką monotonię, czy w końcu dość niespójnie zarysowaną postać Frankiego, który przez 2/3 filmu wywołuje sympatię, empatię, jest po prostu dobrym chlopakiem, aby na końcu pokazać swoją ciemną stronę mocy. Przemiana bohatera została pokazana całkowicie nieprzekonująco i nie jest to wina jak wspomniałem świetnego aktora, tylko scenariusza. Poziom budowanego napięcia i emocji Frankiego zasługuje na 10, w związku z czym całość wychodzi na 6. Aktorstwo Dickinsona naprawdę ratuje ten film, który poza tym jest średnio udaną próbą inspirowania się Drown (Pod Powierzchnią). Tak, czy inaczej nie bez zastrzeżeń, ale warto obejrzeć. Jak ktoś był zadowolony z klimatu Drown w Beach Rats odnajdzie niemal to samo w trochę gorszym wydaniu.
Nawet nie będę polemizować z tak "ciętą" ripostą... Natomiast o czym jest film dowiesz się z opisu oraz trailera na filmwebie.
Dzięki za Drown. Jeśli chodzi o Beach Rats to w kategorii kina queerowego jest to perełka wśród tej tandety dookoła. Za to należy mu się dwie gwiazdki extra od Ciebie.