Strasznie, ale to strasznie żałuję, że tak bardzo fabuła tego filmu różni się od tej z książki. Gdybym
nie czytała książki i w ogóle nie wiedziała, ze taka istnieje, to powiedziałabym, ze film jest bardzo
dobry, ale nie mogę przeżyć pominięcia np rozległego wątku Adwokata i Kuratorki, o zakończeniu
nawet nie wspomnę. Sam w sobie film- świetny, ale w porównaniu z książką, wypada blado
niestety
film bardzo mi się podobał, ale zawsze zastanawiałam się nad przeczytaniem książki... Czy jest lepsza niż film? I czy warto ją przeczytać?
Warto, na pewno, bo jest bardzo dobra, ale tak jak pisałam-różni się znacznie od filmu moim zdaniem i jak ją przeczytasz, to na pewno dojdziesz do podobnych wniosków. Polecam Ci, przeczytaj :)
właśnie skończyłam czytać książkę. jestem w małym szoku. i szczerze powiem, że pierwszy raz film bardziej podobał mi się niż książka.
Szczerze mówiąc, dla mnie filmowej zakończenie jest sto razy lepsze niż w książce. Niby wiem, co autorka chciała przekazać (standardowe truizmy "nie traćcie nadziei"), ale wydaje mi się, iż właśnie to filmowe bardziej zmusza do przemyśleń.
Ale książka też bardzo dobrze napisana, w pewnym momencie czuje się nieobecność pewnego narratora ;)
Czy to jedyna ekranizacja, którą oglądałaś? :D
Bo jeszcze nigdy nie widziałem takiej, w której zrobili wszystko jak należy ;)
A jak myślisz? Jedyna? tutaj różnice są rażące i w sumie zmieniono znaczącą część fabuły,ale tak czy siak, ja napisałam, że tylko żałuję, że tak jest, bo książka zrobiła na mnie większe wrażenie :>
domyślam się, że nie oglądałeś/łas filmu skoro o to pytasz.. Bardzo dużo, w zasadzie całe zakończenie.
Zgadzam się. Wczoraj skończyłam czytać książkę, która była fantastyczna i na koniec ryczałam jak bóbr. Dzisiaj obejrzałam film i czuje niedosyt... :/ Nie ma Juli, koniec kompletnie inny, Jesse taki nie książkowy... No i nie wzruszyłam się jak podczas czytania, ale film mimo wszystko naprawdę bardzo dobry. :)
O ile zazwyczaj denerwują mnie nawet najmniejsze odstępstwa od treści książki w adaptacjach, o tyle tutaj muszę przyklasnąć twórcom filmu. Postać Julii była moim zdaniem zupełnie niepotrzebna bo nic nie wnosiła do fabuły, był to zupełnie osobny wątek miłosny, w moim odczuciu wciśnięty na siłę. Co do zakończenia, to w książce było zaskakujące i nieprzewidywalne, i to właściwie jego jedyna zaleta. To filmowe było o wiele bardziej realne i logiczne. Poza tym chciałam zwrócić uwagę, że właściwie w książce jak i w filmie chodziło również o to, by pokazać błędy matki, która chce dobrze dla swojego dziecka, ale posuwa się w swoich działaniach aż za daleko. Ogromną wadą zakończenia książkowego jest fakt, że właściwie wyszło na to, że miała ona rację- gdyby Anna oddała nerkę bez gadania, wszyscy żyliby długo i szczęśliwie, bo SPOILER dzięki przeszczepowi Kate wyzdrowiała.
nawet nie czytałam tego co ty napisałaś tylko pobieżnie i komentarzy ludzi, kiedyś widziałam ten film od połowy do końca ale prawie nic nie pamiętam, nie wiedziałam że jest książka a uwielbiam czytać wiem że od założenia tego tematu minęło sporo czasu, jeśli jeszcze jesteś napisz czy książka jest warta polecenia, dzięki
Jest warta polecenia i ja ogromnie ją polecam! Uważam, że warto poznać treść książki, ale film także, bo jak juz wspominałam - różnią się od siebie bardzo. W moim przypadku książka wzbudziła o wiele więcej emocji, jest bardzo wzruszająca, poruszająca i pobudzająca do myślenia i analizowania. Śmiało możesz przeczytać książkę po obejrzeniu filmu i ciągle fabuła będzie Cię zaskakiwać.
O ile w 90% adaptacji filmów jest gorszych niż książki, to akurat w tym przypadku jest odwrotnie. Niezła książka była spartaczona przez zakończenie rodem z telenoweli, film na szczęście kończył się tak, jak powinien, bez cudów, nagłych wypadków przeszczepów itd. Takie życie, prawdziwe życie...