Średnio mi się podobała. Historia ciągnęła się niemiłosiernie wolno, Tytułowy Keaton pojawiał się bardzo rzadko, sama fabuła była szyta niesamowicie grubymi nićmi szyta. Ale film miał to coś co sprawiało że oglądało się go "ok".

2ka... Prawię ją polubiłem. Na plus było dużo więcej Keatona który w swojej roli jest absolutnie genialny - tak jak w jedynce. Dosłownie gość kradnie show! W filmie dużo więcej się dzieje (chociaż film akcji to nie jest), jest cała masa odniesień do jedynki i jeden smaczek dla fanów filmów Ortegi. Ale!

Film ma też masę wad. Przede wszystkim w filmie jest bardzo mało abstrakcji. Tim Burton wydaje się jedynie sygnował film swoim nazwiskiem. Mieszkańcy zaświatów noszą ślady zejścia bardzo... nijakie? Człowiek pogryziony przez ryby, widoczny mózg, przebicie oszczepem.
Strasznie zawiodłem się wątkiem Monici Belluci. Zapowiadał się na coś istotnego a był bardzo płytki. Tak samo ludziki o małych główkach - nie dość że nie miały żadnego wpływu na film (dosłownie) to jeszcze wyglądały źle. Dosłownie to byli ludzie w zbyt dużych garniturach, z ukrytą twarzą pod materiałem i czapeczką będącą buźką z wyłupiastymi oczkami.

Nie jest źle ale mogło być o wiele lepiej.