Oto próbka tego, co można usłyszec w tym filmie. Nie dowodzi ona bynajmniej pomysłowości scenarzystów o bardzo sławnych nazwiskach (Gaiman to już niemal kultowa postac w kręgach fanów fantasy, zaś Avary otrzymał Oscara za "Pulp Fiction"). To bardzo dziwne, zważywszy, że można z tego było wykrzesic coś więcej ponad kolejną, nieco przyciężką siekaniną. Fakt, animacja z początku robi wrażenie, jest uzasadniona w scenach walk (choc i tu Zemeckis niekiedy przesadził z efektownością), jednakże szkoda tak świetnych aktorów jak Hopkins i Malkovich do grania "pod komputer". Trudno tu uświadczyc chocby odrobiny oryginalności, mało tego, kilka scen jest wręcz bliźniaczo do siebie podobnych (nie będę tu pisał które, łatwo jest na to wpaśc). O ile uwielbiam rycerskie eposy, o tyle sam Beowulf został tu pokazany niemal jako bohater bez skazy - w efekcie tego jest strasznie nudny. Muzyka także dudni w wielu podniosłych scenach, ale dudni bez większego rytmu i siły. W związku z powyższym film należy przyjąc jako sztandarową hollywoodzką propozycję przygodową bez ambicji bycia czymś niż tylko technicznym popisem. Szkoda, że Zemeckis nie wymyślił niczego nowego, chyba najlepsze lata ma już facet za sobą. Mimo to - daję dośc wysokie 7, a do filmu wrócę by pooglądac sceny akcji.