I Galerianki i Bejbi blus były reklamowane jako filmy poruszające realnie istniejące patologie.
W rzeczywistości te problemy dotyczą absolutnego marginesu społecznego. Nigdy na oczy nie
widziałam galerianek (może się nie rozglądam), a o "modzie na dzieci" pierwsze słyszę.
Te filmy nieudolnie celują w pokolenie młodych - pokazują obraz, którego większość z nas
nawet sobie nie wyobraża. Trafia bardziej do starszego pokolenia, które natychmiast wyrabia
sobie opinię, że dziwki i durni nastolatkowie to obecnie chleb powszedni. Wychowawcy i
nauczyciele ciągają nas po kinach, matki załamują ręce. Za każdym razem, kiedy Rosłaniec
wypuszcza nową produkcję w mediach aż huczy: gdzie przygotowanie do życia w rodzinie?
gdzie edukacja?
Ja sobie natomiast zadaję pytania: ile można nakręcić filmów, które poruszają kolejne
nowatorskie problemy młodzieży? i jeszcze - co będzie następne? nastolatki domagające się
amputacji zdrowej kończyny? nastoletni sado-maso? nastoletni islamscy mordercy?