Polecam film, ponieważ pomaga zrozumieć sens stosowania tortur w wyjątkowych sytuacjach. Powoduje, że widz sam zacznie się zastanawiać, czy byłby zdolny torturować człowieka, gdyby od tego miało by zależeć życie sporej ilości ludzi. Nie zrozumcie mnie źle - nie jestem jakimś tam fanatycznym zwolennikiem tortur. Po prostu film pokazuje, że nawet ludzie którzy są przeciwni takim metodom, w obliczu realnego zagrożenia sami potrafią zadać ból innemu człowiekowi. Inni zaś umywają ręce - przecież ktoś inny może to zrobić. Bo przyzwolenie na taki czyn jest lżejsze dla sumienia niż samodzielny czyn. W każdym człowieku jest takie coś, co powoduje przełamanie (w odpowiednich warunkach) podstawowych zasad, którymi się dotychczas kierował.
Tylko gdzie jest granica? Ktoś tu już napisał, że najprościej zastosować zasadę matematyki - lepiej 4 osoby niż ileś milionów. Jest to sposób nieludzki (dla normalnego człowieka, znającego wartość życia ludzkiego). Ale trzeba by się znaleźć w takiej sytuacji, żeby się dowiedzieć. Oczywiście lepiej jak nigdy nie trzeba będzie podejmować takich decyzji.
Łatwo jest potępiać USA za takie metody. Że jest be i w ogóle. Ale jak pomogła w II wojnie pokonać niemca to było OK. Każdy by chciał, żeby morderców, gwałcicieli i terrorystów było mniej, ale lepiej jak pozbędą się ich inni. Najlepiej w jakiś magiczny sposób. A jak wyjdzie na jaw jakieś okrucieństwo wobec takiego terrorysty, to ojoj, jego prawa. Zapominają, że chciał lub już zabił setki ludzi. Z tym problemem boryka się pan "H" - z początku się mu sprzeciwiają, potem jak sytuacja robi się napięta, dają mu wolną rękę. Ale swoje ręce mają czyste, bo to on ciął i gnębił. Potem znowu sprzeciwiają - skutek widać na końcu.
To tyle o plusach tego filmu. Nie ma co tu szukać efektów specjalnych - nawet wybuch jest jak z taniego serialu TV a haker rozbraja bombę exelem. Jednak w tym filmie chodzi o coś innego niż efekty.
Samo fizyczne torturowanie jest jak ze średniowiecza. Już było o tym wspomniane - przecież od dawna (chyba od zimnej wojny) są znane magiczne chemiczne środki, po których nawet największy twardziel zacznie gadać. Nie trzeba używać żony, dzieci, wyrywania paznokci. Ale wtedy nie było by w filmie dylematu o którym piszę wyżej.
Tego NIE CZYTAJ, jeśli nie oglądałeś jeszcze tego filmu!
Jest moment w filmie, gdzie widz zaczyna rozumieć i trochę stawać po stronie terrorysty. Wiadomo, rząd USA wtrąca się wszędzie i wysyła wojska gdzie popadnie. I przy tym zabija niewinnych cywilów, czym się tłumaczy większość terrorystów. Więc bomby wydają się dobrym pomysłem. Tylko tak można zmusić rząd USA do wycofania wojsk. Ale... naszemu terroryście, tak naprawdę nie chodzi o wycofanie wojsk. Zdaje się, że chce po prostu ukarać USA. Niby wszystko przewidział. Dał się torturować (ja przynajmniej nie wiem po co, przecież swój cel mógł osiągnąć tylko za pomocą tych 3 bomb, bomby ostrzegawczej i filmów wysłanych do telewizji). Na końcu kiedy zdradził, gdzie są 3 bomby i tak wykorzystał tą 4. Czyli chciał, żeby mimo wszystko wybuchła. No fakt, była takim zabezpieczeniem. Że jak go złamią, to i tak dostaną nauczkę. Ale... gdyby się nie dał złapać (przecież taki inteligentny) i odpalał bomby po kolei to w końcu dopiął by swego. A tak spowodował, że spory kawałek Ameryki legł w gruzach i rząd ma kolejny powód do inwestowania w wojsko i zbrojenia się.
Ja jestem zwykłym szaraczkiem, co ja wiem... Może nie mam racji. Mimo wszystko film jest wary obejrzenia.