Film skonstruowany jest na wzór greckiej tragedii, a konflikt zawiera się w konieczności
dokonywania wyborów zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Metody, które zostają
użyte nie są do roztrząsania, nieważne, czy wyrywa się paznokcie z rąk czy z nóg,
naprawdę nie o to tutaj chodzi... kto tego nie pojmuje, jego problem. Tragizm
przedstawiony w Unthinkable to zauważenie człowieka w oprawcy lub... konstatacja, że
"my", po drugiej stronie, też jesteśmy oprawcami, więc następuje dehumanizacja... I co
teraz? Kto jest kim? To główne pytanie tego filmu. Nie możemy go nie zadawać,
konieczna jest decyzja.
Po której jesteś stronie?
Kompozycja jest teatralna i zamknięta, dzieje się wyłącznie to, co ma się dziać pomiędzy
tylko dwiema postaciami, fabuła jest zapchnięta na dalszy plan. Karkołomne pościgi nie
są tu konieczne, czujemy tylko na plecach oddech czasu. To wielka zasługa zarówno
scenariusza jak i wszystkich tworzących ten film, który nie jest przewidywalny. I jest
niezwykły. Bo do czegoś zmusza. To nie papka, o której się zapomina następnego
wieczora po obejrzeniu kolejnej... I nie można używać do jego oceny skostniałych
kategorii w czarno-białym zestawieniu. Jestem matką i zapewniam, że gdybym miała
cień podejrzenia, że mojemu dziecku może stać się krzywda, wyrwałabym niejeden
paznokieć... I o tym jest ten film, ocena zależy od naszego punktu odniesienia. A film jest
do pomyślenia...