Na początku dodam, że interesuje się od lat muzyką, sledzę kariery artystów, listy przebojöw i znam dobrze karierę Robbiego, tzn tą gdzieś do 2006, no od prawie 20 lat muzyką odcina kupony od sławy. Europejskiej, dość lokalnej, bo muzyk nigdy nie podbił USA a i w samej Brytanii czy Europie miał dobry okres, co nie upoważnia go do nazywania siebie megagwiazdą, mimo że niby nazywa siebie tak z dystansem. Cóż, film nudny, nuzący, niewiele mówi - czego oczekiwałem - jak powstawały jego najlepsze albumy czy singlowe przeboje. Przemyka po tym pobieżnie roztkliwiając się nad swoim ego, nałogami. Mnie akurat to się nie podobało, i nie jest tutaj problem specyfiki jego auto prezencji, czyli poprzez małpę. Sumując, wynudziłem się na tym filmie i zdziwiony zauważyłem koniec filmu, bo artysta nic a nic nie pokazał dalszej części swej kariery, życia prywatnego do dzisiaj. Dlaczego można podejrzewać. Zero sukcesów od 20 lat do dzisiaj