Ja mam usposobienie wlasnie wrazliwca, empatyka i jestem sympatyczny, ale jak bylem mlody to mnie "gnebili" czasami starsi, zalosni ludzie.
Zaczalem trenowac mma i judo i nie zaczalem wszystkich straszyc czy tamtych rozliczac poza tym wyjechalem gdzie indziej w Polske.
Wracajac jestem 99% wrazliwa sympatyczna osoba, ale jak widze jak ktos kogos gnebi, chlejus jakis w autobusie kogos popchnie to... Uwalnia sie ten 1% . Wjezdzam psychicznie (kilkanascie fazy w zyciu) bez krzyku bez wyciagania reki, ale takich wewnetrznie przestraszonych ludzi to wystarcza.
Dlatego lubie takie filmy rowniez jak Reacher czy Punisher (w sumie mam tatuaz).
Kupilem mieszkanie w bloku. Sasiedzi juz w opowiastkach mowili ze mieszka jakas parka. Imprezy 3 w nocy. Męczą się od dawna. Boja sie pojsc zwrocic uwage "bo cos zrobi". Ja wiem, ze odpalajac swoj jeden procent, podchodzac pod nos i psychicznie sprowadzajac do parteru wygrywam. Ale.
99% zaczyna; pierw wrzucilem karteczke do skrzynki na listy z prosba. Potem druga. Trzeci raz zapukalem kulturalnie rozmawiajac. Czwarty raz lekko wjechalem. Probowal mnie obejmowac podpity odepchnalem zeby sprdl z rekami.
Mam zasade kilku kulturalnych krokow. Gdy ktos przekroczy linie zalatwiam temat do konca bez polsrodkow.
Poszedlem przy kolejnej libacji, zlapalem za wsiarz, wykrecilem staw naciskajac staw (bicie = slady = obdukcja) mowiac ze ostatni raz tu jestem.
Poszedlem do dzielnicowego. Napisalem do spoldzielni list majac domysl ze to wynajmowane mieszkanie. Opisalem sytuacje z zastrzezeniem, ze zalatwie temat do konca.
Mieszkalem tam jeszcze 3 lata. Nie bylo ani jednej libacji. Stosowalem metode kilku krokow. Sasiedzi sie bali nie probowali. Gdy ktos przekroczyl linie uruchomilem 1%. Zalatwilem temat hez bicia.
Ok. Historie zycia napisalem, ale dlatego lubie takie show. Bez kozaczenia, czczych gadek, kulenia sie przed oprawcami. Zalatwienie tematu do konca. Pozdrawiam