PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=253908}

Benek

2007
6,8 5,8 tys. ocen
6,8 10 1 5802
5,5 2 krytyków
Benek
powrót do forum filmu Benek

„Dystrybutorzy kinowi podchodzą z dużym dystansem do filmów, które są dramatami społecznymi. Zakładają bowiem, że widz na nie nie pójdzie”. Takimi słowami opisuje smutną rzeczywistość naszego rynku filmowego Robert Gliński, reżyser takich dramatów jak „Cześć, Tereska” czy „Świnki” (FILM, nr 6/2011). W sumie jest to dosyć dziwne. Skoro parę milionów widzów codziennie ogląda seriale, zbliżone przecież tematycznie do dramatów społecznych, to dlaczego przynajmniej kilka procent tej widowni nie chce wybrać się do kina na polski film – inny niż komedia romantyczna/gangsterska? Dramat społeczny oferuje podobną tematykę co większość seriali, tyle że pokazuje rzeczywistość niewykastrowaną: bohaterowie przeklinają, samochody bywają brudne a mieszkania to czasem nędzne nory (widział ktoś takie w serialu?). Dodatkowo aktorzy filmowi w przeciwieństwie do serialowych mają z reguły ukończone studia aktorskie.

Wszystkie te wabiki to jednak zbyt mało, żeby przyciągnąć znaczącą liczbę widzów do kina. Dlatego tak dobry film jak „Benek” musiał czekać 3 lata na dystrybucję kinową. Jednak w końcu się doczekał, i bardzo dobrze się stało. Tytułowy bohater to śląski górnik, właśnie kończący przygodę z tym niewdzięcznym zawodem. Kopalnia jest pokazana jako miejsce skrajnie odpychające, pełne zagrożeń, z których nie najmniejsze to złośliwy sztygar. W takim otoczeniu nie może dobrze się czuć wrażliwy, nieśmiały introwertyk Benek, zdecydowanie sympatyczny, choć brzydal i pierdoła.

Kapitalna jest jedna z początkowych sekwencji, gdy po powrocie z kopalni Benek chce się wyspać. Niestety, nie jest to możliwe w towarzystwie niejakiego Rysia, kilkuletniego bratanka, którego rodzice wraz z Benkiem mieszkają u matki. Gdy Benek idzie do łóżka, Rysio wyciąga bębenek. Benek chowa głowę pod poduszkę, Rysio daje czadu. Benek zrywa sie z łóżka, wyrywa bębenek Rysiowi i w szale rozwala instrument o ziemię. Rysio wrzeszczy. Wchodzi babcia, spokojni proponuje Benkowi żurek. Uwielbiam takie fragmenty, które mogłyby funkcjonować jako samodzielne filmy krótkometrażowe. Temu nadałbym tytuł pożyczony od Marii Kuncewiczowej: „Dzieci – zwierzęta przebrane za ludzi”.

Jestem pewien, że gdyby widzowie „Plebanii” czy „Klanu” podjęli heroiczny wysiłek wyprawy do kina właśnie na film „Benek” (lub przynajmniej poszukali go w wypożyczalni lub w sieci), większość byłaby zadowolona. Historia jest słodko – gorzka, bardzo dobrze opowiedziana, świetnie zagrana. Benek rozstaje się z kopalnią, ma przechlapane w swoim familoku, za odprawę kupuje nędzną kawalerkę. Wygląd ma obciachowy, zero bajeru, toteż nie może znaleźć ani pracy, ani dziewczyny. Oczywiście po licznych trudnościach i jedno i drugie ulegnie radykalnej poprawie.

Jest w tym filmie sporo uproszczeń i przewidywalności, ale przecież to nie ponury dramat, tylko dramat – komedia. Te na pozór sprzeczne elementy całkiem sympatycznie się splatają i uzupełniają, tworząc w sumie pogodną i przekonującą całość. Gwiazdą filmu jest bez wątpienia Marcin Tyrol, grający tytułową postać. Jego zagubienie i nieudacznictwo są do tego stopnia przekonujące, że po obejrzeniu filmu sprawdziłem na „filmwebie” czy przypadkiem nie zaangażowano do tej roli debiutanta – amatora. Wiedziałem, że Gliński nie boi się takich rozwiązań, o czym świadczy „Cześć, Tereska”. Okazało się, że Tyrol to aktor z dorobkiem, który zagrał w kilkunastu filmach i serialach. Podobnie jego filmowa ukochana – seksowna hanyska Danka (Mirosława Żak). Choć wydaje się stuprocentowym naturszczykiem jest aktorką Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu. Te moje wątpliwości to chyba największy komplement dla realizmu i sugestywności „Benka”.

Zapraszam do odwiedzenia mojej strony: http://www.rekomendacje.npx.pl