Właśnie wyszedłem z kina i po zobaczeniu oceny na filmweb stwierdziłem, że muszę się podzielić opinią ;p Film zabawny, irracjonalny, świetne kostiumy i gra aktorska, super efekty z ograniczonymi do minimum CGI, ale przede wszystkim zachowany klimat jedynki. Polecam 9/10
Pełna zgoda. Nie rozumiem oceny na FW. Piszę, bo z tych samych względów byłem w kinie. 8/10
Dokladnie! I o wiele zabaeniejszy od 1nki. Sama oceniam na 9. Tim Burton wrocil w dobrej formie :D
Potwierdzam! I tyle rzeczy z 1 zachwanych, wyszłam z kina zachwycona i chyba pójdę jeszcze raz :)
Ja też uważam że świetny byłem w kinie i nje żałuje wydanych pieniędzy. Kilka razy miałem gęsią skórkę a rzadko mi się to zdarza. Polecam!!!
To ciekawe, ja też byłem na tym w kinie. Film mi się podobał ale początek i zakończenie takie sobie. Jeśli chodzi o strach to dla mnie kompletne zero - ten film to horror dla nastolatków.
to chcesz mi powiedzieć, że pierwsza część miała w sobie jakiś strach, że doszukujesz się go w drugiej? XD
Ale typ pisał o gęsiej skórce, którą de facto można mieć z wielu powodów, a nie o tym co go przeraziło. XD
Ok, podejdź na ulicy do 10 losowych osób i zapytaj z czym im się kojarzy gęsia skórka w kontekście treści filmów.
Ja juz sie dawno przestalem przejmowac recenzjami Filmwebowskich wielkich znawcow kina.
Warto, jest bardzo dużo nawiązań. Bez znajomości pierwszej części może być wręcz ciężko połapać się w filmie.
Świetna czarna komedia! Winona Ryder jest jak wino. I to dobre wino :) Michael Keaton w roli Beetlejuice'a, zarówno tutaj jak i w I- daje na prawdę świetny popis komediowego talentu! Jenna Ortega chyba będzie nową muzą Burtona ;)Catherine O'Hara też dobrze się spisała. Jej postać jest taka bardziej...gibka? niż w '88. Monika Belucci? Hmmm... No fajnie, ale jednak jej wątek mógłby być bardziej rozbudowany, bo potencjał był, a tak na prawdę wyszło trochę..."ok, i co?" ;) Kostiumy i charakteryzacja- bez zastrzeżeń- Keatona nie było praktycznie widać spod makijażu- w sensie jego prawdziwej fizjonomii i to jest fajne! Lydia i jej kostiumy też spoko. Ale widzę, że Burton idzie w szycie bohaterów-tak jak Rączka w WEDNESDAY, tak teraz Monika Belucci..."poskładana do kupy, po tym jak się Beetlejuice od niej odciął" i to fajny efekt ;) Jest parę takich niedociągnięć, które sprawiały, że się zgubiłam, ale komediowy klimat był na na prawdę wysokim poziomie- zwłaszcza scena w kościele i wszelkie muzyczne wstawki :) No i Bob rulez ;)
Belluci składajaca sama siebie z kawałków geniusz scena która już teraz stałą sie legendarna : D
Też zupełnie nie rozumiem ocen tutaj. Byłam wczoraj w kinie i byłam trochę negatywnie nastawiona ze względu właśnie na oceny. Ale... bawiłam się bardzo dobrze, dwójka trzyma klimat, jest zabawnie, jest irracjonalnie, groteskowo.
Film dobry, ale nie rewelacyjny. Lubię aktorki Jenna Ortega oraz Winona Ryder, ale miałem wrażenie, jakby nie wiedziały, która z nich jest główną aktorką. Przez to obie wypadały przy sobie słabo. Najbardziej jednak mnie denerwował początek filmu i temat tego Charlesa. Nie mógł zagrać w filmie, to zrobili tak, że ciągle o nim mówiono. Jakby chcieli iść w poprawność polityczną, wykorzystując jego nieobecność. Całe 30 minut męczyłem się i zastanawiałem nad tym, co ja oglądam. Zero emocji, zero fabuły, zero jakiejkolwiek akcji. Jakby przyszli na plan kręcić film, oparli się o ścianę i czekali, aż w końcu przyjdzie jakiś reżyser. Drugą wadą, przynajmniej dla mnie był brak małżeństwa z pierwszej części - ja byłem przekonany, że ich wymieniono w obsadzie, jednak to musiała być obsada, którą ktoś sobie sam wymyślił i wstawił jako prawdziwą. Z czasem film się rozkręcał, jednak jest na tyle krótki, że nim coś się zaczęło dziać, to już było po wszystkim. Trzecim minusem jest wg mnie słabo zrobiony potwór z piasku, jak na dzisiejsze standardy, starsza wersja lepiej wypadała.
Wydaje mi się, że to jeden z tych filmów, gdzie zbyt wielu znanych aktorów powoduje, że dla każdego trzeba stworzyć jakąś scenę, jednak razem to wszystko jest chaotyczne, bezcelowe i o niczym. Tak odebrałem pierwsze 30 minut filmu. Spodziewałem się czegoś mocnego. Moim zdaniem, jak już wspomniałem wcześniej, najbardziej zaniżał poziom filmu temat Charlesa i poprawności politycznej. Mogli wykorzystać ten czas i dodać ciekawe sceny z samą Ortegą i Ryder. Mogli nakręcić szczęśliwą rodzinę, sprawić by widz poczuł więź, by uwierzył w tę rodzinę. Oni zdecydowali się wspomnieć o Richardzie tylko kilka razy, a gdy go widzimy pierwszy raz, to nic dla nas nie znaczy, zwłaszcza że jego kostium bardziej śmieszył, niż dodawał mu powagi sytuacji. Nawet powstał o tym artykuł, gdzie twórcy scenariusza oznajmili, iż to celowe działanie, mające zachęcić widza do myślenia. Równie dobrze, mogę sobie cały film wymyślić sam, skoro tak twierdzą. Jaki jest cel kręcenia filmów rozrywkowych w takim razie? Możliwe, że wykasowali sceny, poszli w popularnych aktorów. Coś jak Gra o tron, gdzie po kradzieżach i wyciekach kilku odcinków zaczęli wypuszczać krótsze sezony, tłumacząc się kosztami przeznaczonymi na smoki.
Jako wielki fan jedynki cieszę się, że powstała dwójka, ale mogło być dużo lepiej.