Gangster Alexander Ward, jego dziewczyna Gypsy Boulet, i dwójka kolegów przyjeżdżają do Deadwood leżącego w południowej dakocie z planem wykradzenia kilku sztabek ze złota. Korzystają z pomocy miejscowego instruktora jazdy na nartach Gila Jacksona, mają zamiar skorzystać z jego znajomości terenu po napadzie w trakcie ucieczki.
Jednak dziwaczne siły powodują że przebywają w chacie Jacksona są w niej wręcz uwięzieni, w dodatku Gypsy daje kosza Wardowi i zaczyna być coraz bardziej miła dla instruktora. Gangster nie przejmuje się całą sytuacją, i tak miał zamiar zabić instruktora po ucieczce. W trakcie wspinaczki dostają się do jaskini chowają się w niej przed burzą, okazuje się że jaskinie zamieszkuje gigantyczny pająk, który zaczyna polowanie na intruzów którzy go zbudzili.

Bardzo przeciętne dzieło które oprócz wstawek Sci-Fi, dostało jeszcze wątek kryminalny i troszkę z romansu. Co daje pokaz że twórcy do końca nie wiedzieli co robią. Jak na dłoni widać że dzieło to sztampowy obraz kina klasy b w stylu monster movie, które wtedy święciło triumfy. Dodajmy że wszystko przemawia za moimi powyższymi słowami.
Mamy tu aktorów wypowiadających na pamięć Swoje kwestie, robią to jednym tonem i bez żadnego pokładu uczuć, nie ważne jaka jest akcja oni i tak mają obojętny ton głosu. Bardzo kiczowaty scenariusz który troszkę nie zaskakuje i ciągnie się bardzo długo dla widza. Efekty wizualne w dziele to owy smaczek całego dzieła.
Bestia to przypominający pająka twór z głową, ogółem pająk wygląda jak pokrywała by go własna sieć w dodatku posiada twarz, scena kiedy dręczy jedną z ofiar bardzo zapada w pamięć kiedy nie wiedzieć czemu bestia wytyka coś w kształcie języka i dotyka nim ofiarę.

Podsumowywać słabe dzieło dla fanów posiadające smaczek.