PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=775768}
8,1 448
ocen
8,1 10 1 448
Beyonce: Lemonade
powrót do forum filmu Beyonce: Lemonade

Pomijając już nawet muzykę, która skądinąd jest świetna, bo Beyonce już dawno odeszła od radiowego popu z czasów Single Ladies czy Crazy In Love, na rzecz eksperymentalnego r'n'b , ale jak to jest nakręcone!

Wspaniałe, przepiękne zdjęcia urzekają w niemal każdym kadrze. Widać inspirację filmem pierwszej afroamerykańskiej reżyserki Julie Dash "Daughters In Dust" z 1992 r. która też za cel obrała sobie oddanie miejsca w kinie Afroamerykankom, które dotychczas przedstawiano jako mamuśki, gospodynie lub niewolnice. Nigdy jako pełnoprawne podmioty, kobiety, które mogą żyć ot tak, nie na koszt innych. Była to też próba uchwycenia kultury Gullah, która chyba jako jedyna w Ameryce przetrwała w formie, w jakiej przybyła z Afryki zachowując swoje wierzenia, rytuały i ceremonie. Film zapomniany, u nas w kraju niemal nieznany, ale wazny dla afroamerykańskiej społeczności. To naprawdę dobrze, że Beyonce nawiązuje do niego, wyciagając go nieco z mroków kina. Sceny pochodu brzegiem oceanu (chyba w interludium do "Love Drought"), sceny kobiet siedzących na drzewie ("Freedom") nawiązują wręcz bezpośrednio do filmu Dash.

Dalej. Teledyski wyglądają wspaniale. Nie wiem, którym zachwycil mnie bardziej, ale chyba wygrywa "6 inch" z tym różowym, intymnym światłem, który po prostu urzekł mnie ponętnym klimatem. Kolejną wspaniałą rzeczą są kostiumy. Ludzie, którzy pracowali przy ich tworzeniu to geniusze. Wyciągnęli wszystko co mogli z klimatu Nowego Orleanu i gorącego Południa oddając w pełni styl XIX w. jaki wtedy panował. Beyonce i tancerki wyglądają przepięknie - prostota idealnie oddaje ich niepowtarzalną urodę. Beyonce nigdy nie prezentowała się piękniej (jako esteta muszę to powiedzieć). W dodatku wszystko przedstawione bez seksualizacji czy uprzedmiotawiania tylko naturalnie, prosto, ale pieknie. Kobiecość w najlepszym wydaniu.

Jesli chodzi o muzykę. Mamy tu mix chyba wszystkiego, ale zadziwia jak świetnie Beyonce odnajduje się gatunkach, w których tworzy pierwszy raz. Wściekłe, rockowe "Don't Hurt Yourself" z samplem Led Zeppelin jest naprawdę dobre i autentyczne. Wierzymy w jej gniew. Lekkie raegge w "Hold Up" nieźle buja, gospelowe "Freedom" powala na łopatki jako hymn (Kendrick Lamar też tu robi niezłą robotę) i jest być może najlepszą rzeczą, jak Bey nagrała w karierze (kto nie zna, ten niech od razu leci słuchać). Reszta to już żenienie popu, z trappowymi brzmeniami i unowoczesnionym r'n'b co brzmi nadzwyczaj świeżo. "Formation" to z kolei najgłośniejszy i najbardziej dyskutowany teledysk zeszłego roku. W dodatku kontrowersyjny politycznie, bo krytykujący policję (powraca problem ze wzmożoną agresją policji wobec czarnoskórych Afroamerykanów) oraz odwołujący się do ruchu Czarnych Panter, które jak wiadomo, sporo morderstw i ataków na sumieniu mają. Mamy też krytykę władz Luizjany, stanu, który po huraganie Katrina ucierpiał najmocniej, a który został bez środków na odbudowę i pomoc ze strony władz. Czemu? Bo problem potraktowano marginalnie, skoro większość mieszkanców to czarnoskórzy obywatele. Całośc krecona na Południu, w miejscu przypominającym XIX-wieczne wille białych panów., włascicieli plantacji. Niby 4 min. teledysku a jednocześnie nawiązanie do tylu rzeczy. Brawo.

Pamiętam Beyonce jako pop gwiazdkę, która w teledyskach kręciła biodrami przy Jay-Z lub innych facetach, pamiętam jej występy z tamtej dekady, w których jej głównym celem było wyeksponowanie swojego seksownego ciała (na plus że umiała przynajmniej tańczyć) lub śpiewanie łzawych ballad na cześć miłości albo Ameryki. I patrząc na przemianę jaką przeszła na przestrzeni ostatnich lat trochę cięzko mi uwierzyć, że to ta sama artystka. Kobieta w pełni świadoma swojego znaczenia na scenie, ale również urody i talentu, które tym razem nie słuzą do seksualizacji występów i teledysków ale tworzenia jej obrazu jako kobiety i artystki w pełni. Jej tożsamości. Być może to było główną siłą jej wystepu z Kendrickiem rok temu na BEt Awards, gdy spiewali "Freedom". To jest taka moc, że nie można od nich oczu oderwać. Tutaj link: https://vimeo.com/173992190 Wie, że jest obecnie numerem jeden na rynku i uwagę mediów ma zapewnioną. W związku z tym oddaje głos sprawom palącym obecnie Amerykę - pozycji kobiet, pozycji Afroamerykanów, ich traktowaniu przez władzę oraz Afroamerykanek, które nie dość, że przez wieki nigdy tego głosu jako niewolnice nie miały, to nawet po zniesieniu segregacji nie mogły liczyć na wsparcie feministek, które składały się głównie z białych, lepiej usytuowanych kobiet, które nie rozumiały nigdy ich położenia. Julie Dash zależało na sportretowaniu ich w sposób, na jaki nigdy nie mogły liczyć w kinie, z kolei Beyonce jasno mówi, jak wazne jest, by ich również słuchano, bo wszyscy pracujemy na nasz lepszy los. Podoba mi się to podejście i cenię ją za to jeszcze mocniej.

A osoby wyczulone na obraz i dźwięk, piękną muzykę i wspaniałe zdjęcia szczerze zachecam do obejrzenia tego filmu. To zbiór teledysków połączony z narracją autorki z offu, która wyjaśnia, wręcz opowiada swoją historię dorzucając do tego rys biograficzny w postaci zdrady męża i prób pozbierania małżeństwa po tej tragedii. Jest ofiarą, ale jest też kochającą żoną, która musi odpowiedzieć sobie na pytanie "co dalej". Nie wnikam na ile był to chwyt marketingowy, a na ile szczera chęć wyrzucenia tego z siebie, ale jeśli w końcowym efekcie dostaliśmy taką świetną płytę i tak piekny film to chyba warto było. Największe brawa i tak należą się dla Bey własnie z powodu drogi jaką przebyła i jak dojrzała jako artystka. W 2016 r. stracilismy wiele gwiazd sceny - Davida Bowiego, Georga Michaela, Prince'a, ale jak to napisał dziennikarz bodajże Guardiana (jesli się mylę, poprawcie mnie, ale nie pamiętam, który to był serwis), Bey "Lemonade" udowadnia, że najwięksi giganci popu nadal są wśród nas. I ona to udowadnia. W tej formie, jaką zaprezentowała jest na prostej drodze do zostania legendą.

Zmietolony_beret

Gdzie można obejrzeć ? online za free ???

dejvit44

Nie mam pojęcia, ale na pewno jest dostępne na Tidalu. Może jeszcze na HBO bo tam miało premierę. Ale oba serwisy wymagają abonamentu.

Zmietolony_beret

Myślę, że legendą ona juz jest, ale z pewnością z całym tłumem specjalistów, którzy stoją za jej sukcesem, bo sama by co najwyżej mogła ponucić sobie pod nosem. Zaś eksponowanie jej seksownego ciała nadal jest częścią jej show, niezmiennie. Aż dziw, że w niektórych pozach swoich teledysków uznała za racjonalne noszenia jakiejkolwiak bielizny - bo ubraniem się tego nie da nazwać.
Przynajmniej wiem już dlaczego nie znalazła czasu na wzięcie udziału w projekcie Clinta Eastwooda "Narodziny gwiazdy." Ciągle miała jakieś wymówki. Uznała pewnie, że to Easwood może u niej bioderkami poruszać. ;)

SpoilerGirl

Zaś co do rasizmu. Mój znajomy mieszkający ponad 30 lat w USA powiedział, że większych rasistów od tamtejszych murzynów nigdy nie spotkał. Oskarżąją o wszystko i gdzie się da, aż znajomy sam stał się pod ich wpływem rasistą wobec nich. Walka z policją, polityką, religią - to są największe zagrożenia powodujące konflikty, wojny, mordy. Nawet hipokryzja artystów jest przytłaczająca, więc lepiej się zachwycać pięknymi ujęciami w filmie, bo przynajmniej będzie z tego jakieś niewiele wnoszące ukojenie.

ocenił(a) film na 8
Zmietolony_beret

Szkoda, bo chciałbym priv podziękować za tę piękną i wnikliwą ocenę

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones