Bez mojej zgody

My Sister's Keeper
2009
7,6 119 tys. ocen
7,6 10 1 119263
6,1 8 krytyków
Bez mojej zgody
powrót do forum filmu Bez mojej zgody

To zabrzmi brutalnie, ale ten film jest mało ciekawy. Proszę jednak tego źle nie zrozumieć, bo historia jest ciekawa, ale przedstawiona w sposób mał interesująćy. Film jest frahmentaryczny. Czasem rozgrywa się w sądzie, czasem na plaży, czasem w domu i w szpitalu. Widz nie wie właściwie czego ma sie złapać by ogarnąć ten film. Bohaterzy są smutni, dumają nad tragicznym losem, ale i tak nic z tego nie wynika, bo film kończy się przewidywalnie. Fakt, nie jest to miły temat, ale ja jakoś bardzo się nie wzruszyłem, takich filmów o umieraniu było, wiele. Ciekawa była pozycja w filmie bohaterki granej przez Breslin, ale i jej wątek został pokazany mało wyraziście i przekonywująco.
5 minutowa scena śmierci Johna Coffey'a z "Zielonej Mili" choć trwała tak krotko, poruszyła mnie tak głęboko, że się popłakałem. Tutaj dziewczynka umiera cały film, a jednak nie było w tym takiego ładunku emocjonalnego, który doprowadziłby mnie do takiego stanu.

ocenił(a) film na 4
Bialy_Pielgrzym

5 minutowa scena śmierci Johna Coffey'a z "Zielonej Mili" choć trwała tak krotko, poruszyła mnie tak głęboko, że się popłakałem. Tutaj dziewczynka umiera cały film, a jednak nie było w tym takiego ładunku emocjonalnego, który doprowadziłby mnie do takiego stanu.
Całkowicie się zgadzam, film smutny ale kompletnie mnie nie poruszył... Zdecydowanie za długo umierania i mało ciekawych sytuacji,,,,

użytkownik usunięty
Bialy_Pielgrzym

Mam podobne odczucia. Wg mnie historia jako tako miała potencjał jednak sam film, sposób wykonania itd zdecydowanie pozostawia duży niedosyt i wiele do życzenia. Zgadzam się co do montażu.. czasem można się zgubić, dość chaotycznie to wszytsko wygląda.. Jakby nie mogli się zdecydować jaką formę ma ten film mieć. Zacierają się też postacie tak, że nie wiadomo kto tutaj jest pierwszoplanowy, a kto drugo.
Zbędne przedłużania scenami bez których można było się obejść i które nic nie wnosiły, kilka razy wykorzystywane te same sceny które były mało istotne.. Mnóstwo naciągnięć takich jak np zgolenie głowy przez Diaz-kiedy jej włosy tak odrosły? Czy ostatniej scenie gdy Anne mówi, że chociaż są już dorośli co roku wracają w jakieś tam miejsce.. tylko zaraz? Dorośli? Ubranie Breslin w puchową kurtkę miało zrobić z niej dorosła? A Diaz po 20 i przed 50 wyglądała tak samo? Aha.

Całość szczerze mówiąc dość nudna.. w połowie miałam już dość oglądania i z chęcią bym obejrzała na przewijaniu. Ciągle nasuwa się pytanie "ileż jeszcze można truć??".
Wnioskując z fabuły powinno być mi żal dziecka które ma już dość choroby i chce poprostu w spokoju umrzeć. Natomiast ten cały sposób przedstawienia historii sprawił, że tak naprawdę żal było mi brata który był niewidzialny dla rodziców i na początku siostry która była przedmiotowo traktowana. Nie podobało mi się też później przedstawienie tego problemu jakim było wykorzystywanie dziecka do celów ratowania drugiego. Zbyt "zlekceważyli" to. Z tego co czytałam zakończenie ksiązki było tez zdecydowanie lepsze od tego oklepanego, przewidywalnego i schematycznego ktore było w filmie.

Obsada też mi nie podeszła.. Diaz- irytująca głupiutka blondynka, Breslin- jakoś tak nieprzekonująco, Vassilieva- mam mieszane uczucia, Cusack- te jej minki które bardzo lubię jednak nie pasowały do filmu takiego rodzaju.. Baldwin- chyba jako jedyny (oprócz Ellingson'a i Dekker'a) mi jako tako przypadł do gustu choć go nie lubię..

Ogólnie mówiąc dla mnie to dość średni film, dość naiwny, z kiepskim scenariuszem, montażem, obsadą.. może zawinił reżyser. Film jest zdecydowanie przeceniany przez niektórych na tym forum (pewnie przez tematykę) ja na początku wystawiłam 7/10.. później zmieniłam na 6/10.. teraz zastanawiam się nad tym czy nie zmienic na 5/10.