Jestem tyle co po seansie...od razu zaznaczam,że czytałam książkę i bardzo chciałąm zobaczyć ten film, choć nie do końca pamiętalam wszystkie wątki. Książka bardzo mi sie podoba, autorka ma dar do pisania powieści idealnie nadających sie potem na ekranizacje, podobnie jest z jej książką "Jesień cudów"-polecam
Wracając do filmu.
Film dobry. tematyka ciężka, problematyczna.Film wart obejrzenia. Poruszane są ważne tematy-choroba,śmierć, trudne decyzje, problemy rodzinne, etyka, moralność.
Widzę jednak wiele rozbieżność z książką,co nie wiem czy jest złe czy dobre. Po prostu film jest wizją reżysera i scenarzysty a książka to inna sprawa. Jednak róznice zauwazalne dla mnie, były dość kluczowe i zmieniały punkt widzenia i odniesienia do różnych spraw.
W filmie główny nacisk kładzie sie na samą istotę choroby i trudności z nią związane. Pokazane są emocje towarzyszące rodzinie, chorej,otoczeniu. Co jest plusem, bo takie tematy są potrzebne i nalezy je poruszać.Można sie zdystanować do swoich problemów, zastanowić chwilę nad sobą itd.
Jednak czytając książke wydaje mi sie ,że główny nacisk był nałożony na problem córki ,której komórki zostały genetycznie zmodyfikowane dla siostry. Główne problemy dotyczyły etycznych aspektów takiego postępowania, morlanych wyborów i tego,do czego jesteśmy sie w stanie posunąć aby ratować innych, Czytając książke, było widać wiele aspektów tej tematyki, wiele stron i racji. W filmie ten temat był tematem pobocznym, choroba była na pierwszym planie, co troche mi kolidowało z odbiorem. Liczyłam na więcej scen pokazujących dylematy rodziców, otoczenia...
W filmie ukazane są w wiekszość sprawy zwiazane z chorą córką, jej punkt widzenia, emocje rodziny wobec niej. W książce natomiast opisane wszystko było bardziej z pkt widzenia Anny. Jej dylematy, jej poczucie- żyje tylko dlatego,żeby pomóc chorej siotrze? Czy jestem kochana naprawde? Czy gdyby nie choroba siostry w ogóle bym istaniała? I tych pytań brakowało mi w tym filmie. brakowało mi poczucia,że bohaterowie nie radzą sobie z ustaleniem granicy pomocy, jak daleko mozna sie posunąć,gdy dotyka nas tragedia.W książke czułam,że każdy z bohaterów na swój sposób sie z tym boryka, analizuje. W filmie bardziej widac ich emocje dot chorej Kate.
I pewnie dlatego też zakończenie jest jakie jest. Widz zaprzyjaźnia się z chorą Kate i to jej najbardziej będzie mu żal, bo w końcu to okropna tragedia. W książce ja osobiscie bardziej wczułąm sie w Anne i to jej było mi najbardziej szkoda.Dlatego książkowe zakończenie tak mnie zszokowało. Stawiałam sie w jej sytacji. Poczucie bycia tylko z powodu siostry, dylematy dotyczące istnienia, pochodzenia, motywacji życia-to było dla mnie głównymi tematami do rozmyślań. Po filmie choroba, zmagania z nią, ból i cierpnienie bliskich- to ewidentnie widać na pierwszym planie-co jak wspomniałam jest ważne i składnia ku reflesji.
I czy nie wydaje wam się, że w książce Jesse był pokazany jako "trudny chłopak", z problemami, chuligan. W filmie tego nie było- ale to juz pewnie czepianie się z mojej strony.
Cięzko ocenic ten film,porównując z książką . Chyba trzeba oddzielić te dwa dzieła. Tak czy inaczej tematy ważne, film godny polecenia. NIe raz wywołujący łzy...
nie wydaje mi się, że widz, jak napisałaś "zaprzyjaźnia sie z chorą Kate i bardziej mu jej żal" niż Anny. Absolutnie tak nie jest. Dla mnie niesamowite jest to, w jaki sposób ukazana jest rodzina w tej trudnej sytuacji, studium psychologiczne każdego z jej członków z osobna. Powiedzcie, czy mieliście ochotę kogoś tu osądzać, oskarżać?
Bo ja nie, rodzeństwo cudowne, oddane, o jakim Kate w sytuacji kiedy nie byłaby chora, może mogłaby tylko marzyć. Matka, taka właśnie powinna być, walcząca jak lwica, bo każde dziecko jest bezbronne i wystraszone. Ojciec, w cieniu matki, silnej kobiety, ale zawsze na straży, gotowy do wszelkiej pomocy. Nie należę do kobiet płaczących na filmach, w zasadzie tylko jedna scena mnie wzruszyła, ta, w której brat płakał i przepraszał Kate, że nie udało mu się zachować tajemnicy ich planu do końca. Wzruszyłam się, bo ta scena z rodzeństwem uświadomiła mi, że oni wszystko by dla niej zrobili, że to była miłość a nie poświęcanie się dla niej. Że mała Anna nie widziała problemu w oddawaniu siostrze organów, ale spełniła jej prośbę i poszła do sądu.
Jedna rzecz, drobna, przeszkadzała mi w odbiorze tego filmu. Kate wyglądała jak dziecko w zestawieniu ze swoim chłopakiem, nie pasowało mi to, wyglądali jak 12 latka i 2o latek, czułam się lekko zakłopotana w momentach ich bliskości.