Kiedy po zdobyciu filmu zorientowałam się, że jest to animacja, to stwierdziłam, że musi
być dno i odkładałam jego obejrzenie dość długo, po czym pewnego dnia od niechcenia
sobie włączyłam, i aż do samego końca nie oderwałam wzroku. Sądziłam, że będzie to
typowa baśń trochę o miłości, trochę o honorze i odwadze itd, przy czym okazuje się, że
wszystkie te elementy w filmie występują, ale nie są tak bardzo oczywiste, jak w innych
filmach tego typu:
- miłość jest, ale nie namiętna i romantycznie przerysowana
- honoru jakby trochę brak, bo główny bohater okazuje się być bajkopisarzem na temat
swojej przeszłości, jak i później jawnie okłamuje króla, jakoby zabił Grendela, a
następnie jego matkę
- odwaga występuje i jest jej sporo, ale co mi się również podobało to sposób
przedstawienia Beowulfa - na początku filmu wydaje się być niezbyt rozgarniętym
osiłkiem, nie gada za dużo mądrych rzeczy, opowiada o sobie niestworzone historie -
DOKŁADNIE tak, jak robili wojownicy w tamtych czasach, bo nie okłamujmy się, z ich
opowieści właśnie powstawały legendy
- wygląd księżniczki - nie jest zjawiskowo piękna, jak zazwyczaj główne bohaterki, i
dobrze
- obraz Grendela - stworzenie wywołujące w widzu współczucie
- okrucieństwo - w legendzie "Beowulf" wszystko było również opisane w sposób bardzo
dosadny i krwawy (już zostawmy fakt, że fabuła filmu dość sporo odbiegała od tej z
legendy)
Generalnie w filmie nie ma bohatera (oprócz księżniczki), który miałby serce niezmącone
hańbą. Film rewelacyjny, polecam osobom lubującym się w tematach fantasy, mniej
osobom, które chcą w nim dojrzeć odzwierciedlenie legendy spisanej w języku
staroangielskim, bo prawdopodobnie będą zawiedzione.