Bez reguł

Unthinkable
2010
7,4 55 tys. ocen
7,4 10 1 54636
7,2 5 krytyków
Bez reguł
powrót do forum filmu Bez reguł

Pomimo tego, że traktuje o bardzo istotnym problemie "wyciągania" informacji od więźniów,
film nawet tematu nie drasnął. Reżyser skupił się za to na kacie. Samuel L. Jackson gra
kochającego męża wspaniałego ojca wybitnego specjalistę, który od czasu do czasu
spędza tydzień bądź dwa sam na sam z więźniem wyrywając mu paznokcie z palców, które
potem ucina, rażąc go prądem itp. W między czasie uroni łzę za katowanego więźnia. Oh my
God!!! co za shit. Duuuużo lepiej zrealizowane w filmach: Transfer, Królestwo, Stan
Oblężenia. Nawet Syriana więcej ma wspólnego z tematem który próbował pokazać Grzesiu
w swoim filmie. Film nie ma nic do zaoferowania, ani gry aktorskiej, ani dobrego
scenariusza, ani dreszczyku emocji, nic. Jak mało który film który pretenduje do miana
'dobrego' ten jest po prostu głupi. Jego wysoka ocen jest dużym nieporozumieniem.

ocenił(a) film na 8
jaca777_2

Moim zdaniem do głupich on zupelnie nie nalezy. Gra aktorska rewelacja, pomysl niespotykany, ujety od innej strony. Troche ciezki momentami, ale pokazany z perspektywy bezwglednego najemnika i sluzbistki w garsonce; napewno nie jednostronny. Wysoka ocena z pewnoscia mu sie nalezy. Choc troche brutalny.

ocenił(a) film na 5
zgnilamarchew

Dałem 5/10 - obejrzeć można akcja toczy się wartko, ale w sumie muszę się zgodzić z tym co napisał jaca777_2, kuriozalna jest sama końcówka, która dodatkowo zaniża ocenę. Sam pomysł bomby jądrowej też od czapy, mam uwierzyć, że facet w dobie wojny z terroryzmem przemyca 9kg materiału do bomby atomowej? Rozbawiło mnie to na tyle, że od tego momentu właściwie przestałem się przejmować realizmem filmu a to chyba najgorsze dla reżysera.

ocenił(a) film na 8
Mistrz_Zen

Każdego roku ok. 1.5 mln uchodźców zostaje zatrzymanych podczas próby nielegalnego przekroczenia południowej granicy USA, w tym samym czasie ok 2-3 mln przedostaje się bez problemów do stanów południowych. Naprawdę uważasz, że dla człowieka z wystarczającą ilością pieniędzy przewiezienie 9kg plutonu stanowi problem? Każdy ma swoją cenę - wystarczy ją poznać.

Mistrz_Zen

Co za brak wyobraźni. Tony kokainy, wagony papierosów i tysiące innych rzeczy a 9kg najcięższego pierwiastka nie da się przewieść? Jeden wielki lub dwóch średnich murzynów w obycie by to przywiozło.

zgnilamarchew

Zachęcam do oglądnięcia filmów które wymieniłem wyżej. tj: Transfer, Królestwo, Syrjana, Stan oblężenia. Ich głównym atutem jest głębsza penetracja psychologiczna bohaterów, lepsza realizacja oraz to że były wcześniej od omawianej produkcji co powoduje że jak Grzesiu robi film który przypomina nieudany koktajl poprzedników to nie dam mu wysokiej noty.

ocenił(a) film na 9
jaca777_2

Wydaje mi się że film nie skupiał się na psychice bohaterów, ale raczej na psychice widza, a konkretnie miał za zadanie pobudzić widza do rozważań na oczywisty temat, co wyszło moim zdaniem doskonale, jeżeli spojrzeć na bardzo ciekawe i obfite dyskusje na temat filmu.

ocenił(a) film na 7
rybap

Dokładnie, to widz był poddawany manipulacji. sama zaczynałam kombinować jak sqrviela zmusić do gadania. Zamiast zabijać zone powinien zacząć od grillowania bachora.
Doskonały film

ocenił(a) film na 8
zmoorka

Ty zła kobieta jesteś :) Grillować bachora? Shame on You :)

Co do filmu, całkiem niezły, du.y nie urywa, ale zmusza do refleksji jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć by bronić to na czym nam zależy (w tym przypadku życie milionów ludzi) i ile jesteśmy w stanie poświęcić aby urzeczywistnić nasze priorytety. Normalnie oceniłbym go na 7, ale dostał oczko wyżej za końcówkę. Nie lubię w takich filmach happy endu, do tego stopnia, że przeważnie kibicuje terrorystą. Na "szczęście" tu szczęśliwego końca nie było.

zgnilamarchew

Film przypominał mi wysokobudżetową wersję "five fingers" z elementami "siege". Gdyby był krótszy o jakieś 30minut byłby dobry a tak mogę powiedzieć, że był niezły i porządnie wykonany.

ocenił(a) film na 8
jaca777_2

Stary, weź trochę pomyśl zanim zaczniesz pisać... Ten film z pewnością zasługuje na wyższą ocenę, czepiłeś się jakiegoś tematu torturowania w filmach i na tej podstawie go skreślasz, że nie realistyczny czy jak? Chodzi mi o to, że oglądając ten film powinieneś bardziej skupić się na odczuciach bohaterów, a właściwie też na swoich własnych - jakie towarzyszą w sytuacji, gdy patrzysz na torturowanie człowieka. Nie chcę tu zbytnio "spoilerować", uważam że dzięki Jacksonowi i jego niesamowitym zdolnościom aktorskim, mamy b. dobry dramat, poza tym sam film to niezły thriller, nie nuży i potrafi zaskoczyć. Daje 8/10 i polecam każdemu kto nie mdleje na widok skalpela (a na poważnie - to nie jest taki brutalny jak go malują).

balrog84

Moim zdaniem film nie jest dobrze zagrany. Nie uwierzyłem ani Pani z FBI ani Samuelowi że są pod jakimkolwiek napięciem. Film nie potrafił mnie przekonać do ich uczuć i rozterek. Był zbyt przeciętny w realizacji.

ocenił(a) film na 4
balrog84

Ciężko się skupić na odczuciach bohaterów, gdy scenariusz jest tak absurdalny, że pasuje co najwyżej do Królika Bugsa. Rola agentki FBI jako Matki Teresy jest wyjątkowo infantylna. Rola generała podobnie. Metody torturowania lepsze mieli Niemcy podczas 2 wojny światowej. Nic tam nie jest wiarygodne. Kolesia, co zbudował te bomby normalnie wysłaliby do Guantanamo lub inne podobne miejsce, aby zajeli się nim specjaliści ze strzykawkami itd. Pani, która przez pomyłkę zamiast zatrudnić się w jakimś UNESCO czy Greenpeace, została agentką FBI, mogłaby co najwyżej prowadzić śledztwo zdala od tego terrorysty. Żona Pana H. też fajna, wiarygodna i jaka wylewna, choć chyba lepiej by wyszło, gdyby to była skośnooka uciekinierka z Korei Północnej. Przynosi obiadek mężowi, który sobie jedzą w przerwie pomiędzy odcinaniem palców więźniowi - to było urocze. Tego filmu nie da się niestety obronić twierdzeniem, że to wszystko symbolizm. Wyszła kupa intelektualna, którą jednak można jakoś, z przymróżeniem oka, obejrzeć. Trochę szkoda, bo temat poważny i zasługuje na pewno na bardziej poważne potraktowanie. Wyszła natomiast niemal taka niedorobiona parodia.

jaca777_2

chyba pierwszy raz piszę na filmweb chociaż jestem tu od lat. zgadzam się w sporej części z jaza777_2.

- początek filmu - razi ucho nadużywanie słowa 'classified' - wszystko jest ściśle tajne, super poufne, autoryzowane przez samego prezydenta, dobry chwyt na widza... w wieku lat dwunastu
- film jest raczej niskobudżetowy jak na US - całość dzieje się niemal w jednym pomieszczeniu, mimo wątku "atomowego" mamy jeden, odległy wybuch, pościgi?, walki? - nie tutaj. Całość jest idealna do przeniesienia na deski teatralne, z równie dobrym skutkiem
- próba zrównoważenia niskiego budżetu dwójką znanych aktorów - mało skuteczna
+ autor zadaje pytanie - jak daleko można się posunąć aby zapobiec terroryzmowi - doskonały temat na film, duży plus, tak naprawdę co oznacza unthinkable - każdy może sam rozważyć, jak daleko można się posunąć, mimo że w filmie zostaje to zdefiniowane
- tortury pokazane w filmie - typowy show dla przeciętnego widza - krwawo i boleśnie metodami średniowiecznymi (no, ok, był też prąd) - osiągnięcia współczesnej medycyny które dałyby się zastosować w śledztwie nie zostały pokazane jako mało widowiskowe
Daję 5, naciągam z 4 za dobry pomysł na scenariusz.

jaca777_2

O czym Ty w ogóle mówisz? Według mnie to jeden z najlepszych ostatnio powstałych filmów. Jak film nawet tematu nie drasnął? Przecież głównym motywem były bestialskie metody Ameryki. Problemem jest to, że jednak pod koniec filmu uświadamiamy sobie, że to było konieczne. Zakończenie było bardzo ciekawe. Aktorstwo też bez zarzutu a scenariusz spoko.
Łza głównego bohatera pokazuje tak naprawdę prawdziwe jego oblicze. Robi on to dla kraju. W imię czegoś wyższego.

Oglądając ten film zaraz wiedziałem co będzie za chwile, ale ja już mam to wyćwiczone. Wiem w jaki sposób należy podchodzić do filmów zagadkowych. Od razu wiedziałem, że są 4 bomby jak tylko powiedzieli w jakich dawkach jest ta bomba. Zgadzam się z tym, że błędem było to, że nie spytali się co z pozostałą częścią tego materiału wybuchowego. 4 bomba była do pomyślenia. Gdy tylko powiedzieli, że ten kolo ma żonę i dzieci które bardzo kocha wiedziałem, że będą torturowani. Myślałem tylko że pokażą coś straszniejszego, ale to nie jest horror. Zła w filmie było ta głupota policji. Ale "rzeka tajemnic" ma dużą wyższą notę a głupota policji była o niebo większa.


Dlatego dałem 9/10 bo dawno nie widziałem tak dobrego filmu. Chyba że ostatnio powstała Wyspa Tajemnic.

dzapanq

a właśnie, zapomniałem o jeszcze jednym minusie
- każda następna scena jest obrzydliwie przewidywalna, nawet zakończenie niestety

ale dorzucę też plus
+ to co mówi terrorysta jest pełne logiki i sensu, zapewne właśnie tak muzułmanie postrzegają USA

ocenił(a) film na 8
relaj_

Zgadzam się, że film był dość przewidywalny, zwłaszcza końcówka (zawsze końcówki spieprz**** każdy film i nie tylko film ;)) ale ogólnie film warty obejrzenia. Może nie dla konesera filmowego, który widział setki innych filmów o podobnym zagadnieniu,tematyce, które pewnie były o niebo lepsze, ale jak dla mnie był warty obejrzenia. Polecam ludziom znudzonym zwykłym filmem sensacyjnym.

ocenił(a) film na 8
jaca777_2

Jaca777_2 Trochę racji masz, ale i tak czytając Twoja wypowiedzieć stwierdziłem,że mam do czynienia z kolejnym z dupy wziętym krytykiem, i nie chodzi mi o odczucia filmu tylko Twoja ocenę, 3/10 chyba Ci się w główce poprzestawiało a takie oceny możesz dawać modzie na sukces,a potem przez tanie zaniżone albo zawyżone oceny powstają średnie h*j wie skąd wzięte. Poza tym H nie uronił nad nim łzy tylko nad zabitą kobietą, która nie była niczemu winna, co pewnie nie leży w jego naturze. A to, że miał rodzinę i dbał o nią to nic nie oznacza i nie jest nie wiadomo skąd wzięte. Wielu seryjnych czy masowych morderców było prywatnie przykładnym ojcami, jak Hitler...

misiek_tj

Widzę że mam do czynienia z człowiekiem który wie czym jest poszanowanie czyjegoś gustu... Ty mnie osądzasz za moją ocenę? Mam do niej prawo a Ty nie masz prawa mnie obrażać. Stawiasz 10/10 Bękartom Wojny a mnie wyrzucasz ekstremalne ocenianie... Stary ja mogę temu filmowi dać nawet 0/10. Nie wiesz kim jestem, jaki mam zawód itp... Najwyraźniej nie wiesz po co są takie fora. Lecz kompleksy na realu a nie tutaj.

ocenił(a) film na 1
jaca777_2

film przecietny, wrecz glupi, jeden facet montuje sobie 4 bomby , pomijajac fakt tego jak przemycil sobie kilka kg uranu , to zakup pozostalych czesci potrzebnych do powstania bomby nie dostaniemy raczej w markecie za rogiem . okej niech bedzie , bomby sa rozmieszczone , typek sie poddaje , wie ze bedzie torturowany , nagle okazuje sie ze rodzinka jednak nie wyleciala z kraju , kurde nie mogl wyslac ich miesiac predzej ? film ma wiele brakow , przy przesluchaniu lata jakis typ w krawacie ktory wszystkimi rzadzi , samuel gra tak kwadratowo ze to az nie do pomyslenia , sama scena koncowa z dziecmi zamachowca , h robi sobie co chce , nagle wszyscy uswiadamiaja sobie ze to sa tylko dzieci i proboja go powstrzymac , widac ze amerykanska armia jest w pe;ni profesjonalna , samowolka mistrza przesluchan ktory nagle sie zalamuje .realizm 0/10 , pomysl 6/10

ocenił(a) film na 4
jaca777_2

Musze się zgodzić, że film jest naprawdę kiepski. Zwykle nie komentuje filmów, ale ten naprawdę mną poruszył. W zasadzie jedynym walorem tego filmu jest to, że skłania do przemyśleń, ale nie na temat, który niby miał poruszyć, ale na temat, co w nim jest kiepskiego. Moje ulubione kwestie:

- Od samego początku agentka FBI traktuje kolesia, który podłożył 3 atomówki jak niesłusznie oskarżoną osobę – moim zdaniem za wcześnie chcą narzucić motyw współczucia dla więźnia zanim w ogóle nawiązała się pomiędzy nimi jakaś więź

- Przedstawienie tortur jest dla mnie trochę dziecinne – wszyscy się przejmowali a tu jedyny zły przesłuchujący, którym przypadkiem jest MURZYN a pomagający mu zalatuje AZJATĄ – to są Ci źli, bo Amerykanie nie łamią konwencji i tak dalej. Przez cały film tak naprawdę nic się nie dzieje oprócz tego, że S.L. jest coraz brutalniejszy a oni panikują chodź, co by nie zrobił to i tak go nie zdejmą. A wszystko w obliczu wybuchu jądrowego – moim zdaniem jest to mimo pozornej brutalności przecukrzone. Na całym świecie robią o wiele gorsze z pewnością gorsze rzeczy w tym także amerykanie i to w sprawach o wiele bardziej błahych niż wybuch 3 atomówek a film prowadzony jest w konwencji tak jakby on był niesłusznie oskarżony i wszyscy biali chcą go chronić

- W pewnym monecie pomocnik S.L. który pomagał mu (z tego, co pamiętam od dłuższego czasu) w ciężkich torturach zamienia się w kolesia, który rzuca się na S.L. bije i w ogóle aniołek się z niego robi z dziećmi pod ramionami – trochę to dla mnie dziwne

- Bardzo logiczne uwolnienie więźnia żeby pokazać w sumie nie wiem, co, który nawiasem mówiąc z uciętymi palcami (świeżo uciętymi) całkiem nieźle operuje bronią i spustem

- Zgodnie z konwencją filmu koleś sobie wszystko zajebiście zaplanował – i dopiero po jakimś czasie wyjawił żądania i sam się wydał tylko jakby się zastanowić to PO CO?. Mógł się kontaktować zdalnie i spowodować ten wybuch od razu żeby było wiadomo, że nie blefuje i mógł dać 1 czy dwa dni na znalezienie. Co mu to dało, że się wydał – sado maso jest czy jak? Jego żądania były po prostu śmieszne – może ideowo coś w tym jest, ale to bez sensu. Jeśli nawet prezydent by to ogłosił to, co z tego – potem by rozbroili bomby, jego zamknęli i wszystko wróci do normy. Zawsze można powiedzieć, że koleś ma nasrane w głowie, ale jak dla mnie ten film nie ma większego sensu. Ostateczne omijając całą tą szopkę mógł podłożyć po prostu jedną bombę i tyle – bo skoro wszystko zaplanował tak to chciał żeby wybuchła więc to że z niego dobry Amerykanin to też sprzeczny tok myślenie bo nawet jak ich „ukara” i bomba wybuchnie to NIC nie osiągnie ze swoich celów – chyba że od początku chodziło o wybuch ale to też nie wiem jaki ma sens.

- Budżet jak widać mały – jeden wybuch, który zrobili komputerowo, co było widać aż nadto a poza tym nic tam się nie działo. Można by powiedzieć, że psychologiczny, ale nie było tam (przynajmniej dla mnie) jakiś fajnych zwrotów akcji czy trzymania napięcia
- Wprowadzenie FBI też było dziwne bo coś nie było widać ich śledztwa w ogóle – chyba im nie starczyło w budżecie na zdjęcia w plenerze ;)

- Zabicie żony terrorysty też miało mały sens troszkę – jak się torturuje to się ma czym dręczyć ale on ją po prostu zabił i tylko mógł rozzłościć terrorystę. Jedyne co ratuje tą teorie to to że bardziej bał się o dzieci.

- Widziałem komentarze, że dobra gra aktorska – ja chyba się nie znam tak dobrze na sztuce grania bo nie wiem jak to ludzie wychwytują. Jak dla mnie albo jest kiepska bo widać że jest nienaturalnie albo jest dobra na tyle że pamiętam po filmie jak dobrze ktoś to zagrał. Przykładowo w Pulp Fiction każdy pamięta kila scen z Samuelem a po tym filmie na drugi dzień już ledwo pamiętam JAK zagrał Samuel. Więc jak dla mnie było po prostu zwykle.

- Nie będę się już zagłębiał w to, jakie jest prawdopodobieństwo przemytu ładunku do zrobienia bomby – powiedzmy, że mu się udało. Dziwi mnie inna rzecz – jakiś kraj płaci kasę Amerykaninowi żeby im przemycił taki materiał tak jakby sami tego nie mogli zrobić swoimi ludźmi, (bo do Ameryki im przecież tego nie przemycał). Potem on im zwiewa chodź nie było, że się ukrywa i rozumiem, że taki kraj jak Iran nie znalazł go po takiej akcji, jaką im zrobił – no i dali mu kasę przed przemytem, – czyli dali materiał i kasę obcemu kolesiowi.

- Samuel L. J. – mówiąc FBI, że już mają schwytanego sprawce, co sprawia, że jest taki zajebisty a wojsko się tłumaczy, że nie mogło tego wczoraj powiedzieć – ale mogli powiedzieć to po prostu FBI jak ich wprowadzali w sprawę – w ten sposób mistyczna postać Samuela stała się jeszcze bardziej zajebista :)

I można by tak dalej...

dnf

Dobre. Pozdrawiam

użytkownik usunięty
dnf

Nie ze wszystkim się zgadzam. Wymieniłeś rzeczy, które ponoć świadczą na niekorzyść filmu.

"W pewnym monecie pomocnik S.L. który pomagał mu (z tego, co pamiętam od dłuższego czasu) w ciężkich torturach zamienia się w kolesia, który rzuca się na S.L. bije i w ogóle aniołek się z niego robi z dziećmi pod ramionami – trochę to dla mnie dziwne"

To jest dziwne? Przecież to zwykła kwestia psychiki. Są ludzie, którzy bez mrugnięcia okiem zamordowaliby każdego dorosłego, a wymiękają przy dzieciach. Koniec kropka. Nie uważam tego za jakikolwiek minus dla filmu.

Druga sprawa to mały budżet. Nikt mnie nigdy nie przekona, że mały budżet świadczy na korzyść bądź niekorzyść jakiegokolwiek filmu. No chyba, że nastawiasz się na rozrywkę czysto efekciarsko-wizualną - wówczas pieniądze są naprawdę niezbędne. Cała reszta jednak jest kwestią pomysłu, scenariusza, realizacji. Tę samą historię można pokazać na tysiąc różnych sposobów za te same pieniądze.

"Zabicie żony terrorysty też miało mały sens troszkę – jak się torturuje to się ma czym dręczyć ale on ją po prostu zabił i tylko mógł rozzłościć terrorystę."

On przecież nie chciał jej pierwotnie zabić, tylko właśnie torturować, co sam wyraźnie powiedział. Ale ponieważ reszta chciała mu w tym przeszkodzić, jego jedyną szansą była próba wywołania rozpaczy/ załamania u terrorysty, oglądającego śmierć swojej żony. Ryzyk fizyk - podjął decyzję i to zrobił. Moim zdaniem odpowiedni efekt na psychice terrorysty uzyskał.

"Jeśli nawet prezydent by to ogłosił to, co z tego – potem by rozbroili bomby, jego zamknęli i wszystko wróci do normy."

Chyba nie doceniasz siły mediów i opinii publicznej. Gdyby kiedykolwiek padły takie słowa w specjalnym oświadczeniu, łatwo by się z nich nie wycofali. Poza tym krajem nie rządzi jedna osoba, tylko cała grupa ludzi, należących do różnych partii. Opozycja zmasakrowałaby konkurentów w najbliższych wyborach na miazgę, gdyby nikt nie zrealizował postanowień owego oświadczenia.

ocenił(a) film na 5
dnf

zgadzam sie co do kiepskich kwestii, pzd.:)

a_spiakowska

wlasnie ogladalem i bylem bardzo ciekawy ocen i dyskusji.
widze ze zrobil sie swego rodzaju podzial na zwolennikow i przeciwnikow.
moim zdaniem film jest zrealizowany SLABO i wiele pomyslow jest mocno naciaganych przez co traci na realizmie.
POMYSL jest bardzo dobry, gdyby tylko byl zrealizowany z wieksza logika i dbaloscia o szczegoly byloby SUPER.
Porusza natomiast po raz ktorys juz temat tortur i pytania gdzie jest ich granica?!
I to jest bardzo wazne wiec ogolnie w jakis sposob jest DOBRY bo zmusza do refleksji i dyskusji!!

ocenił(a) film na 5
sasasa123

Film przecietny. Wzbudzajacy obrzydzenie i nienawisc. Skrzywdzenie dzieci - totalna bzdura. Dobra gra aktorska pobocznych aktorow ale S.L.Jackson znowu zagral samego siebie...

dnf

Zgadzam się w 100% z dnf.

Jedynym plusem jest dla mnie chyba tylko gra Michaela Sheena i szkoda,że widzimy go jedynie podczas kolejnych odsłon "wymyślnych" tortur pana H i "błyskotliwych" dialogów agentki Brody..
Jeśli rzeczywiście założeniem było pokazanie granic do jakich jesteśmy się w stanie posunąć,to dlaczego mamy tak mało informacji o samym terroryście,którego mielibyśmy poświęcić?
Czy naprawdę ktoś z was się zastanawiał nad moralnymi aspektami tortur nad osobą,która chce zabić kilka milionów ludzi,a jej motywy są zupełnie niejasne,a wręcz absurdalne?!

Moim zdaniem ilość dyskusji,które się wywiązały na temat tego filmu świadczy jedynie o tym,że jest sporo ludzi,których temat tego filmu interesuję i rzeczywiście fabuła zahacza o interesujący problem,ale niestety wykonanie psuje cały efekt.

ocenił(a) film na 8
jaca777_2

juz sam fakt, ze taka sie wywiazala na temat tego filmu dyskusja oznacza chyba, ze cos tam jednak film porusza.
Widze, ze wlasciwie tylko jedna osoba uzyla argumentu, ktory naprawde ma tutaj znaczenie.
Nie budzet, nie gra aktorska, nie realizm.
Pytanie gdzie jest granica, ktorej nie mozna przekroczyc i w imie jakich celow mozemy uswiecac srodki?
jesli nie zmusza was to do zastanowienia i refleksji, znaczy ze powinniscie po prostu wybierac inne filmy,
na przyklad kino akcji.

Robakh

jak sie film konczy, bo obejrzalem ten film, ale koncowka zostala ucieta i nie wiem... ta 4 bomba wybuchla?

bierdus

powiem tak film nie utożsamia się z idiotami do wieku 19 lat, oraz nie identyfikuje się z stożkowymi pół mózgami którzy wszędzie afirmują się z reklamami z polsatu .
reguła filmu przedstawia oddziaływanie zewnętrznych bodźców na jednostkę ludzką pod napięciem .Przekazuje relację pomiędzy ofiarą a przyszłą ofiarą , degraduje poczucie sprawiedliwości do poziomów ściśle nam nie określonych przez co ciężko nam utożsamić się z każdą ze stron granych przez aktorów . Stworzona na cele filmu szata fabularna nie jest głównym wyznacznikiem a zarazem jedynie tłem bowiem według mnie określa ona stan faktyczny pomiędzy dwiema postaciami a nie o to w tym chodzi. Autor filmu w decydującym momencie filmu określa nam założenia filmu i nie są nimi aspekty polityczne a jedynie relacje pomiędzy dwoma frontami racji dwóch nacji narodowościowych oczywiście ukazane w dramatycznych okolicznościach i narażone często na konfrontację pomiędzy sobą. Tak czy siak swoją wizję filmu zrozumiałem i oczekuję wielu takowych produkcji

proximacentaurii

ja tez zrozumialem o co w tym filmie chodzi... tylko nie widzialem koncowki i tyle... jezeli mowiac o idiotach, mowisz tez o mnie, to grubo sie mylisz, bo nie jestem glupi, a jezeli chodzi o polsat, to dodalem go tylko do czesto ogladanych kanalow, chociaz reklamy faktycznie sa tam wkurzajace i za dlugie, a filmy na polsacie tez bywaja niektore durnowate... a co do wieku, to jestem 20-latkiem...

proximacentaurii

Wg mnie. Proximacentauri ma 100% rację. Ten film nie ma na celu pokazania tortur, nie ma być efektów czy realności. On ma pokazywać zmiany stanowiska z biegiem czasu pod wpływem okoliczności, zdarzeń itd. Ewolucji poglądów, tolerancji itd. I wg mnie robi to świetnie. Specjalnie pomija wiele tematów, które wypomina mu się jako błędy, ponieważ nie były istotne dla filmu. Ludzie robią filmowi zarzut jak mój kolega filmowi District 9. Że bez sensu, że tamto siamto itd. Dopiero jak uzmysłowiłem mu, że chodzi tylko z pomocą kosmitów pokazanie ludzkiej natury, rasizmu, egoizmu itditd to dopiero docenił. Analogicznie przy tym filmie wiele osób nie zrozumiało dobrze intencji. ALe napewno zrozumiał to Proximacentaurii i chwała mu za to, że zwrócił ludziom uwagę na ten aspekt.

ocenił(a) film na 9
jaca777_2

po prostu nie zrozumiałeś o co w tym filmie chodzi.... ten film nie ma być o torturach tylko o tym, że jest sobie terrorysta i właśnie chce wysadzić całe stany i zabić kuuuuuuuupę ludu a i tak wszyscy dookoła traktują go jako ofiarę i chcą jej pomóc i w milusi sposób zaprzyjaźnić się z nim i przekonać, że może jednak wysadzanie stanów to nie taki dobry pomysł... to jest raz a dwa... zapomniałeś o Polsce ...

Pacman_

Ten film to pomieszanie z poplątaniem... Reżyser wykorzystał pomysły na ujęcia, klimat i fabułę z przynajmniej z 4 filmów, na dodatek zrobił to bardzo słabo. Film miał niesamowity potencjał, ale skończyło się na doskonałej obsadzie i dobrej roli Michaela Sheena.

Nie wiem skąd Ci się wzięło że oni chcieli ugłaskać terrorystę... Głównym bohaterem filmu był kat a nie terrorysta. Kat - człowiek inteligentny, kochający tata, wierny mąż, dobry człowiek. A w wolnych chwilach obcina palce 'wrogom reżimu'. No przecież nóż się w kieszeni otwiera na taką płyciznę:)

W tym filmie nie było żadnego motywu przewodniego, całość rozwodniona przez bardzo zły scenariusz i dziadowską grę Samuela. Możliwy aspekt psychologiczny został ograniczony do 'jak go zmęczyć żeby go nie zabić i jak być socjopatą-dobrym człowiekiem'

ocenił(a) film na 9
jaca777_2

już ci raz napisałem, nie będę się powtarzał. To nie mój problem, chociaż dziwi mnie fakt jak można amerykańskiego filmu nie ogarnąć. No i tak, każdy ma prawo uważać, że coś ktoś zrobił słabo.

Pacman_

To Pan czegoś nie rozumie; mianowicie że gust w kwestii oceny stałych elementów filmu nie ma nic do rzeczy. Elementy te można ocenić obiektywnie: fabuła tego filmu jest zapożyczony z co najmniej 4 filmów, które dużo lepiej opowiedziały tą historię, scenariusz to wyświechtana kopia takich dzieł jak 'Syriany' i 'Człowieka w Ogniu'. Mdła muzyka, na prawdę słaba reżyseria. Wyśmienita obsada nie pomogła: Żaden z aktorów nie był do niej dobrze przygotowany.

Jeśli lubisz temat filmu to spoko, ale był on poruszany w wielu lepszych produkcjach, gdzie problem terroryzmu był dużo lepiej rozwinięty. Nawet niezbyt oryginalne 'Królestwo' dużo lepiej poradziło sobie z tym tematem.

ocenił(a) film na 9
jaca777_2

yy pozwól, że odeślę cię do postów wyżej :)

Pacman_

AHA! Czyli ja po prostu nie rozumiem filmu w którym nie ma co rozumieć... No to ma sens.

Uwielbiam argumentacje na poziomie salonikowego tonu GW, gdzie ludzie dzielą się na tych którzy zrozumieli i tych którzy nie zrozumieli, zamiast dyskutować o tym co tak na prawdę definiuje film (lub jakikolwiek inny przekaz artystyczny) czyli jego stałe elementy: Pomysł+realizacja+wykonanie... Szkoda czasu na taką 'polemikę', gdzie obiektywizm jest zastępowany 'zrozumieniem tematu'. To nie żaden Kubrick tylko podrzędny reżyser którego najlepszą produkcją był średniak 'Ned Kelly' (z resztą również niezbyt oryginalny: ani w realizacji ani w pomyśle), gdzie doborowa obsada mocno pociągnęła film.

Więc 'yyy' pozwól 'yyy' ale 'yyy' nie.



jaca777_2

Konsekwentny tak piszemy.
Film może nie porywający ale warto obejrzeć.
Polecam !

robi-18

Brawo panie Miodek...

jaca777_2

Ortografia nie boli.

robi-18

Może ortografia nie ale zbędne komentarze w stylu 'Captain Obvious' owszem... Przypominam Panu 'się nie mylę' że czas edycji to mniej niż 10min po których nie ma możliwości zmiany tekstu, a dla kogoś z silną dysleksją napisanie każdego postu jest nieco trudniejsze niż dla was Miodków z psiej dupy.

ocenił(a) film na 2
jaca777_2

Nie chciało mi się zbytnio czytać wszystkich komentarzy, chciałem za to prawie w 100% zgodzić się z autorem tematu. Nie zgadzam się tylko z dwoma rzeczami: "konsekwętny" (rażą mnie błędy ortograficzne zawsze i wszędzie) oraz z oceną 3. Ja daję, z pełną premedytacją, 2. Gorsza od tego filmu jest tylko "Śpiączka" (spośród tych, które ja oglądałem, rzecz jasna). Jackson mnie irytował, w ogóle miałem go za niezłego aktora, ale ostatnio zmieniam zdanie, bo to już któryś jego słaby film. Moss nie komentuję, bo nie ma czego. Jej "występ" nie zasługuje nawet na negatywną ocenę. Żałuję tych 96 minut, mogłem je przeznaczyć choćby na dłubanie w nosie i to i tak byłoby optymalniejsze wykorzystanie tego czasu.

ocenił(a) film na 10
the_boutique

miłego dłubania w nosie, to Twoj poziom pozdrawiam

ocenił(a) film na 2
Porter_5

Ależ to poziom o klasę wyższy od tego gniota.

jaca777_2

Panowie dyskutanci, właśnie zrobiliście z siebie idiotów. Gratuluję.
Fajnie jest czasem poczytać argumenty na przeciwne niż nasze zdanie (bo rzeczowa i nieemocjonalna dyskusja bywa rozwijająca) o ile trzymają one poziom. Wam się "troszkę" poziom rozjechał.
Podstawą maksymy "o gustach się nie dyskutuje" jest idea, by w taki sposób wyrażać własne zdanie (do którego wszyscy mamy prawo), by jednocześnie nie obrażać osoby o zdaniu odmiennym. Jeśli w swojej argumentacji sugeruje się, że ten kto myśli inaczej jest kretynem, to trzeba liczyć się z równie radykalnym sprzeciwem i oceną własnej postawy.
Życzę Wam, sobie i innym użytkownikom filmweba samych merytorycznych i kulturalnych dyskusji w przyszłości. Szanujmy się - nawet w sieci, gdzie jesteśmy anonimowi, żeby nie zostawiać po sobie smrodu.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że emocje już opadły...

ocenił(a) film na 8
jaca777_2

Witam kolegę. ;-)

O ile mnie pamięć nie myli, mieliśmy już okazję dyskutować. Poprzednio nie poszło nam najlepiej, he he he...

Ale dobra, do rzeczy.

Zgadzam się z częścią Twoich zarzutów, jaca777_2 oraz większością zarzutów dnf; także kilku innych użytkowników wskazało mankamenty tej produkcji.

Niemniej, "Nie do pomyślenia" uważam za film co najmniej bardzo dobry, może nawet rewelacyjny.

Wydaje mi się również, iż wielu z tutejszych dyskutantów jakby nie uchwyciło nadrzędnej idei tego, ośmielę się je tak nazwać, dzieła. Otóż zawiera się w tym właśnie - w tytule. To, co zostaje nam przedstawione, jest nie do pomyślenia. Jest - innymi słowy - poza możliwością rozumowego zdefiniowania i omówienia.

Cywilizacja. Skoro cywilizacja, to prawo, konwencje, moralność, itp. Jednak terrorysta. Zagrożenie. Jak powstrzymać? Jakimi środkami? Wszelkimi dozwolonymi? Niemal. Ale niemal, to porażka. Niemal to śmierć milionów. Zatem co pozostaje? Absolutna determinacja. Na czym to polega? Na uczynieniu WSZYSTKIEGO, aby usunąć zagrożenie. Czy jednak wszystko jest dozwolone? Nie. Istnieje granica. W filmie - to dzieci. Tutaj: STOP. Ktoś cywilizowany uczyni wszystko, ale nie uczyni tego. Dzieci nie. Opiekuńcza kobieta, pani z FBI, która sama nie ma rodziny, zaopiekuje się nimi. Niechaj nawet zawali się cały świat, dzieci są nietykalne. Tylko że zagrożenie okazuje się realne. Dzieci przeżyły (prawdopodobnie), miliony obywateli - nie. Że amerykańskich, nie ma znaczenia - mogą być to Polacy, Niemcy, Japończycy, Rosjanie, itd. Ktokolwiek. Zatem to egoizm - na co zwraca uwagę H. Dla ocalenia dwojga dzieci poświęciliśmy miliony. Czy tak należy?

Oto, co jest NIE DO POMYŚLENIA. Czy zasady moralne w takim przypadku powinny nas zatrzymać czy też wszystko jest dozwolone w celu przetrwania? Jakiej udzielimy odpowiedzi? Jeżeli zasady moralne są ważniejsze, ocalimy owe dzieci, ale świat przestanie istnieć, a przynajmniej jego "część". Jeżeli świat jest ważniejszy, jeżeli można zatem poświęcić nawet dzieci - to cała nasza moralność oznacza samooszukiwanie się. Po raz kolejny okazuje się, że moralni możemy być tylko wtedy, kiedy istnieją ku temu warunki. Wiedzieli to ci, którzy opuścili lagry i łagry. A jednak i wśród nich byli tacy, którzy uważali - NIE, niechaj zawali się cały świat, ale nie można poświęcić dzieci. Nie można przekroczyć ostatecznej granicy.

Jaca napisał: "pomieszanie z poplątaniem". Otóż takie jest życie. Konflikt idei, wartości. Co ważniejsze: biologiczne przetrwanie czy zasady moralne? Czy nie jest tak, iż powinniśmy poświęcić tę dwójkę dzieci, aby ocalić tysiące innych - i zaopiekować się nimi najlepiej jak potrafimy? Najlepiej jak potrafimy - w czasie pokoju? Bo tam, w tym filmie, był czas INNY - czas wojny.

Ten film, przy licznych swoich wadach, które zasadnie wskazaliście, podejmuje w atrakcyjny sposób problem o wiele poważniejszy niż zmaganie się z terroryzmem. Może dlatego tak wiele kwestii było po prostu umownych. Niektórzy tutaj wskazywali na brak realizmu, ale to coś innego - owa umowność, która pozwala podjąć problem natury filozoficznej.

Wraz z bohaterami odbywamy podróż do "jądra ciemności". Do takiego miejsca, w którym rzeczy stają się już nie do pomyślenia. Wybór jest kwestią wiary. Mogę wierzyć, iż dzieci są nietykalne, nawet jeżeli oznacza to śmierć wielu tysięcy innych dzieci. Nie - i już. Bo jestem cywilizowany, bo istnieje dobro, moralność. Bo nie mam prawa. Ale mogę też wierzyć, zwłaszcza jeżeli jestem przekonany o realności zagrożenia, że aby ocalić owe tysiące innych dzieci, mam prawo uczynić wszystko - nawet zamordować w najbardziej bestialski sposób ową dwójkę dzieci terrorysty.

Wartość tego filmu tkwi w tym, iż tak naprawdę nie wiemy, po której stanąć stronie. To działo się z bohaterami - krok po kroku, byli obdzierani z tzw. pewników moralnych. Dlatego tak się szamotali, raz opowiadali się przeciwko H., za moment - znowu domagali się od niego najgorszego. Przybrało to nawet iście karykaturalny wymiar, ale też w tak konfliktowych sytuacjach takie zagadnienia zostają ukazane w sposób zwielokrotniony.

Marlowe po wyprawie w głąb Konga i po spotkaniu z Kurtzem rozchorował się, zaniemógł na dłuższy okres - mimo iż przetrwał o wiele więcej niż którykolwiek z jego towarzyszy. Dlaczego Wy wszyscy po obejrzeniu tego filmu zachowaliście zdrowie? Nawet jeżeli w uproszczony sposób, to jednak podejmuje on kwestie istotne. Coś nie do pomyślenia. Coś, co powinno sprawić, iż na jakiś czas przynajmniej się "rozchorujecie".

Powinniście być chorzy, gdyż film ten wyraźnie uświadamia, iż niekiedy, aby ocalić własną rodzinę, muszę zamordować inną. Jeżeli się powstrzymam, moja zginie. Jeżeli się nie zawaham, ocalę własną, ale uczynię coś, z czym trudno dalej żyć i po czym trudno zachować zdrowie psychiczne, zwłaszcza jeżeli rozumiem, co to człowieczeństwo i pragnę go.

A co do tego, iż H. jest oprawcą i kochającym mężem i ojcem, to w tym żadnej sprzeczności nie ma. Zwyczajnie - nie ma. Pytanie tylko, czy H. miałby takie wsparcie ze strony żony, gdyby one nie przeszła przez to, przez co przeszła?

I jeszcze jedno - ktoś tu pisał, że powinna pochodzić z komunistycznej Korei i byłoby to bardziej wiarygodne. Proszę, nie czyńcie tego więcej. Albo zanim to uczynicie, poczytajcie o wojnie na Bałkanach. Bo takie uwagi najlepiej świadczą o tym, iż niestety, zdrowie, jakie Wam dopisuje, jest wynikiem niewystarczającej orientacji.

Jakiej orientacji? Cóż, seksualnej, że tak idiotycznie zakończę...

Pozdrawiam.

PS.
I jak ktoś zacznie mi tutaj z chamstwem wylatywać, to napiszę od razu, że chętnie bym się odwdzięczył, ale nie mam czasu na głupoty. Niemniej ta powyższa dyskusja i to, jak stoczyła się z przyzwoitego poziomu do rynsztoka, najlepiej oddaje jedno: ECCE HOMO.

Czy różnicie się od H? :-)


marscorpio

Pamiętam, forum 'Pasja'...
Strasznie fajnie że znalazłeś w tym filmie takie głębokości i serio uważam to za nie lada wyczyn bo rażące błędy produkcyjne u mnie spowodowały jedynie poczucie nudy.

To o czym piszesz jak najbardziej ma sens. Nie zgadzam się z Twoim rozumieniem moralności (dla mnie ogół nie może i nie powinien stanowić o moralności) oraz sposobem patrzenia na funkcję Państwa w naszych obywatelskich życiach.

Film to nie tylko tematyka, bo gdyby tak było to '300' musielibyśmy również rozbijać na takie miliony części, w końcu dochodząc do wniosku że nie jest to kino rozrywkowe ale dramat psychologiczny (k końcu mamy tu wiele motywów typu; niespełnienie, zdrada, duma, przyjaźń....)
Reżyser poza wybraniem dobrego tematu musi również wykazać się jego zrozumienie, a szczególnie jeśli podnosi temat wałkowany o dosyć dawna. Dla tego dla mnie najlepszym filmem o WTC to 'Reign Over Me', a z filmów polityczno-społecznych "Watchmen". Bo to właśnie poruszanie znanego tematu w zupełnie nowym wymiarze w połączeniu z doskonałą realizacją powoduje że film jest dobry/rewelacyjny.

Reżyser "Bez reguł" nie tylko nie potrafił nakłonić aktorów do dobrej gry (wyjątkiem jest rola Michael Sheen) ale również wykazał się dużą ignorancją w próbie pokazania jak myślą muzułmańscy ekstremiści. Nie żebym jakimś mega specem, ale nawet w tak rozrywkowym filmie jak 'Królestwo' spojrzenie na ten temat było bardziej wiarygodne. Nie wspomnę już o tym jak rewelacyjnie ogół problemu był pokazany w 'Stan oblężenia'.

Co do połączenia osoby kata i kochającego męża/dobrego ojca: Trzeba mieć schizofrenię albo po prosty być socjopatą żeby te 2 role połączyć. Jest to kolejny bardzo słaby punkt tego filmu. Samuel bardzo się nie-popisał. Również reżyser nie bardzo wiedział jak to pokazać. Od tego filmu wiało tandetą. Sposób przesłuchania był żenująco głupi. Ból, ból, ból... A genialny kat dopiero w drugiej połowie filmu zorientował się że to nie pomaga.

Tyle na razie

jaca777_2

PS. Proszę... Postaraj się bez elaboratów.

ocenił(a) film na 8
jaca777_2

"Proszę... Postaraj się bez elaboratów."

No co Ty? Jakże tak można? Nie mogę zawieść użytkowników FW, tym bardziej że nie było mnie tu kilka miesięcy. ;-)

"rażące błędy produkcyjne" - w moim odczuciu, wiele rzeczy w tym filmie było zwyczajnie umownych. Jeżeli ktoś stosował kryteria właściwe dla konwencji realistycznej, to fakt, mógł odnotować liczne niedorzeczności. Jednak w przypadku kogoś, kto odczytał ową umowność sytuacji, zachowań, postaci, motywacji itp. inne zagadnienia okazywały się ważniejsze, te mianowicie, o których powyżej prawię.

Fragmentu, w którym przedstawiasz własny pogląd na temat tego, jak interpretować filmy, nie komentuję z tej prostej przyczyny, że to kwestie złożone. Rozpisałbym się jeszcze, a nie tylko Ty - nawet ja tego nie chcę. Ogólnie, niechaj będzie, że temat + wykonanie, niemniej problem dzieła sztuki i jego wartości jest niezmiernie skomplikowany. Przyznam również, iż nie rozpatruję Twoich/Waszych not. Ja co do swojej jestem przekonany: bardzo dobry film. Nie sprzeczajmy się o noty, najwyżej zastanówmy nad interpretacjami. Natomiast sprawa gry aktorskiej jest dla mnie drugorzędna - ta produkcja nie odstaje od tzw. średniej światowej czy przynajmniej amerykańskiej. Owszem, zgadzam się, nie było nadzwyczajnie - ale z drugiej strony, nie wpłynęło to jakoś znacząco na mój odbiór kwestii zasadniczych.

Co do przykładów, które podajesz, "Królestwo" itp., widziałem wszystko - problem w tym, iż zestawianie tych tytułów z niniejszym o tyle mija się z celem, iż jak pisałem, to nie film o walce z terroryzmem. Tutaj poddany analizie został problem filozoficzny, a uczynione to zostało i dość klarownie, i nawet sprawnie. I jeżeli mam własny pogląd przedstawić, to żaden z wymienionych przez Ciebie filmów nie skłonił mnie do refleksji, nie zrobił szczególnie korzystnego wrażenia. Ten natomiast, "Unthinkable", odwrotnie. Zaimponował mi tym, iż doprowadza do ostateczności pewne rozważania - w miejsce "nie do pomyślenia". Gdzie rozum kapituluje. Myślę również, że inaczej się podchodzi do tego filmu, jeżeli uwzględnimy np. powieści Dostojewskiego czy Conrada itp., gdzie tożsame skrajności były rozważane.

Co do ojca i kata, zapewniam - jak najbardziej. Nie zamierzam literatury załączać. Wystarczy wiedzieć, iż niejeden zbrodniarz hitlerowski potrafił zakatować człowieka, a jednocześnie był tzw. wzorowym ojcem. Hannah Arendt o tym pisała i wielu, wielu innych. Przykładów na przestrzeni wieków także jest niezmiernie dużo. Dla człowieka inny człowiek może być celem bądź środkiem, by Kanta przywołać. Potrafimy to oddzielać, odróżniać - wobec jednych jesteśmy bestiami, wobec innych opiekunami itp. I widzę, że niewystarczająco naświetlona tu została jedna kwestia - H. jest wrażliwym człowiekiem, nie bestią, ma momenty załamania, potrzebuje wsparcia itp. Jest zdolny do bestialstwa, ale i do współczucia czy miłości. Nieważne. "Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce". Tak jak pisałem, zapewne głównie to, iż oboje z żoną tak wiele przeżyli i wiedzą, pozwala im stworzyć kochającą się rodzinę. I jedno mnie zastanawia - to jak, terrorysta mógł kochać własną rodzinę, a H. już nie? Bo ten pierwszy tylko zaplanował ludobójstwo, a ten drugi aż torturował, czyli pozrywał paznokcie i podłubał w zębach komuś, kto reprezentuje ZŁO w postaci czystej? Bo nieważne były racje czy motywacje terrorysty - decyzja o atomowym holokauście nie znajduje żadnego usprawiedliwienia czy uzasadnienia. Możesz opowiedzieć najbardziej przerażające historie o amerykańskiej ekspansji (zresztą, zazwyczaj przesadzone, bo też niektóre ze zbrodni USA przypisuje się bezzasadnie - w filmie było to "codziennie tylu [czyli pięćdziesięciu - uzup. marscorpio] zabijacie"), ale i tak nie uprawnia to do podłożenia ładunków nuklearnych.

Co do "tandetności" - ok. Film jest złożony z wielu elementów rozpoznawalnych, stereotypowych. Ale, jak wyżej pisałem - umowność była aż nazbyt wyartykułowana. Do tego stopnia, iż ktoś tutaj wskazywał, iż dzieło przypomina spektakl teatralny. Dlatego też reżyser/scenarzysta "wykazał się dużą ignorancją w próbie pokazania jak myślą muzułmańscy ekstremiści". Bo nie to było istotą filmu - on nie zmierzał do tego, by pokazać, w jaki sposób myślą ekstremiści konkretnego odłamu danej organizacji terrorystycznej. To wszystko był jedynie zarys - podstaw, kogo chcesz, widzu, ale przede wszystkim zastanów się, co w takiej sytuacji może się zdarzyć i co można uczynić.

I tu kolejna sprawa - "Sposób przesłuchania był żenująco głupi. Ból, ból, ból... A genialny kat dopiero w drugiej połowie filmu zorientował się że to nie pomaga." Otóż mieliśmy postawić sobie pytanie: co, jeżeli wszystkie metody zawiodą? Bo "pokojowe" czy psychologiczne rozwiązania zostały wykluczone już na wstępie. Terrorysta czy ekstremista podjął DECYZJĘ, której się nie wyrzeknie. Nic tego zmienić ani powstrzymać nie mogło, spełnienie żądań też nie miało znaczenia - zresztą, z terrorystami się nie negocjuje, to byłby niebezpieczny precedens. ZAGROŻENIE było realne i faktyczne. To oznaczało unicestwienie milionów (centra najbardziej zaludnionych miast). Terrorysta dowiódł, iż życie ludzkie nic dlań nie znaczy (pokazowa eksplozja). Co teraz? Można z nim prowadzić pedagogiczne pogawędki, ale to zwyczajnie nic nie da. Tutaj mieliśmy determinację absolutną, której można przeciwstawić równie absolutną determinację. Jeżeli on wszystko, to i my wszystko, albo też nie pozostanie nam nic. I nic nie pozostało. Owszem, dzieci uratowane, ale tylko dlatego, iż ojciec popełnił samobójstwo - inaczej zostałyby ponownie oddane H. Uratowane, to fakt, ale koniec to EKSPLOZJA. Coś za coś. Czy było warto? Na to pytanie nie ma odpowiedzieć ani widownia, ani agentka FBI - to pytanie do tych, którzy wraz z najbliższymi za moment zostaną unicestwieni. Jak myślisz, czego by oni oczekiwali od H.? Odpowiedź jest oczywista - wszystkiego. Tego, co nie do pomyślenia. Potem zaś osądziliby go jako bestialskiego mordercę niewinnych dzieci. Tak to działa.

To, co trzeba zrozumieć, to to, iż celowo autorzy filmu zmontowali dla nas taką sytuację: totalne zagrożenie, któremu trudno zapobiec i któremu zapobiec się nie dało. Widzisz, zła absolutnego nie pokonasz mniejszym złem. Możesz je zneutralizować jedynie równym złem. Tak, by terrorysta pojął, iż on coś straci - i tym samym okazał się zdolny do kompromisu. Wy pozostawicie w spokoju moje dzieci, ja pozostawiam w spokoju Wasze. Zrezygnowano przedwcześnie, bo moralność sparaliżowała instynkt samozachowawczy. Bo śmierć milionów była bardziej abstrakcyjna niż poświęcenie dzieci. To dlatego pisałem - egoizm. Bo ci, którzy podejmują takie decyzje, nie mają myśleć o własnym komforcie moralnym, a o tych, którzy są w niebezpieczeństwie. O zwykłych obywatelach. W zamian za dwójkę dzieci - oni za moment przestaną istnieć bądź też skonają w straszliwych cierpieniach. Należy zatem uczynić swoje - uczynić wszystko - a potem wrócić do domu i zaopiekować się własną rodziną. Należało być konsekwentnym do końca, bo innego rozwiązania nie ma. H. wiedział to od początku. Dodam przy okazji, iż ten film cokolwiek nie ma u nas szczęścia - już sam tytuł został przełożony bez sensu. W jednym momencie H. stwierdza nawet: "To, co muszę uczynić, jest nie do pomyślenia".

"Nie zgadzam się z Twoim rozumieniem moralności (dla mnie ogół nie może i nie powinien stanowić o moralności) oraz sposobem patrzenia na funkcję Państwa w naszych obywatelskich życiach." - tego zdania nie rozumiem, więc nie polemizuję. Jedno tylko powiem - w życiu normalnym, na co dzień, tak, możemy narzekać na państwo. W sytuacji takiego zagrożenia jak to ukazane w filmie domagamy się jednak od państwa interwencji. Oto problem, którego nie rozumieją często ludzie - sytuacja jest zmienna i sposoby reagowania także się zmieniają. W czasach pokoju możemy narzekać na ograniczenia swobód obywatelskich, w momencie wojny natomiast jest to kwestia przetrwania. Albo - albo. Zatem i środki, w czasie pokoju uznane za skandaliczne, stają się zasadne i konieczne. Film rozpatruje tylko taką hipotetyczną i maksymalnie skrajną sytuację.

Pozdrawiam.

marscorpio

Tzw.'umowność' można zaobserwować w 'Świętym Gralu','Romeo i Julii' (oczywiście wersja z DiCaprio) lub w Polskim 'Killerze', ale ten film był po prostu bardzo słabo wykonany, zaczynając od scenografii, przez reżyserię i grę aktorską wszystko zdawało się nie mieć celu. Większość stałych elementów była przypadkowa, niemal bezcelowa. Poza tym jak można oskarżyć średniego aktora serialowego o celowość niedorobionego scenariusza? Jak możesz doszukiwać się głębokości reżyserskich w dziele kolesia którego najlepszym filmem był dość średni 'Ned Kelly'... Spokojnie potrafię zrozumieć że temat Ci się podoba. Ale ten film to cienizna produkcyjna.

Co do osoby kata i dobrego męża. Racja da się to zrobić ale tylko w przypadkach które Ci podałem. Osoby tego typu to jak pisałem socjopaci albo schizofrenicy. Jedynie osoby pozbawione sumienia i emocji są w stanie funkcjonować w taki sposób i o ile się nie mylę o tym właśnie traktuje literatura której nie przytaczasz. Dokonałem zbyt dużego skrótu myślowego, miałem na myśli to, że głupotą tego filmu było pokazanie kata który emocjonalnie związał się z ofiarą. CO ZA PARANOJA! I ten gość w filmie jest przedstawiany jako wybitny spec, jedyna nadzieja kraju... Tacy ludzi, różnią się od Jeffrey'a Dahmera tylko tym że robią to w świetle prawa, ale ich natura jest taka sama jak seryjnych morderców skazywanych na śmierć. Bardziej wiarygodna dla mnie jest już 'Die Hard' bo tam twardziel to twardziel, który nie rozczula się nad tym co robi... A reżyser ewidentnie nie wie co się dzieje w człowiekiem gdy pod przymusem (lub nie) zabija kolejne osoby. Wspomniana przez Ciebie autorka również to zjawisko opisuje. Z resztą dlatego Hitler wymyślił komory gazowe, bo okazało się że nie wszyscy pozbywają się uczuć po kolejnych zabójstwach z rozkazu i wielu z żołnierzy miało poważne problemy psychiczne po rozstrzelaniu kolejnych osób. Nie da się normalnie żyć mając zdrowe uczucia a jednocześnie zabijać dla pieniędzy/wyższej sprawy. Każdy kto miał do czynienia z seryjnym mordercą powie Ci to samo: "spoko koleś, inteligentny, oczytany, bla bla bla, ale zupełni pozbawiony czuć".