Film przez pierwszą godzinę dał mi całkiem niezłą rozrywkę i możliwość powrotu do lat dzieciństwa. Dalsza część filmu składa się z nadmiaru bzdur, nieśmiesznych żartów i scenariusza zrobionego na siłę. Finałowe sceny wywołały u mnie znużenie i oczekiwanie na końcowe napisy. Szkoda, bo po połowie oglądania byłem gotów wystawić ocenę 7. Niestety ostateczna ocena to tylko 5.
Za dużo śpiewania, tańczenia i chaosu scenariuszowego. Do tego twórcy chyba nie do końca wiedzieli do jakiej grupy wiekowej skierować film. Czarny humor bardzo lubię, ale tutaj mamy też żarty przedszkolne... Ogólnie kilka fajnych pomysłów, a dalej cała seria głupotek. Myślę, że część pierwsza sprzed 30 lat była bardziej stabilna i zabawna. No cóż, trudno dorównać kultowym obrazom.
Zgadzam się w stu procentach ! Szkoda że tak wyszło , jestem ogromnie rozczarowana …końcowe sceny były bardzo kiepskie .Szczerze to myślałam nad tym żeby wyjść z sali ..
Może byliśmy w tym samym kinie :) Mnie również towarzyszyła myśl, aby dać sobie spokój i wyjść z kina. Wstawki musicalowe i sceny, w których Willem Dafoe biega z pistoletem po cmentarzu były dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Wytrzymałem, ale ostatnie 20 minut rozszarpało do reszty moje nadzieje na porządną kontynuację. Głupoty i tyle.
Możliwe że tak w każdym razie nogi same rwały się do wyjścia.Durna kontynuacja , za dużo wstawek musicalowych tak jak napisałeś ..ale koniec to już totalna klapa , tak bardzo śmieszny że aż wcale .
Coś w tym jest.Mnie najbardziej kłuło w oczy, wszechobecne PG-13,które po 2000 roku jest w prawie każdym gatunku filmowym.Dodatkowo sama postać Beetlejuice została mocno ugrzeczniona,oczywiście wszystko dla pieniędzy,dzieci też muszą iść na film, pamiętam,że podczas kręcenia jedynki Burton i Keaton dali sobie nawzajem pełną swobodę co do tego jak ma wyglądać ostateczna wizja projektu,jednak czasy się zmieniły,naciski ze strony studia,żeby film był dostępny dla dzieci,gdyby sequel powstał bezpośrednio po pierwszej części jak początkowo planował Burton,efekt na pewno nie byłby taki jak po 36 latach.Jednak bawiłem się dobrze w kinie Burton starał się podtrzymać klimat, pierwowzoru i to trzeba mu przyznać,plus Danny Elfman rewelacyjna ścieżka dźwiękowa super,że on powrócił, Keaton świetny,pomimo,że ugrzeczniony to odwalił kawał roboty,to nie wina aktora co do zmiany charakteru postaci tylko tzw.ludzi na górze.
Doceniam wprowadzenie nowych postaci do świata Beetlejuica, m.in. Dannego DeVito i Monici Bellucci. Jednak te postacie potraktowane zostały tylko jako urozmaicenie filmu, a nie jako ważne ogniwo. Wolałbym, żeby Monica pełniła rolę arcy wroga i wszyscy musieli się zjednoczyć w walce z nią. Beetlejuice, chociaż jest teoretycznie postacią negatywną, to wzbudza naszą sympatię. Jest śmiesznym cwaniaczkiem, wulgarnym i obleśnym, ale scenariuszowo mógłby tym razem stanąć po stronie dobra i pomóc reszcie. Willem Dafoe, z całym szacunkiem do jego talentu, dostał rolę imbecyla. Uwaga spojler - akcja z umarłymi policjantami na cmentarzu i w kościele sprawiła, że poczułem się zażenowany. Twórcy filmu zapomnieli, że film będą oglądać też ludzie 40+ i powinien być zachowany pewien uniwersalny poziom humoru. Do tego te sceny rodem z musicalu... Niepotrzebne. Podsumowując, to nie jest zły film. Po prostu nie wykorzystano potencjału i po godzinie fajnej opowieści otrzymujemy misz masz wszystkiego. Co za dużo to nie zdrowo.
Miałam takie samo wrażenie .Myślałam ze postać grana przez Bellucci , będzie miała w udziale trochę więcej scen ..tymczasem czuję niedosyt.
A ja bym powiedział fajny w połowie, troche mi tu laleczką czaki zajeżdżało czy rodziną adamsów (taki trochę nie żukowy klimat wrzucony),jedynka była znacznie bardziej stonowana, spójna, mroczniejsza.
Może być "fajny do połowy" oraz "fajny w połowie" :) Nie zmieni to mojego odczucia, że nowy Beetlejuice jest wyjątkowo "nierównym" filmem, pełnym bzdur i dziecinady. Zmarnowany powrót legendy. Szkoda.
Właśnie klimat laleczki chucky , Adamsów również a mało samego żuka w żuku że tak powiem .Film sprawia wrażenie jakby był zrobiony na szybko bez zastanowienia , na siłę .
Jako wierny fan pierwszej części niestety albo stety zgadzam się z waszymi wypowiedziami... Dodałbym tylko że o ile bardzo chwalę sobie Keatona to dla mnie nie do końca odegral tego samego Beetlejuice co w pierwszej części... W jedynce to był gość zagladajacy pod spódniczki, chodzący do burdelu niechluj plujący w marynarkę pragnący wziąć ślub z nieletnią (ok tego ostatniego nie dostrzegłem za małolata), a w drugiej części jakby zrobił się grzeczniejszy...