Co prawda książkę czytałam już kilka lat temu, ale właśnie niezwykłe jej
zakończenie wywarło na mnie wrażenie. W filmie koniec jej przewidywalny, w
książce to był dla mnie mały wstrząs - prawdziwie oryginalny.
Sam film jest bardzo dobry, ale nie rozumiem dlaczego ktoś zmienił coś
naprawdę dobrego i niebanalnego. Szkoda, bo właśnie finał tej historii
zmienia światopogląd człowieka na temat przeznaczenia, walki z chorobą i
nieprzewidywalności życia i śmierci.
Dokladnie. Do idealu zabraklo wlasnie ksiazkowego zakonczenia, bo film ogolnie bardzo dobry.
Spójrz na sam film i zapomnij na chwilę o książce. To typowa amerykańska produkcja, film wręcz na poziomie telewizyjnym. Książkowe zakończenie po prostu by nie pasowało, byłoby jak puzzel z innej układanki, doczepiony jednak na siłę. W książce temat przeznaczenia Anny, jej losy i relacji z Kate był o wiele bardziej rozbudowany więc zakończenie miało więcej sensu.