Przeczytałem kilka postów w stylu "zaszlachtować kilku żeby uratować tysiące","nie cackać się z terrorystami" itp.Problem w tym,że łatwo się to piszę ale czy łatwo by się to zrobiło?Przed telewizorem łatwo się mówi "trzeba było odciąć dziecku palec"gorzej by było osobiście tego "dokonać". Według mnie film nie porusza kwestii ilu ludzi można poświęcić dla ratowania ogółu ani jak bardzo można posunąć się w technikach przesłuchiwań aby zdobyć potrzebne informacje. Moim zdaniem obraz ten porusza kwestię "Co jesteśmy w stanie poświęcić aby to zrobić"?Swoje człowieczeństwo?Samych siebie?Słysząc w radiu czy oglądając w telewizji informacje o zakatowanych dzieciach każdy myśli o oprawcach "bydlaki,zwierzęta czape takim","niewinne dziecko czym zawiniło"a oglądając film większość myśli tak jak napisałem na początku.Paradoks?
Post pisany "na gorąco". Pewnie nie spójny i w ogóle ale takie mam odczucia.Nawiasem pisząc film bardzo dobry 8/10